Nagi rynek?

2013-07-20 09:37

 

Znacie „Grę Wolskiego na rogu”…? Blisko 300-wersetowego finału jest takie zgrabne „wszystkim się zdawało, że Wojski wciąż gra jeszcze – a to echo grało”.

W swoim długim życiu wciąż uczącego się ekonomisty napotkałem niezliczone ilości definicji i opisów RYNKU. Najczęściej spotyka się takie, które mówią o wzajemnej równości uczestników życia publicznego (gospodarczego), o niczym niezakłóconej swobodzie działania (wypowiedzi, konkurowania, wyborów krótko- i długo-terminowych), o automatycznym „uśrednianiu” się rozmaitych wskaźników, parametrów, cech, o społecznej (powszechnej, masowej, statystycznej) weryfikacji wszelkich inicjatyw i przedsięwzięć. Generalnie Rynek jest – powiadają – tam gdzie nie ma Monopoli lub gdzie owe Monopole są „wypadkiem przy pracy”, wliczając w to mega-monopol w postaci dysponenta politycznego. Z drugiej strony oczekuje się od Państwa, że będzie wciąż przywracało rynkowość w życiu publicznym (gospodarczym), że będzie tę rynkowość „resetowało” i „restartowało” wciąż od nowa, że będzie dbało  o to, by każdy miał wciąż od nowa równe szanse.

Czasem dodaje Rynkowi się epitet „wolny”: Wolny Rynek to trochę durnowaty eufemizm, mający chyba pokazać różnicę między tym, co oczekiwane i tym, co zawsze powraca (Nie-Wolny Rynek?).

Rynkiem i rynkowością (co w języku politycznym przekłada się na Demokrację, Samorządność, Obywatelstwo, Wybory-Elekcje, Instancje, monteskiuszowski Rozdział Trojga Władz) – pasjonują się ludzie definiujący siebie jako Liberałowie. W moim przekonaniu bardziej pasuje do nich nazwa Utopiści. Konia bowiem z rzędem temu, kto w Historii lub w Teraźniejszości pokaże społeczność większą niż 1000 osób, w której nietknięte lub łatwo przywracalne (wańka-wstańka) są wymienione powyżej cechy Rynku, Demokracji, itd., itp.

Monopol jest nieuchronnie i trwale wpisany w ludzką rzeczywistość (w ogóle: w rzeczywistość świata ożywionego), wszak to na nim oparty jest ewolucyjny koncept tzw. doboru naturalnego: nowe, efektywniejsze rozwiązanie najpierw musi pokonać skorupę „starego”, a następnie samo zmonopolizować „niezagospodarowany rynek”, który pozostaje po zrujnowaniu tego co minęło. Kiedy więc Liberałowie nie tylko dopuszczają, ale wręcz żądają od Państwa, by strzegło Rynku i zwalczało Monopole – to dają wyraz politycznemu kabotyństwu (postawa polegająca na zgrywaniu się, tanim efekciarstwie – ang.: posey nature, fr. cabotin = ‘aktor wędrowny, komediant’), zwłaszcza kiedy zaklinają się, iż chodzi o takie ciut-ciut wtrącanie się Państwa i to tylko wtedy, kiedy jest taka konieczność „rynkowa”, a poza tym – Państwo drzemie niczym kot na zapiecku.

O tym, ile jest „rynku” w otaczającej nas rzeczywistości”, świadczy najlepiej rozległość, „gęstość”, szczegółowość Prawa oraz pozycja polityczna (zdolność do stawiania na swoim) wszelkich ustanawiaczy i stróżów Prawa (urzędów, organów, służb). Moje poglądy na ten temat są znane każdemu, kto przebywa w moim towarzystwie (osobiście lub czytelniczo) przynajmniej 10 minut, więc tu powstrzymam się, wspominając tylko trzy pojęcia mojego autorstwa: Twierdza Konstytucyjna, Pentagram i Zatrzask Lokalny (kto nie wie – zapraszam do googlarki). Najcelniej chyba pisałem o tym w notkach „Kres kościoła liberalnego” ( https://publications.webnode.com/news/kres-kościoła-liberalnego/ ) albo „”Twierdza Konstytucyjna” ( https://publications.webnode.com/news/twierdza-konstytucyjna/ ) czy Mętny System Trychotomiczny (https://publications.webnode.com/news/mętny%20system%20trychotomiczny-%20zatrzask%20lokalny/ ).

Zauważę tylko, że nie jest rynkową przestrzeń, w której „konsument” czy „obywatel” jest „kształtowany” czy „formatowany” zmasowaną reklamą, ściśle sformalizowanymi normami, lepką mazią uznaniowo dystrybuowanych uprawnień i obowiązków, rosnącą redystrybucją dochodu (państwo siłą odbiera, by za chwilę „oddać” wedle własnego uznania), potężniejącym dyktatem Mega-Interesów (biznesowych, politycznych, medialnych, dyplomatycznych, itd., itp.).

Jak działają Monopole – dziś właśnie odbieramy kolejną lekcję: kreatywna księgowość budżetowa (nie tylko Vincenta), za którą w „rynkowej demokracji” poszłoby się po prostu siedzieć, powszechna niegospodarność struktur przedstawicielsko-reprezentacyjnych (w warunkach Rynku kończyłaby się trwałym odsunięciem od jakiejkolwiek władzy i spraw publicznych), niezrównoważone kreacje „racjonalności” (np. marny piłkarz pobiera w ciągu roku równowartość dziesięciu lat pracy solidnego inżyniera, a 40-latka pracującego rzetelnie od „dorosłości” powszechnie nie stać na mieszkanie, a nawet na jakąkolwiek stabilizację).

I co? Świadkujemy ożywionej debacie o wszystkim i o niczym, której wynik jest jasny: albo istniejąca „Pajęcznia” (https://publications.webnode.com/news/sitwiarstwo/ ) za pomocą NIEDEMOKRATYCZNYCH i NIERYNKOWYCH kotwic utrzyma się przy władzy, albo kontrolę (monopol) nad życiem publicznym przejmie jej alter-ego. Zapraszam zdeklarowanych Liberałów do udowodnienia, iż to wszystko się „samo wyrówna”, albo że „demokratyczne państwo prawa” ogarnie to wszystko i przywróci rynkowo-demokratyczny ład.