Niech będzie pogłębiony…!

2019-06-14 06:51

 

Umieszczam swoje blogerskie uwagi na kilkunastu adresach internetowych, dbając o to, by docierać do szerokiej palety wskazań politycznych i ideowych (również tych „nie-moich”), ale też dbając o to, by nie wstawiać ciurkiem wszystkiego, tylko niektórych tekstów oszczędzam wobec środowisk-grup, o których mniemam, że są niezainteresowane konkretnym tematem.

Prowadząc taką „politykę publicystyczną” jestem – tak myślę – przygotowany na uwagi typu „i ty to wszystko tak na trzeźwo, poważnie?”. Oraz na „specjalne traktowanie” przez niektóre redakcje-adminów.

Zdarzały się jednak tematy, które uważam za ważne nie tylko ze swojego punktu widzenia. I wtedy jestem mniej odporny na ataki, bo mnie boli, że ktoś sam ma na ręku fakty – a jedzie po mnie jak po burej suce.

Takim przypadkiem była trzyletnia gehenna Dra Mateusza Piskorskiego, ogłoszonego szpiegiem rusko-irańsko-chińskim nie tylko bez dowodów, ale też na wyraźne zamówienie zagranicznych służb. Na te jego doświadczenia z polskim „demokratycznym państwem prawnym” wielu moich Czytelników zareagowało…, no, dobrze, przemilczę. Nie było miło…

Nota bene – Mateusz, niedawno „wykupiony” z aresztu, co samo w sobie jest najlepszym dowodem na to, że nie jest on szpiegiem – wykazuje więcej oznak zniewolenia teraz, już po wyjściu z aresztu, niż w trakcie osadzenia.

Wiem, że czyta, więc objaśniam mu (zresztą, niedawno pisałem to samo): postawiono mu jeden z warunków zwolnienia, który każe mu zaprzestać zarówno kontaktów z braćmi z partii Zmiana, jak też zaprzestać trzeźwego myślenia (a jest naukowcem) i praktycznego uprawiania polityki. I on to wszystko nie tylko przyjął formalnie (podpisać głupoty dla świętego spokoju – nie grzech) – ale też pilnie przestrzega! Radziłem mu (zdalnie, w notce), aby wykorzystał zasadę-formułę Radbrucha (bezprawie nie jest prawem, łac.: lex iniustissima non est lex), proponowałem też jego osobę jako „lokomotywę” ruchu pod nazwą Społeczny Rzecznik Praw Człowieka i Obywatela (bo więzień za poglądy, bo areszt wydobywczy, bo naukowiec-politolog, bo czynny polityk, bo dostał nieludzkie zakazy łamiące jego przyrodzone prawa). On ma swoje własne myślenie, inne.

Zostawmy, spotkamy się przecież (pierwsze spotkanie było zdawkowe, choć niekrótkie). Przypomnę tylko, że w osobistym liście do Prezesa (ja – do Prezesa, macie pojęcie?), napisałem w te mniej-więcej słowa: może sobie tylko wyobrażam, a może wiem, że Dr Mateusz Piskorski jest gotów wznieść się ponad osobistą krzywdę i współpracować z rządem na rzecz znoszenia elementarnych wykluczeń społecznych oraz na rzecz upodmiotowienia „maluczkich” (Suwerena, Ludu). Bo polityka to nie narcystyczne lamenty nad sobą – tylko Sprawa. Do załatwienia.

 

*             *             *

Inną sprawą, która mnie boli kiedy obserwuję reakcje Czytelników, jest wyrażany przeze mnie od lat postulat, aby Polska – skoro uciekła „spod opieki” Moskala (Historia ma jeszcze czas na ocenę tego rozwodu) – mogła poczekać z nowym narzeczeństwem geopolitycznym, zwłaszcza że jeszcze nie świta, bal dopiero teraz zmierza ku pieśni „kiedy ranne wstają zorze”, a przez ładnych parę lat można było wybierać między wariantami.

