List do Pawła

2015-07-08 19:40

 

Jestem inteligentem w pierwszym pokoleniu. O ile uznać, że jestem inteligentem. Ja za inteligenta gotów jestem uznać kogoś, kto przeszedł proces akademicki (np. studiował, niekoniecznie z dyplomem), kto ma w sobie bezinteresowną, bezwarunkową wolę naprawiania świata i kto wciąż zarówno uczy się, jak i ma skłonność do nauczania najlepiej bez zadęcia „ex cathedra”.

Za to nie jestem człowiekiem kryształowym: nie raz, i nie przypadkiem, nie „przez nieuwagę”, zachowałem się niewłaściwie wobec dam, kolegów, przełożonych, podwładnych, mienia publicznego czy prywatnego, obowiązków. Można w moim kontekście używac słów „paskudztwo, plugastwo, szalbierstwo, podstęp, ściema, oszukaństwo, naciąganie, kłamstwo”.  Co prawda, mam wrażenie, że to nie jest mój styl życia – ale dopuściłem się takich rzeczy niejeden raz.

Znam wielu, którzy czynili bardziej świadomie i bardziej chętnie sprawy podłe na dużo większą skalę – i nie mają sobie nic do zarzucenia. Ale nie uważam, że to mnie usprawiedliwia. Zresztą, to oni chętnie użyją kiedyś moich powyższych słów: sam o sobie wiesz, że jesteś niełądny.

Mam jednak kilka obszarów, w których moja pryncypialność sięga zenitu (a może śmieszności), a sam nigdy nie dopuściłem się tam nieprawidłowości i nieuczciwości.

Do tych obszarów nalezy polityka, którą tu zdefiniuję jako sztukę służenia Ludziom i Krajowi niegorzej niż sobie, a kiedy jest się postawionym przed wyborem – to nawet swoim kosztem.

Żyje niemal kopę lat, z tego około 45-ciu – uczestnicząc w życiu publicznym, uprawiając politykę. Bezpartyjną, zdaje mi się.

W poprzednim ustroju każda ponadprzeciętna aktywność stawała sie natychmiast przedmiotem zainteresowania ONI-ych. Zatem, skoro zostałem w liceum komendantem szczepu harcerskiego Kormoran – niewątpliwie trafiłem pod soczewki tych, którzy zawsze coś notują. I tak do dziś. Robiłem rzeczy małe i duże, ważne i nieważne – i niemal zawsze musiałem je przebijać przez warstwę pozamerytoryczną, kiedy to różni życzliwi i nieżyczliwi zastanawiali sie nie jak pomóc, tylko „o co mu chodzi”. Oczywiście, im byłem młodszy, tym mniej z tego rozumiałem. Dojrzewałem najpierw na wsi, potem w powiatowym miasteczku, na koniec zostałem słuchaczem akademii wojskowej: daje słowo, że w wieku 22 lat, kiedy zacząłem studia w SGPiS – byłem w sprawach politycznych głupi jak but, a gorące sprawy zajmujące bez reszty wielkomiejską inteligencję Warszawy, Poznania, Krakowa, Gdańska, Wrocławia, Katowic – pojawiły sie wtedy w moim polu widzenia po raz pierwszy w życiu. Późno.

Dlatego – sam tego doświadczywszy w młodości – wiem i piszę niejednokrotnie o tym, że Ty, Pawle, jesteś śmiesznie nierozgarnięty zarówno w sprawach politycznych, jak i w tym, „jak się to robi”. Nie uwłacza to Tobie, a nawet w szczególny sposób nobilituje: to dobrze, że za politykę biorą się w Polsce ludzie, którzy faktycznie nie sa w nia umoczeni. Bo polityka polska (którą tu zdefiniuję – powtarzam – jako sztukę służenia Ludziom i Krajowi niegorzej niż sobie) – to dziś stajnia Augiasza.

Cieszę się, że – jak to się powiada – masz nosa do polityki, dzięki któremu „łapiesz” niektóre sprawy w lot. Może to złe porównanie, ale Wałęsa miał to samo. Po kilku latach działania w najwyższych rejestrach miał już w polityce „maturę”, a na starość – widać, że coś wreszcie rozumie. Dzis głosowałbym na niego – ale poza mną niewielu go poważa jako ewentualnego kandydata, bo napsuł nam wszystkim krwi przez kilkanaście lat bycia „na topie”.

Pawle!

