Mózg Podłego

2018-11-25 07:58

 

Od dawna próbuję zamienić na „dowody” to, co mam w postaci „wiedzy operacyjnej”, czyli dziesiątków argumentów intuicyjnie wytłumaczalnych tylko w jeden sposób: gatunek ludzki na naszych oczach przeistacza się w dwa gatunki:

  1. Fenomen Szlachetny – to ludzie żyjący w „kokonie”, na który składają się rozmaite zdobycze cywilizacji: dom-mieszkanie z elementami infrastruktury (gaz, elektryczność, woda, kanalizacja, AGD-RTV, ogrzewanie, Internet, telefonia, telewizja, sieci dostawcze i usługowe, szkolnictwo, sprawy artystyczne, opieka medyczna, , wymiar sprawiedliwości, służby mundurowe i serwisowe, procedury zatrudnieniowe i opiekuńczo-socjalne, parki-rezerwaty i „kultura ekologiczna”, obywatelstwo-państwo, itd., itp.);
  2. Fenomen Podły – to większość, która żyje nie tyle „bez kokonów, poza kokonami”, ale ogólnie w świecie wyjałowionym, zdegradowanym na użytek owych „kokonów”. Ten świat nie jest nijak przewidywalny, to co nazywamy zdobyczami cywilizacyjnymi – w tym świecie jest „śmiesznie infantylne”, dużą pomyłką jest sąd, że „tu nie obowiązują żadne reguły” albo że „wszystko tu jest toksyczne, nieestetyczne, prymitywne, siermiężne”. Niech za przykład posłuży sytuacja dłużnika: odcięty jest od połowy „zwykłych, oczywistych ułatwień”;

Oczywiście, znakomita większość Podłych w ogóle nie zdaje sobie sprawy ze swojej – dziedzicznej, nieodwracalnej – sytuacji, a większość Szlachetnych przerażonych „wyczytanymi faktami” – ma Podłym za złe, że w ogóle istnieją, albo mówią o swoich sprawach. Równie dobrze kury mogłyby rozważać kwestię rosołu z kury albo potrawy „mc chicken”: ani jej nie rozumieją, ani nie mają „kwalifikacji-upoważnienia” do takich dywagacji (uwaga: NIC IM DO TEGO!), a kto się ujmie za kurami – naraża się na opinię co najmniej „stukniętego”.

W tym kontekście zatroskanie lewicy pogarszającymi się w Polsce warunkami zatrudnienia i wykluczeniami – to niemal czysta, inteligencka egzaltacja. Taka fajna politycznie, potrzebna jako autoterapia, ale zerowa w skutkach społecznych.

 

*             *             *

Możnaby pomyśleć – trudno, sytuacja jest bez wyjścia. Ale wystarczy przez właściwe okulary oglądać programy-projekty wyławiające talenty, predyspozycje, umiejętności, pasje, ukryte możliwości. Jak nie muzyka, to sport albo artyzm czy „wiedza o wszystkim”.

Przecież ostatecznym sensem wszystkich tych programów-projektów jest rozrywka dla tych, którzy „nie muszą” w tym startować, no i geszeft wszystkich zaangażowanych. Sam „zwycięzca” dostaje szansę (np. 50%), ale ci którzy obsługują program-projekt – mają 100% pewności, a bierni obserwatorzy dostają rozmaite gadgety, dzięki którym lepiej „odbierają” program. Na końcu zawsze są wzruszone gospodynie domowe i ich potomstwo, któremu się wmawia, że też zasługują na taką szansę.

Uczestniczy takich „szans” nie zdają sobie na pewno sprawy z tego, że są polem ćwiczebnym dla ostatecznego zafiksowania Podłych jako „społeczno-cywilizacyjnych śmieci” (od jakiegoś czasu używam sformułowania „trash society”: np. https://publications.webnode.com/news/polska-„ś”-trash-society/, albo „orphania”: np. https://publications.webnode.com/news/znalazłem-słowo%21/). Idzie ostatecznie o to, aby człowiek ginący w wypadku, umierający na „chorobę ciała”, poddany eutanazji na własne lub sądowe życzenie – nie odchodził bezpowrotnie.

Nie ma takiego menedżera, który we współpracy z biznesem i nauką nie zainteresuje się ludzkimi „częściami zamiennymi”, przy czym nie mówię o nerkach, sercach, szpiku, krwi, itp. – ale o MÓZGU.

Z fizyczno-technicznego punktu widzenia mózg to zupełnie niewykorzystany, złożony przyrząd do przetwarzania danych cyfrowych i emocjonalnych. W dodatku „jednorazowego użytku”: kliniczna śmierć wyłącza ten gadget i skierowuje go do spopielenia albo do konsumpcji przez żyjątka.

