Lietuva, Lietuva

2015-03-10 12:17

 

Dawne to czasy, kiedy dysponowałem tu pięcioma własnymi podmiotami gospodarczymi i robiłem biznesy oraz poznawałem Litwę od jej trzewi, romantyczną i krwawą, jeśli ktoś pamięta Sajudis i dramatyczne przeżycia pod wileńską wieżą telewizyjną. Jutro obchody 25-lecia.

Czesław Okinczyc dał sie wtedy poznać wzruszając parlamentarzystów polskich mocnym emocjonalnie przemówieniem w naszym Senacie. Odwiedziłem go wtedy w Zajeździe Napoleońskim (tam kwaterował), Dziś jest człowiekiem mocnym w kulisach litewskiej polityki, doradcą prezydentów i rządów, właścicielem mediów i kancelarii prawnej.

Pogodny, życzliwy człowiek. Znamy się od czasów, kiedy w białym wileńskim „pałacu profsojuzów” stowarzyszenie społeczno-kulturalne przeistaczało się w Związek Polaków na Litwie. On stał po stronie rozedrganych politycznie Polaków, ale też był lojalnym obywatelem  państwa litewskiego odradzanego siłami Vytautasa Landsbergisa (Sojudis), ale i Algirdasa Brazauskasa (ostatni sekretarz partyjny Litwy). Nie było atmosfery jednoczącej te dwie racje, Okinczyc miał problemy w środowiskach polonijnych, robił za jurgieltnika. Ja byłem w składzie delegacji Ogólnopolskiego Klubu Miłośników Litwy. Jak jej nie miłować, stąd moja Mama jest.

Dobra rozmowa w Uniwersytecie. Organizuję zamaszystą konferencję, która co pół roku będzie się odbywać w innym starym uniwersytecie środkowoeuropejskim: rozpocznie Lwów, potem Kraków, następnie Wilno. Teraz muszę odbyć podróże do Pragi, Wiednia i Budapesztu. Na razie jestem pełen optymizmu, bo wszyscy reagują bosko na pomysł kroczącego seminarium z udziałem wszystkich, którzy w Europie Środkowej dłubią temat środkowoeuropejskiego fenomenu. Około 50 ośrodków – poza uniwersytetami – wyraża zainteresowanie. Trafiłem z tematem, w dobre czasy...?

W nowym, kilkuletnim Domu Kultury Polskiej dowiaduję się, że nie żyje wieloletni przyjaciel, z którym od zawsze robiliśmy różne rzeczy. Mieczysław Palewicz miał zanik mięśni, a do tego doktorat zrobiony w SGH i trudny charakter. Nie żyje też jego siostra, Irena, z tą samą przypadłością. I ich Mama, ofiarna i pokorna, wiecznie nad-gościnna kobieta. Odeszła cała rodzina, jedno po drugim...  A wysyłałem do niego mejle, dziwiąc się, że – szelma – nie odpowiada. Dziś na turystykę nie mam czasu, ale dostawszy kilka dobrych profesorskich kontaktów – wrócę tu w najbliższym czasie, zapewne nie raz.

Wilno niby inne, ale wciąż to samo. Żywe, ambitne, ciążące ku Europie, a może po prostu wciąż odrzucające Moskala?

Jakże łatwo, nad wyraz łatwo, można po wyglądzie poznać, w jakim języku trzeba odezwać sie do człowieka na ulicy, z zapytaniem o drogę, o obiekt, o cokolwiek... 20 lat temu, kiedy tu mieszkałem, było tak samo...

Idzie wiosna. Nawet tu, w strefie kilka tygodni późniejszej klimatycznie niż Kraków (gdzie byłem wczoraj) – czuć już powiewy radosne.

Idzie na lepsze