Ja uważam, że nasza podskakiewiczowska małostkowość w stosunkach z Rosją (wszak przeciętny Rosjanin poznał Polskę dopiero podczas Wielkiej Smuty, i to z nie najlepszej strony) nie powinna nami powodować, kiedy mamy do czynienia z sąsiadem  o głowę wyższym i „robiącym w innej wadze”. Nam zaś się wyobraziło, że zamorski notoryczny agresor, który we własnych granicach ma problem z demokracją i prawami człowieka, a na całym świecie poczyna sobie jawnie niczym łupieżca i chuligan – akurat wobec nas będzie inny niż zawsze i wszędzie. Że weźmie nas na ręce, serdecznie się zatroszczy, jednocześnie obdarzając szacunkiem większym niż własnych obywateli.

Właściwie to nie my sobie to wyobrażamy, tylko – użyjmy języka, jakiego „organy i media” używały wobec Dra M. Piskorskiego – agentura amerykańsko-izraelska w Polsce wyparła agenturę euro-unijną, co oznacza zarówno serwilistyczne podporządkowanie Rzeczpospolitej Polskiej (państwa) Waszyngtonowi i Jerozolimie, jak też przechwycenie całej polityki kolonizacyjnej (uprawianej przez Europę wobec Europy Środkowej) – przez duet Waszyngton-Jerozolima, czyli wystawienie wszelkich budżetów, z centralnym włącznie – na model znany niegdyś w Imperium Romanum, a obecnie przez USA (nazywam go „garnizonią”: faktorie-drenażownie w symbiozie z fortami-nadzorcami).

I na to Czytelnicy – niektórzy – reagują udawanym zdziwieniem, bo przecież nie są tępi. Niektórzy zaś sądzą, albo tylko cynicznie ujadają, że biorę za to wszystko pieniądze, z tego samego źródła, z którego miał brać Dr. Mateusz Piskorski, szpieg tak niebezpieczny, ze zwolniony za kaucją…

Ja (tak w ogóle) mam do Czytelników prośbę: kiedy napotkają w moich tekstach słowo nieznane im dotąd – niech na moim blogu wpiszą je w wyszukiwarkę, zawsze znajdą kilka tekstów, będę wiedzieć, skąd się myśl wzięła…

Może jednak porwę się na wyliczankę:

Kamień węgielny polityki amerykańskiej

USA powstała w wyniku „kupieckiej” rebelii Stanów wobec królewsko-imperialnej Brytanii, a szerzej: wobec kilku metropolii europejskich, i nie ustaje w „ogrywaniu” Europy i innych kontynentów, innych potęg gospodarczych

Ustrój społeczny Ameryki

Pierwotny duch wolności przyświecający „pionierom”, z czasem sięgnął po wzorce „demokracji”, ale była to „chwilowa słabość”, dziś demokracji jest pełno wyłącznie w US mediach, fasadowo

Militaryzm amerykański

Między trzema amerykańskimi światami (Armia, Biznes i Polityka) zachodzi ścisła symbioza, kosztem wszelkich innych racji, że wspomnę prawa człowieka, maccartyzm i podobne brewerie

Imperializm amerykański

Od mniej-więcej czterdziestolecia Ameryka jest jedynym skutecznym mocarstwem imperialistycznym: nie wybiela to poczynań innych mocarstw, ale też nie pozwala postrzegać Ameryki jako gołąbka pokoju

Polska a polityka USA (1)

Ameryka była – jako faktyczny „dysponent Europy” od zakończenia Pierwszej Wojny – autorem konceptu „państw przejściowych”, czyli środkowo-europejskiego bufora izolującego Europę od Bolszewii: Polska nie ma tu powodów do puszenia się Niepodległością

Ameryka sprawcą II Wojny (1)

Pierwsza Wojna, wywołana przez dynastię brytyjską (Sarajewo), pogrążyła system-ustrój monarchiczny. USA poprzez fuzje gospodarcze z niemiecką chemią, finansami, metalurgią, łącznością – rozpoczęły proces kolonizacji Europy, oczywiście po swojemu

Ameryka sprawcą II Wojny (2)

Nie ma już co udawać: tuż przed „nieoczekiwanym wybuchem” II Wojny konkretny dyplomata amerykański odwiedził kluczowe stolice Europy (Berlin na końcu). Do wyjaśnienia jest też „wolta” Hitlera, który zamiast wg planu zaatakować ZSRR – najpierw zaczepił Francję i Brytanię. Kto zyskał na tej „głupocie” Hitlera?

