Małe głupie myszki
/ nie sądź nikogo po minie, bo się w sądzeniu poszkapisz/
Stanisław Trembecki
/utwór ten zostal wydrukowanyw zbiorku pt. „Bajki niektóre Ezopa, w guście de la Fontaina ile możności tłumaczone”/
MYSZKA, KOT I KOGUT
Co by to była za szkoda!
O kąsek nie zginęła jedna myszka młoda,
Szczera, prosta, niewinna; przypadek ją zbawił.
To, co ona swej matce, ja wam będę prawił:
"Rzuciwszy naszych pieczarów głębiny,
Dopadła jednej zielonej równiny,
Dyrdając jako szczurek, kiedy sadło śledzi.
Patrzę, aliści dwoje żywiąt siedzi:
Jeden z nich trochę dalej, z milczeniem przystojnym,
Łagodny i uniżony,
Drugi zaś zdał mi się być burdą niespokojnym:
W żółtym bocie z ostrogą chodził napuszony,
Ogon zadarty do góry,
Lśniącymi błyskotał pióry,
Głos przeraźliwy, na łbie mięsa kawał,
Jakby go kto powykrawał;
Ręce miał, którymi się sam po bokach śmigał
Albo na powietrze dźwigał.
Ja, lubo z łaski boskiej dosyć jestem śmiała,
Ażem mu srodze naklena,
Bo mię z strachu drżączka wziena,
Jak się wziął tłuc z tartasem obrzydły krzykała.
Uciekłam tedy do jamy.
Bez niego byłabym się z zwierzątkiem poznała,
Co kożuszek z ogonkiem ma, tak jak my mamy.
Minka jego nienadęta,
I choć ma bystre ślipięta,
Dziwnie mi się z skromnego wejrzenia podobał.
Jak nasze, taką samą robotą ma uszka,
Coś go w nie ukąsiło, bo się łapką skrobał,
Mój duszka!
Szłam go poiskać, lecz mi zabronił ten drugi
Tej przyjacielskiej usługi,
Kiedy nagłego narobił kłopotu,
Wrzasnąwszy na mnie z fukiem: «Kto to tu? kto to tu?»"
"Stój - rzecze matka - córko moja luba,
Aż mrowie przechodzi po mnie.
Wiesz - li, jak się ten zowie, co tak siedział skromnie?
Kot bestyja, narodu naszego zaguba!
Ten drugi był to kogut, groźba jego pusta.
I przyjdą może te czasy,
Że z jego ciała jeść będziem frykasy,
A zaś kot nas może schrusta.
Strzeż się tego skromnisia, proszę cię jedynie.
I tę zdrową maksymę w swej pamięci zapisz:
Nie sądź nikogo po minie,
Bo się w sądzeniu poszkapisz."
-------------------------
(Uwaga, słownik: dyrdając = klucząc, tartasem = hałasem, naklenić = przygadać, schrusta = schrupie, poszkapić = oszukać się)
----------------------------------
A teraz wykładnia, jak „pastuch krowie na rowie”, dla tych, którym staropolszczyzna kłopoty sprawia, a w wyborach najbliższych nie wiedzą co począć.
Myszka, nierozgarnięta politycznie, myślała połasić się do kotka, bo taki miły jej się zdawał i ogładny. A stroniła od hałaśliwego i bojowo nastroszonego koguta. Jak to głupia myszka, nie wiedziała, że akurat ów przesympatyczny, mruczandem wygadany, puszysty kotek najbardziej lubi zjadać myszki, poznęcawszy się nimi najprzód. Zaś kogut – bywa – pogoni kotu kota, kiedy mu jego praktyki zbrzydną.
Obaj – kot i kogut – na co dzień mają wszystkie myszy świata w nosie, ale z dwojga złego lepszy jest kogut, którego boi się kot, niż kot, który zwyczajnie może myszkę zeżreć, gdy ta nadal będzie kontenta z jego mruczenia i pozostawać będzie pod urokiem kociej prezencji.
Bajka powyższa – w niektórych źródłach przypisywana Jeanowi Fontaine’owi – nie wspomina, że całym tym podwórkiem najlepiej zawiadować powinien Gospodarz, ale rozumiem, że ten wątek czeka na nowe polskie Oświecenie.
* * *
Jeśli ktoś pomyślał, że jest to bajka o stosunkach międzynarodowych z myszką-Polską w tle, albo o najbliższych wyborach prezydenckich – ten nie pomylił się, a juści!