Niech mówią...
… że Polska jest w ruinie, albo że Polska roi się zielono-wyspowo. Niech mówią, że demokracja w Polsce wciągnięta została w czeluść albo topiel, albo niech mówią, że ma się dobrze, a nawet lepiej, i dobrze jej tak. Niech mówią, że mnożą się i pogłębiają wykluczenia – albo że wszystkie poważne badania wskazują na podwyższające się poziomy-standardy życia każdego z osobna i wszystkich naraz. Niech mówią, że błąkamy się między szklanymi szybami, za którymi wyłożono niedostępne dla przeciętniaka dobra i możliwości – albo niech mówią, że narzekanie to słabość, trzeba myśleć pozytywnie, inwestować w siebie, wybierać „jutro”.
…niech mówią…
Ale wcześniej niech mi wyjaśnią to, co jest tak oczywiste, że aż jedni i drudzy przechodzą nad tym do porządku dziennego, nie zauważając.
IMADŁO ustrojowe – to setki i tysiące regulacji, instytucji, procedur, przepisów, praw i obowiązków, certyfikatów, dopuszczeń, wtajemniczeń, norm, standardów, algorytmów – które otumaniają i powalają człowieka, drobiazgowo wnikają w jego aktywność publiczną, ale też w prywatną i osobisto-intymną.
YUMADŁO – to przemożne rozwiązania systemowo-ustrojowe, będące „własnością” międzynarodowych porozumień zawieranych z wątpliwego upoważnienia społecznego, raczej pozostających w „obrocie dyplomatyczno-międzyrządowym”, a które wyjmują spod naszej kontroli wszelkie Budżety (tworzone przymusowo naszym kosztem) .
Tych dwóch fenomenów kulturowo-cywilizacyjnych, wszechobecnych i wszechwładnych – nie da się ani podważyć: są oczywiste, są obecne w działaniach, przemówieniach i dokumentach.
Niech ci którzy psioczą i ci którzy głoszą „brawo” – wyjaśnią mi, czy to jest coś, co rozumiemy jako Rynek, Demokracja, Obywatelstwo, Samorządność.
Będę słuchał uważnie i z domniemaniem, że mówią szczerze, z wielkim ładunkiem dobrej woli.