Wszystkie siły, którym zagrażasz jako ktoś, kto jest IM obcy – robią swoje. Nie masz z nimi szans. Zawsze Cię ograją. Masz przeciw nim wrażliwość polityczną i niezłomność. Nie rozrzucaj tego kapitału. Bo widzę, że rozrzucasz. Bez szczegółów, po co mamy się kłócić o drobiazgi.

Ale jeszcze ważniejsze jest to, że sam tworzysz sytuacje, w których Twoi sympatycy czują się niepewnie. To już nie jest rozrzutność, to jest dziurawienie własnych kieszeni, z których Twój kapitał polityczny wycieka, jak u tego Grzesia, co to szedł przez wieś i worek piasku niósł.

Moja motywacja, dla której popieram Ciebie w działaniu – bierze się z dwóch przesłanek:

1.       Jesteś dziś nosicielem społecznego, powszechnego „wkurwu” na to, co ONI z tym Krajem i z nami zrobili i robią, udając zresztą sami przed sobą, że to nas pogięło, że wszystko jest w najlepszym porządku;

2.       Jesteś z „dobrej rodziny”: kiedy zapukałeś otwarcie do polityki (jako kandydat do samorządu), zajrzałem do Pedii i poczytałem o Twoich korzeniach: może nie jestem Twoim druhem, ale bratem – na pewno;

Moje sympatie polityczne związałem od lat z ruchem podskakiewiczowskim, antysytemowym. Może nie zawsze lokowałem swoje uczucia właściwie – ale zawsze brałem za dobrą monetę przesłanie „tak nie wolno robić Ludziom i Krajowi”.

Niemal w każdym przypadku się zawiodłem, dlatego jestem ostatnio wyciszony, może zresztą lata robią swoje.

Zdarzyło mi się – i nie zmieniam zdania – porównanie Ciebie do Owsiaka. Pisałem (TUTAJ): Kukiz czerpie tu garściami z owsiakowizny, którą definiuję następująco:

A.      Wąski klub lidera ruchu ma ideę ponętną i prostą, maszeruj wzdłuż niej albo spadaj: wszelkie próby precyzowania idei albo jej wariantowania czy „ozdabiania” – są traktowane jako świętokradztwo;

B.      Raz na jakiś czas wąski klub lidera zwołuje alert (patrz: samorządność wiecowa, kozaczyzna z czasów przed-rejestrowych, festiwal pierwszej solidarności, bałkańska idea skupštiny), reprodukujący ideę i wniebowznoszący lidera;

C.      Jakakolwiek korzyść (np. polityczna) pojawia się w wyniku alertów oraz taktycznych rozmów z siłami, podmiotami mogącymi ugruntować sukces idei prostej i ponętnej – zostanie zagospodarowana wedle ustaleń wąskiego klubu lidera, bez udziału Ludu alertującego;


Oczywiście, Owsiak na sprawach pisanych Dużymi Literami robi całkiem prywatne geszefty, a Tobie tego nikt nie zarzuca – ale sposób traktowania rzeszy sympatyków – wydaje się podobny owsiakowemu.

I to jest powód, dla którego niniejszy list do Ciebie kieruję. Nie wolno Ci zmarnować tej rzeszy, która pod Twoim przewodem wyjęła pierwszą cegłę z muru. Bo sam, kiedy rzesza Cię opuści – dalszych cegieł nie wyciągniesz, a kto wie, może któraś cegła Cię dogoni, bo ONI w środkach przebierac nie będą, skoro naruszasz ich poczucie bezpieczeństwa.

Kilka razy zapewniałeś: nigdy was nie zdradzę...

 

PS

 

Moja odpowiedź skierowana do Magdaleny, redaktorki prasowej, która zarzuca mi naiwność, a Kukizowi marionetkowość:

 

Otóż mnie najbardziej rajcuje to, że Kukiz mówi - po swojemu - to, co ja piszę mniej intuicyjnie, dając argumenty: TO państwo wyczerpało swoje możliwości efektywnego zarządzania Krajem i Ludnością, TA władza (grupa kamaryl) zbudowana na Zatrzaskach Lokalnych i Pentagramie zupełnie w nosie ma ów Kraj i Ludność, mnoży ich kosztem Budżet, którego sobie używa dowolnie, dla swoich celów, poza wszelka kontrolą. Gdyby tak sformułowane moje poglądy, oparte na wiedzy, mówiła małpa z brzytwą - też bym poparł. A jeśli ta małpa ma charyzmę podobną owsiakowej - to w ogóle nie ma na co czekać. Ktoś używa go jako narzędzia knowań? Użyjmy go jako wehikułu przemian. Ani on, ani jego manipulatorzy nie opanują ruchu. Dlatego teraz postponują Kukiza, by ruch się załamał.