Mówi WK, odpowiada EŁ

2015-12-04 09:10

 

Mamy kryzys konstytucyjny. I każdy chce go widzieć inaczej. Na przykład Pan Waldemar Kuczyński powiedział, że jeśli Prezydent RP (organ zwany Głową Państwa) nie poodkręca decyzji przyjętych w galopie, to wejdzie w obszar zbrodni stanu. Pani Ewa Łętowska zaś powiedziała: trzeba rozróżniać sferę prawa od sfery politycznej. W międzyczasie pojawiło się krótkie „orędzie” Pana Andrzeja Dudy, reprezentującego Głowę Państwa, w którym ani słowem nie odniósł się on do orzeczenia TK świeżo ogłoszonego, za to objął patronat nad debatą ustrojową, którą zaordynował „wszystkim zainteresowanym”.

Zacznę nietypowo. Otóż w moim Poczcie Pajaców Polskich umieściłem osobę, która „pogrywała” sobie kosztem służb celnych i polskiego prawa, a polegało to na adresowaniu przesyłek pocztowych zawierających narkotyki – na pieska Ramonę. TUTAJ. Zawarłem tam taką uwagę:

Czegóż to nie wymyśli narkoman, by sprowadzić z zagranicy „towar” najlepszej jakości! Sipowicz wymyślił, że zakpi sobie z ciemnych jak tabaka w rogu celników i pograniczników. Zamówił porcję silnego narkotyku i kazał przysłać na imię Ramona Sipowicz, czyli na nieświadomą tego procederu psinę domową. No, uśmiać się można do rozpuku! Ktoś mundurowy jednak zorientował się w całej zabawie i popsuł misterną intrygę, która niewątpliwie zdobiłaby towarzyskie „rozmowy przy wciąganiu”, a tu się porobiło i komuś grożą „rozmowy przy obieraniu ziemniaków” w więziennej kuchni.

…a także taką uwagę:

Trzeba być zupełnie małym, żeby nie przyznać się – w gówniażerskiej obawie o to, by nie zaznać kary – do żartu godnego żaków, który nie wyszedł. Powtórzę: klubowa warszawka śmiałaby się do łez z głupich celników, gdyby numer z Ramoną przeszedł. Dlaczego – przegrawszy tę głupią grę – nie chce Sipowicz dostać „kopniaka”? Byłoby przynajmniej honorowo!

…i na koniec podsumowałem:

Coś to chyba ma wspólnego z moralnością, czy jakoś tak. Załganie to się nazywa, chyba…

 

*             *             *
W porządku konstytucyjnym RP Trybunał Konstytucyjny pełni dwie role ustrojowo-systemowe: z jednej strony stanowi najwyższą instancję WYKŁADNI formalnej w sprawach legislacyjnych (to wymaga absolutnej niezawisłości każdego z sędziów), z drugiej strony jest aktywnym podmiotem politycznym utrzymującym PION USTROJOWY w trybie „wańka-wstańka” (to wymaga stałej, ale kroczącej oceny bieżącej sytuacji politycznej w kontekście „wojny racji”). Ta druga rola w „zwykłym” wymiarze sprawiedliwości nazywa się „uwzględnieniem interesu społecznego”.

Jest więc TK zwornikiem ustrojowym. Ale ma wadę wynikającą z „grzechu pierworodnego”: członkowie TK nie są wybierani w trybie apolitycznym, tylko w wyniku większego lub mniejszego konsensusu parlamentarnego. Grzech ów zatem oznacza, że od politycznej woli ugrupowań dominujących w Sejmie zależy skład osobowy TK, a ten skład nawet nadludzkim wysiłkiem nie jest w stanie odciąć się od swojego politycznego „pochodzenia”, które wyniosło na zawodowe szczyty kariery. W domyśle: sam Trybunał jest miejscem ważenia racji politycznych i ideowych, czyli organem „upolitycznionym”, podatnym na KRYZYSY KONSTYTUCYJNE..

W ostatnich miesiącach powagę organu, jakim jest TK, a którą opisano powyżej, próbowano naruszyć, aktywizując TK do grzechów „doczesnych”, inaczej: do bieżących zmagań politycznych. Przypomnijmy:

1.       Formacja zwana w skrócie europejsko-liberalną wykorzystała daleko idącą, 8-letnią przestrzeń państwowo-rządowej swobody decyzyjnej do zbudowania konstrukcji gospodarczych (budżety, fundusze) ustanawiających monopol konkretnych kamaryli, izolujących pozostałe, oraz konstrukcji polityczno-społecznych wyróżniających po „orwellowsku” jeden zestaw racji kosztem pozostałych, marginalizowanych;