Polska a polityka USA (2)

Europa, po II Wojnie „zredagowana” pod dyktando USA przez nazistę Waltera Hallsteina, czynnie wspierała amerykańską politykę „oswajania” Europy Środkowej i „zamęczania” ZSRR wyścigiem zbrojeń

Polityka USA wobec kontynentu Europy

Dopiero – jasny dla wszystkich od mniej-więcej dziesięciolecia – sprzeciw Europy wobec powracającej „dwubiegunowości” (USA-ChRL) – spowodował zmianę akcentów USA ku środkowo-europejskiemu Vice-Syjonowi przeciw „socjalizmowi z chińską specyfiką”

Rosja a polityka USA

Żartuje się, że jawnym dowodem agresywności Rosji wobec USA jest fakt, iż posadowiła swój kraj przesadnie blisko kilkudziesięciu baz i air-tele-wywiadowni amerykańskich

Rosja a Chiny

Jest wiele dowodów na to (a BRICS najpoważniejszym z nich), że Rosja dyskretnie odeszła z super-ligi mocarstw i robi w świecie za „tego drugiego” w grupie chińskiej: tam dziś kwitnie cywilizacyjna innowacyjność

Echelon itp.

Kilka potęg „robiących w tele-informatyce” ćwiczy rozmaite sztuczki hakerskie pozwalające przechwytywać, wygaszać, „złomować” wynalazki przeciwnika, militarne, gospodarcze, urbanizacyjne: tu akurat Amerykanie mają najwięcej, ale nie tego co najlepsze, dlatego świat jest na razie bezpieczny

Ukraina a polityka USA

Europa (UE) w roli „pożytecznego Ameryce idioty” ustanawiała w Ukrainie filie amerykańskich „faktorii” pod europejskimi markami, aż ostatecznie oba „Majdany” i wybór Zelensky’ego ustanowił Ukrainę protektoratem amerykańskim

Polska a polityka USA (3)

Grupa Wyszehradzka jest ostatnim narzędziem polityki globalnej pozostawionym „łaskawie” (ale nie na zawsze) w rękach polskiej prezydentury (depce po piętach Polsce – Rumunia, Estonia, trochę Litwa i Chorwacja): zadanie do wykonania – Neo-Chasydia przeciw Yídài yílù

Yídài yílù

Tak zwany Nowy Jedwabny Szlak – jest śmiertelnym zagrożeniem (typu: „sprawdzam”) dla całej łupieskiej tożsamości amerykańskiej spisanej „w Rocznikach”. Dlatego Korea, Mongolia, Iran, Kaukaz – są wściekle „oswajane” albo „typowane do odstrzelenia”

Bomba zegarowa, polsko-rosyjska

Zbroimy się intensywnie w obliczu „zagrożenia rosyjskiego”, dramatycznie napinając budżety. Wolę jednak, by ktoś mnie przekonał, że – gdyby doszło do agresji Moskala – potrafimy się bronić tym wtórnym parkiem przez dwa dni. Amerykanie przysięgli na coś wartościowego, że przeleją (swoją) krew…?

Składka na mrzonki

Więc może to nie są nasze zbrojenia, tylko składka na amerykańskie marzenia? Wpisowe… Warto spojrzeć, jaki wysiłek podejmują „bardziej zagrożone” kraje Przybałtyku, Słowacja, Rumunia, Bułgaria, a nawet skolonizowana już Ukraina. Może więcej wiedzą…

Brytania a polityka USA (1)

Brytyjczycy mają więcej rozumu od swoich „przywódców” politycznych: swego czasu odsunęli Churchilla w dniach jego pozornej chwały, bo dostrzegli jego powojenną służalczość wobec Ameryki (Fulton)

Brytania a polityka USA (2)

Widząc, że (teutońska) Europa służy przede wszystkim polityce amerykańskiej – Brytyjczycy wypięli się na ten układ i flirtują z Chinami (patrz: Brexit), przez co USA gorączkowo szuka jak nie Macrona, to Biedronia

Nowości polsko-amerykańskie

Jeszcze nie wrócił nasz Prezydent z wizyty za Oceanem – a już jest jasne: jeszcze bardziej zaangażujemy się budżetowo w amerykański program zbrojeń, jeszcze usłużniej będziemy giermkować Ameryce nosząc jarmułki i znosząc instrukcje z ambasad

 

W opisanym tu, wieloletnim  łańcuchu uwikłania nas w amerykańskie sprawy, olbrzymim kosztem moralnym i politycznym – pewnie można znaleźć słabe punkty. Ale podejrzewanie mnie, że spisuję to wszystko „na prochach” – jest grubym przejęzyczeniem.