To kwestia czasu, aby – tak jak się wykorzystuje krew, szpik czy przeszczepy – użyć tego gadgetu właściwie (z punktu widzenia kultury-cywilizacji). Takie próby jak owieczka Dolly – to początek epoki „external smart”, a z czasem – „eternal smart”. Więcej: jest już prawie udowodnione, że mózg nie jest „częścią zamienną” w czysto technicznym znaczeniu: ten sam mózg w innym ciele i w innym otoczeniu działa inaczej. Jakież to pole do popisu dla eksperymentatorów, którym nie wystarczy być „takimi sobie” Szlachetnymi (lub na ich służbie)!

 

*             *             *

Co najmniej dwojakość substancji (surowca) mózgowej jest – od strony „technicznej” – do zagospodarowania:

  1. Tkanka nerwowa (łac. textus nervosus), czyli neurony i komórki glejowe, cała ta wewnątrz-czaszkowa galaretowatość;
  2. Dziedzicznie doskonalona zdolność wykorzystania „zwykłej” chmury impulsów między synapsami do „analizy logicznej”;

O ile ten pierwszy aspekt zdołano już technologicznie „skopiować”, o tyle drugi, jest jeszcze przed nami, nawet jeśli stworzono procesory samouczące się. To co nazywamy inteligencją zakotwiczone jest w tzw. istocie białej (łac. substantia alba), a w moim intuicyjnym przekonaniu (o anatomii organizmów żywych mam wiedzę śladową, amatorską) owa substancja biała (jej najistotniejsze obszary) działa tak jak paliwo w silniku: efekt widoczny jest tylko kosztem „spalania”. Tu powinny skupiać się poszukiwania „rzeczywistej” (a nie sztucznej) inteligencji.

Jest całkiem miło i wesoło, kiedy technicy od „scalaków” i „software’u konstruują kolejne „generacje” superkomputerów, w czym przodują Stany, Japonia i Chiny (od 8 lipca 2018 roku najszybszym superkomputerem na świecie jest „Summit” wyposażony przez IBM w moc obliczeniową 200 PFLOPS, a według Intel Corporation, obecne tempo rozwoju będzie zachowane przynajmniej do 2029 roku, kiedy powstaną komputery o wydajności zettaflops, czyli 1021, tryliard FLOPS).

Pedia podaje przykładowe zastosowania superkomputerów:

  1. badanie struktury dużych biocząsteczek, takich jak lignina i celuloza, w celu zwiększania wydajności uzyskiwania z nich biopaliw;
  2. symulacje procesu spalania w silnikach spalinowych, w celu zwiększania ich wydajności;
  3. symulacje aerodynamiki projektowanych samolotów i samochodów ciężarowych;
  4. symulacje zachowania plazmy w tokamakach w badaniach nad kontrolowaną syntezą termojądrową;
  5. symulacje oddziaływań pomiędzy kwarkami a gluonami aby uzyskać dokładniejsze dane o parametrach cząstek elementarnych;
  6. badanie właściwości nanomateriałów w celu opracowania wydajniejszych superkondensatorów;
  7. symulacje zachowania elektronów wewnątrz nanostruktur w celu opracowania przyszłych układów elektronicznych;

I to wszystko – to dopiero przedszkolne, w dodatku błędne co do istoty poszukiwania.

 

*             *             *

Kury hoduje się „dla jaj” i „na mięso”. Wojna Kapitału i Władzy z Ludzkością – to wojna o inteligencję. Zakończy się „pełnym sukcesem” w postaci uzyskania „mocy obliczeniowej”, przy której wszystkie dzisiejsze „moce” razem wzięte – to ledwo widoczny pyłek. Wtedy też zakończy się ostatecznie proces oddzielania Fenomenu Podłego od Fenomenu Szlachetnego: ten pierwszy stanie się podręcznym rezerwuarem Szlachetnych, zastępując ich we wszystkim, co „banalne” albo „trywialne”.

Istotą „szlachetności” nie będzie bowiem (nie jest) elegancja czy inne aspekty estetyczne – tylko „przydział kompetencji” upoważniających „szlachetnych” do swobodnego dysponowania „podłymi”.

Tyle że – o to toczy się całkiem realny, a nie filozoficzny bój – Szlachetni „muszą” stać się w tej sprawie „Jednią” społeczną, a Podli – „Masą” bezwolną. Inteligentną, ale bezwolną, i to koniecznie „Masą”, a nie zbiorem indywidualności.