2.       Dyskryminowana większość gospodarcza i większość polityczna, obie nieco się różniące, bo gospodarka kreowała zarówno WYKLUCZONYCH szaraków jak też PODDANYCH OPRESJI przedsiębiorców, a polityka kreowała spory na tle socjalnym (nazwijmy je lewicowymi) i na tle suwerenności podmiotowej (nazwijmy je europejskimi) oraz na tle obywatelskim (nazwijmy je głosem Ludu) – więc ta dyskryminowana większość głosując na Kukiza i Dudę podstawiła nogę formacji europejsko-liberalnej;

3.       Wtedy formacja, która się o tę nogę potknęła, zaczęła przygotowania do tego, by otulić kaftanem bezpieczeństwa utracony „element konstrukcyjny” (Głowa Państwa ma ręku podpis oraz możliwość kierowania spraw do TK) – przygotowała „wzmocnienie” TK „swoimi” kadrami i „osłabienie” roli ustrojowej Prezydenta, a te przygotowania nie uszły uwadze formacji konkurencyjnej;

4.       Kiedy utrata kolejnego bastionu, przegrana parlamentarna formacji europejsko-liberalnej była już jasna, a szło już tylko o skalę tej przegranej – TK zaczęto „konsumować” kadrowo, choć już w innym wymiarze: tym razem TK miało zadanie (przy miażdżącej przewadze przedstawicieli racji formacji europejsko-liberalnej) negować działania formacji zwycięskiej, a chodzi – przypomnijmy – o ratowanie konstrukcji gospodarczych i politycznych niespodziewanie przejętych przez nową formację. Cały biznes diabli wzięli, Donaldzie, trzeba było oddać stajnię w ręce Herkulesa, a nie doktor Ewy;

5.       Oczywiście, tak jak w przypadku pieska Ramony, formacja europejsko-liberalna nie „bierze na klatę” porażki, tylko krzyczy „łapaj złodzieja”, „faszyści” i podobne epitety, a do tego „brońmy demokracji”, „konstytucja”. No, bardzo to eleganckie;

6.       Czekam, aż zapowiadany audyt ujawni całą „konstrukcję” formacji europejsko-liberalnej, a szczególnie ten wątek, który wiąże się z porzuconym projektem Polskich Inwestycji Rozwojowych i z rejteradą Tuska z panią Elą na saksy. Wiem, wiem, brzmi to jak teoria o wybuchach smoleńskich…;

Jak rzadko w polskich mediach: z pierwszych stron gazet zniknął temat prac Rządu, choć ten ma wiele do roboty, w dodatku Pani Beata nie kontynuuje chlubnych tradycji oddawania ukłonów płotu, a Pan Dyplomata nie grozi nikomu, że będzie trupem, jeśli czegoś tam nie podpisze.

Już chyba nie muszę podkreślać, że w moich oczach cała gra trybunalska jest paskudna, ale pośród fochów estetycznych warto się zastanowić, czy warto było tego paskudztwa unikać i dać spokój geszefciarskiej konstrukcji gospodarczo-politycznej? Kwestia smaku.

 

*             *             *

Zaprzyjaźniony przedsiębiorca, pan Andrzej, pojął postanowienie Trybunału o niebo lepiej, niż mądrale z polsko-języcznej amerykańskiej rozgłośni telewizyjnej nadającej 24 godziny na dobę. Oto co powiedział:

Jeśli mam ograniczenie prędkości do 30, a jadę 50, to czy możliwe jest, abym został ukarany tylko za 20? Nie, ukarzą mnie za całe 50, nie czyniąc różnicy między „częścią” legalną i „częścią” nielegalną, bo jazda 50 jest aktem nierozdzielnym, nierozłącznym, jednolitym. Zatem (tłumacząc postanowienie TK) trójkę „legalną” i dwójkę „nielegalną” da się rozdzielić wyłącznie pojęciowo, logicznie, ale cała zabawa z październikowym wyborem sędziów TK była nielegalna (wadliwa prawnie), nawet jeśli formalnie rozdzielono wybór każdej z osób: kiedy się próbuje uruchomić kolosalną przewagę w TK, to nie można – jak wspólnik Ramony – udawać, że „się omsknęło” i ok, oddajemy dwóch, ale trzech zostaje. Dlatego sejmowe unieważnienie sprzed kilku dni dotknęło całej czerwcowo-październikowej zabawy, bez oglądania się na „częściowe” nieprawidłowości.