W każdym razie trudno mnie będzie przekonać, że USA traktują Polskę jako dziecko specjalnej troski, za które gotowe są się poświęcić: fakty przemawiają za tym, że robimy pośród Europy (szczególnie Środkowej) za prymusów w naiwnym odczytywaniu życzeń zamorskich (gospodarczych i politycznych), gotowych na wyprzódki im – tym życzeniom – zadośćuczynić.

A jeśli ktoś myśli, że szczególnym wyróżnieniem jest dla nas pozyskanie „najnowszej generacji fortec powietrznych” – to niech zauważy, że są to w rzeczywistości urządzenia tele-informatyczne, które w Polsce będą faktycznie obsługiwane przez kontyngent specjalistów o klasę lepszych niż ci kierowcy i piloci błądzący po polskich bezdrożach, i – co za przypadek – nie będą to Polacy. To dla nich „kupujemy” to wszystko, odciążając logistykę amerykańską. Przy okazji usłyszeliśmy prztyczek dla Niemców: niektórzy operatorzy tych latających urządzeń przeniosą się do Polski – z Air Base Ramstein. Angela już nie jest „teges…”?

Nie mam wątpliwości, że to jest projekt podstawiania nogi projektowi Yídài yílù poprzez odgradzanie Unii od Azji Centralnej i Chin – zasiecznym wałem made-in-USA

Na mój rozum – a pamiętam widowisko w postaci ukatrupienia patrona Al-Ka’idy i kilka podobnych zamachów dronowo-teleinformatycznych na pustyniach i w górach, jakoś też wciąż chodzi mi po głowie projekt Star-Wars, czy ostatnio Space-Force (łamiący wszelkie konwencje międzynarodowe) –  uczestniczymy w jakimś potwornym matix-ie, niczym eksperyment w atolu Bikini. Jako szczury, powiedzmy to głośno…

 

*             *             *

Przecież nie twierdzę, że oto wpadłem na trop tajemnych knowań i mam 100% racji. Ale wolno mi wrzucać do tygla rozmaitych konceptów, wolno też wymagać od komentatorów, zwłaszcza mających inne zdanie, a nawet zszokowanych – by obalali rzeczowymi argumentami moje „bzdury”. Przecież się nie obrażę…

 

*             *             *

Naprawdę nieliczni zauważają to, co widać gołym okiem (chyba że dopadła nas ślepota pozauwagowa, inattentional blindness): w ciągu całej Historii Świata – tylko kilka procent Ludzkości przejmowało się projektem helleńskim, nieco więcej rzymskim. Demokracja, Wolność, Rynek – po prostu „nie przyjęły się” w wersji europejskiej, tym bardziej amerykańskiej. Świat i Człowiek zaspokajają swoje instynkty i egzaltacje na inną modłę.

Więc nie chodzi o to, by ogłosić bankructwo tych wartości cywilizacyjnych – tylko by zauważyć ich właściwe miejsce w Historii. I chorobliwą skłonność do patologii.

USA reprezentuje ową chorobliwą skłonność przeinaczania, przepoczwarzania tego co dobre w europejskim dziedzictwie – w to co złe. I żeby dalej skutecznie robić swoje – wmawiają światu, że „inni są świata śmiertelnym zagrożeniem”. Wmawiają trzymając palce na spustach najlepszych – przyznajmy – urządzeń do zabijania ludzi, narodów, osiągnięć cywilizacyjnych. Mających tę „wadę”, że nie klękających nabożnie przed Ameryką…

Jako usłużni, niczym prymusi, giermkowie amerykańskiej „garnizonii” – nie wpisujemy się w Historię najlepiej. I wszystko to – za cenę paskarską, łupieską.