Malkontentom stanowcze NIE
Na nieco podmokłej łące, której większość szanujących się zwierząt unika, bo to ani suchego skrawka i reumatyzmu się można nabawić, ani drzewa dającego cień, dziuple i żołędzie – żyły sobie żaby. Żyły sobie – mocno powiedziane, bo żyć im nie dawały bociany, czaple, kormorany i wielu innych drapieżników, w dodatku prezentujących się okazale i dumnie.
Nie było żadnych rozmów: albo dasz się zjeść, albo zdołasz uciec. I tak cię kiedyś dopadniemy. Jakie partnerstwo, jakie inwestycje, my tu jesteśmy, by was pożreć, a wy możecie się co najwyżej mnożyć, mnożyć, mnożyć! A nie marudzić.
Żabom niezbyt się taki układ podobał, więc chodziły po sądach, skarżyły się do rzeczników. Ale sąd nie był zbyt obeznany z klimatem, jaki panuje na łąkach podmokłych, sąd bowiem pomieszkiwał w komfortowym zagajniczku. Oskarżane bociany, czaple, żurawie i kormorany są takie eleganckie, dumne, elokwentne, przyzwyczajone oglądać świat z lotu ptaka – coś tym żabom się pokićkało. Więc żaby przegrywały we wszystkich instancjach, sądy nawet nie zarządzały zawieszenia procederu do wyjaśnienia sprawy.
Rzecznicy zaś informowali ginące żaby, że ich skargi zostały odnotowane i kiedy ich problem stanie się „statystycznie istotny” – to podejmą inicjatywę ustawodawczą czy coś takiego.
Wreszcie sprawa dotarła do zagranicznego Trybunału. Trybunał założył okulary i perukę, odział się w togę i poprosił ekspertów o badania stosunków na podmokłej łące. I cóż się okazało? Większość spośród tych żab, co skarżyła – zniknęła, nawet Trybunału nie powiadomiwszy o nowym adresie, a na ich miejsce przybyły nowe, które nie były w stanie nic konkretnego powiedzieć o tym, co tu się działo przedtem.
Trybunał zatem orzekł: nie jesteśmy w stanie dociec, jak było naprawdę, ale na wszelki wypadek ogłaszamy bocianom, czaplom, żurawiom i kormoranom, by współżyjąc z żabami we wspólnym mateczniku – przestrzegały norm współżycia społecznego i międzynarodowych konwencji.
Trybunał wyraził nadzieję, że postępowanie i jego wynik zadowala obie strony sporu.
Kiedy biegli, już dla własnych naukowych spraw, któregoś dnia odwiedzili podmokłą łąkę z dodatkowymi ankietami, nie mogli znaleźć swoich poprzednich respondentów, aby porównać badania.
Znów – narzekają – trzeba zacząć wszystko od nowa.