Trybunał w dzisiejszym postanowieniu zachował się chytrze, mówiąc kunktatorsko „należało niezwłocznie zrobić to i to”: gdyby w 100% „wierzył” w rozdzielność  tego co prawidłowe i nieprawidłowe, nakazałby Sejmowi w „takim a takim” terminie naprawienie zaistniałej sytuacji, jak to nieraz robi.  Jednocześnie wskazałby na (podpadającą pod Trybunał Stanu) wadliwość przyjęcia ślubowania od osób wybranych wczoraj (nadliczbowo?). Nie uczynił tego TK, bo jest jasność, że CAŁA PIĄTKA PAŹDZIERNIKOWA wybrana była na wyrost, a ja dodam, że w złej intencji politycznej. Trybunał ratował sytuację zaznaczając, że kadencja Sejmu rozpoczyna się w dniu pierwszego posiedzenia i mącąc o tym, że w czerwcu nie było wiadomo, kiedy odbędą się wybory parlamentarne (zauważmy, że w październiku, kiedy „przekraczano prędkość”, już wiedziano o wyborach prawie wszystko). Ostatecznie TK „sprzedał” kwaśne piwo do wypicia samemu sobie: jeśli przyjąć za dobrą monetę, że sam akt wyboru sędziego TK czyni go pełnokrwistym sędzią (nawet bez ślubowania) – to TK ma teraz o 3 sędziów ponad prawo. Oczywiście, czekamy na „dogrywkę” TK, za kilka dni.

Pan Andrzej Duda, zatrudniony przez „elektorat” na stanowisku Prezydenta RP, zachował się przytomnie: wszyscy oczekiwali, że tuż po ogłoszeniu wyroczni TK, jak sztubak wywołany znagła do tablicy, podporządkuje się jej albo przeciwstawi. A on w „orędziu” pominął zupełnie dzień 3 grudnia i objaśnił swój punkt widzenia na „gry trybunalskie”, najwyraźniej z całą resztą dał sobie czas do zakończenia „drugiej rundy” TK. Dał też czas samemu Trybunałowi na oprzytomnienie: do trybunalskich reprezentantów opcji europejsko-liberalnej powinno już dotrzeć, że nie warto wkładać kija w szprychy zwycięskiej formacji w tych sprawach, które dotyczą ratowania paskudnej konstrukcji gospodarczo-politycznej, czyli brać udział w PRZEPYCHANCE racji politycznych(wańka-wstańka). Niech się TK zajmie tym, co mu rzeczywiście pisane: bezstronną WYKŁADNIĄ prawa, a nie rozpowiadaniem po mediach o tym, co dobre a co złe.

Jakoś bardzo mi to odpowiada. A Tobie, Czytelniku?

Andrzej Duda przypomniał coś, co zdawało się nam umykać: natychmiast po sierpniowym zaprzysiężeniu poprosił (apelował) ustępującą formację, by do wyborów parlamentarnych powstrzymała się od generowania ustrojowych faktów dokonanych. Sejm nie osłuchał, wtedy nikomu nie przeszkadzało, że większość robi co chce.

Skąd mam przeczucie, że Trybunał to nie jedyny pasztet formacji europejsko-liberalnej? Kiedy dowiemy się o tajnych protokołach i załącznikach dyplomatycznych? Kiedy dowiemy się o niejawnych zobowiązaniach gospodarczych? O zakupach zbrojeniowych już nie mówię, Pan Antek Rozpylacz z właściwym sobie wdziękiem pokazał wała geszefciarzom.

 

*             *             *

Ewa Łętowska, z klasą udzielając wywiadu i unikając magla, powiedziała nagabującej ją mediastce: nie urodziłam się wczoraj i wiem, że jeśli coś jest uregulowane prawnie (użyła dosł.: „jest w prawie”) – to wcale nie oznacza, że to coś jest przestrzegane, że nie dzieje się bezprawie. Na tym też polega obecny kryzys konstytucyjny. Unikając kolejnego „wkręcenia” przez mediastkę w ocenianie Prezydenta – jasno i z godnością odmówiła po raz kolejny magla, ale powiedziała coś ważnego: Konstytucja, a w niej akapity o TK, została przyjęta wolą Narodu, a owa wola nie jest od tego, żeby w sposób pozaustrojowy regulować-rozregulowywać system, od regulacji są rozmaite większości parlamentarne. Oto przykład smaku! Ewa – brawo Ty!

Kryzys konstytucyjny mamy wtedy, kiedy swa niezależne od siebie ustrojowo organy mają rozbieżne zdanie na temat jakiegoś „przypadku” i nie chcą ustąpić.

No, i teraz mamy kuriozum: apologeci „starego”, oficjalnie się nazywający „strażnicy praworządności” widzą, że jedynie „ulica” jest w stanie uratować „ich” demokrację.

Panie Prezydencie!

W nawiązaniu do Pańskiego wystąpienia w sprawie debaty ustrojowej – zgłaszam swoją kandydaturę do uczestnictwa w tej debacie. W piśmie jakie skieruję do Pana w powszechnie przyjętym trybie podam, jaki mam „tytuł społeczny” i kwalifikacje do mojej „aplikacji”. Z góry dziękuje za pozytywne rozpatrzenie mojego wniosku.