Niewymiarowy wymiar

2012-08-29 17:31

 

Będzie o czterech narożnikach tego samego „układu”, który objawia się Zatrzaskiem Lokalnym. Nazwę tę stosuję do nieformalnej zmowy lokalnej lub środowiskowej, w której biorą udział „równiejsi” z organów, służb i urzędów (poniekąd wpisując w to tych mniej „równych”): doświadczenie życiowe poliszynela podpowiada w miasteczku albo w środowisku, co i z kim trzeba załatwiać, komu nie wolno podpaść, z kim warto trzymać, gdzie kierować to co „pod stołem”. Zatrzaski Lokalne to miejsce, gdzie Konstytucja i Prawo są „tłumaczone” na to, co stanowi „osobliwość i koloryt” gminno-powiatowo-środowiskowy.

 

Zatrzask Lokalny jest obiektywnie skierowany przeciw szaremu człowiekowi: on może się najwyżej w nim odnaleźć lub zagubić, ale „podskakiwać” to już za bardzo nie może. Bywa, że takie układziątko pracuje „na zdrowie” miejscowej elity (w połowie „zblatowanej” z Zatrzaskiem): burmistrze i ich drużyny, dyrektorzy biznesów samorządowo-komunalnych (placówki edukacyjne, sportowe, kultury, drogownictwo, itd., itp.), filii biznesów i struktur wojewódzkich albo centralnych (banki, energetyka, agencje, ubezpieczalnie, ZUS-y, MOPS-y, itd., itp.), prywatni bonzowie komercyjni lub „niekomercyjni”.

 

Owe cztery narożniki to: Policja, Sąd, Prokuratura, Public-Auxiliares. To ostatnie słowo oznacza w kilku zachodnich językach elementy składowe, dodatki, organizacje pomocnicze. W Polsce możnaby tym słowem objąć np. Straż Miejską, filię Straży Pożarnej, filię SOK, Służbę Celną, Straż Graniczną, rozmaite Inspekcje i służby państwowo-branżowo-samorządowe, mające ustawowe uprawnienia kontrolne, mogące karać mandatem albo wnioskować o ukaranie (obejmuje to również tzw. „kanarów”).

 

Narożników jest więcej (np. biznesowo-przetargowo-gospodarcze, albo kadrowo-konkursowo-karierowe, albo społecznikowsko-eventowo-polityczne, a nawet edukacyjno-certyfikacyjno-specjalistyczne), ja skupiam się tu na tzw. Wymiarze.

 

Jest oczywiste dla każdego przedszkolaka, że tak rozumiany Wymiar to świat pozbawiony narzędzi kontroli obywatelskiej, zarówno bezpośredniej jak też instytucjonalnej. Co prawda, obywateli pojedynczych i ich „samorządy” wyposażono w rozmaite „prawa” i „środki odwoławcze”, ale reżim Zatrzasku Lokalnego każe stawać murem „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, kiedy tylko ktoś z zewnątrz uczyni ruch odczytany jako „atak na naszych”. Aby mieć taki odruch, urzędnicy, funkcjonariusze czy plenipotenci nie muszą znać się osobiście. Wywąchują się bezbłędnym węchem wyposażonym w pogardę i poczucie wyższości wobec szaraka. A nich no który spróbuje się wyłamać z zatrzaskowej solidarności: nie pożyje, to pewne.

 

Niniejsze jest notką internetową, a nie rozprawa naukową. Ale wystarczy śledzić publikatory, by zrozumieć, iż nie jest tak, że „system jest dobry, niektórzy ludzie źli”, ale jest tak, że „duch zatrzaskowy rządzi” i łamie nawet tych, którym w trzewiach drzemie poczucie sprawiedliwości i przyzwoitość.

 

Jest czas, by o tym pisać, bo sprawy zaszły tak daleko, iż owi przyzwoici zaczynają się „odcinać”, nieśmiało i z obawą o swoje losy.

 

*             *             *

Wymiar pojawia się w naszym życiu, kiedy on sam uzna, że trzeba nas ukarać za coś, albo kiedy to my zgłaszamy jakąś nieprawidłowość. Ważne dla szaraka, aby rozumieć, że nie jest się „gospodarzem” sprawy, nawet jeśli się ją samemu wykryło i zgłosiło. Wymiar szybko przywoła do porządku kogoś, komu wydaje się, że skoro uruchomił jakąś „kaskadę”, to pełni w niej jakąś rolę uprzywilejowaną. Albo kogoś, kto wie na pewno, że jest „w porządku”, a urząd, służba lub organ go stawiają w niezręcznej sytuacji.

 

Jeśli masz rację zgłaszając nieprawidłowość – to oznacza tylko tyle, że Wymiar albo ją podejmie i zakwalifikuje jako swój sukces, albo ją „wyciszy” i narobi ci kłopotów, jeśli się będziesz upierał.

 

Jeśli sam doznałeś niesprawiedliwości (np. od Wymiaru) – Wymiar zrobi wszystko, by jednak wmówić światu, że działał prawidłowo, a już o „przepraszam” czy odszkodowaniu – mowa być może tylko po długotrwałej „drodze pod górkę”.

 

Nawet dobrze zorientowany w tej filozofii obywatel przegra, jeśli popełni najdrobniejszy błąd formalno-proceduralny. Ku temu zresztą Wymiar zawsze zmierza: zamęczyć, zanękać, pogubić, zdezorientować, ogłupić. W drugą stronę to nie działa: „sąd/funkcjonariusz/urzędnik miał prawo”, „wyjaśnialiśmy i ten, kogo pan obwinia, mówi że to nieprawda”, zaszła „oczywista pomyłka” – takie i dziesiątki innych sformułowań czekają petenta, nawet w oczywistych sytuacjach, jeśli tylko Wymiar uzna, że ów petent jest „do załatwienia”. Nie pomagają świadectwa ewidentnych naruszeń prawa i procedur. Prokuratury i sądy są „niezawisłe” i mogą bezkarnie i bezwstydnie nazywać białym to, co jest czarne dla wszystkich innych.

 

Ostatnio „na tapecie” jest AmberGold, pobicie i torturowanie chłopaka przez policjantów, wsadzanie do więzienia za niepopełnione przestępstwa, rujnowanie przedsiębiorców. Dziesiątki i setki przypadków (tylko kilka „medialnych”), które świadczą o tym, że „ten system tak ma”, a nie o pojedynczych zwyrodnieniach.

 

Jak działać? Już niedługo – wszystko ku temu zmierza – opublikuję kilka nazwisk prokuratorów, sędziów, policjantów i podobnych postaci „podwyższonego zaufania” z oświadczeniem, że są to przestępcy. Będę to zdanie powtarzał, aż zostanie mi wytoczony proces. Innego skutecznego sposobu dobrania się do tego gniazda nie znam.

 

*             *             *

Kiedy powtarzam, od lat, że świadomie zmierzam do obalenia porządku konstytucyjnego panującego w Polsce – nie żartuję. Twierdza Konstytucyjna, zbudowana z przepisów, procedur, algorytmów, immunitetów, dopuszczeń, terminów (zawitych, jakie piękne słowo), tajemnic, spec-uprawnień, gwarancji „dopięcia swego”, poczucia solidarności zatrzaskowej – jest do zburzenia, choć nie jest to trud lekki i przyjemny. Oczywiście, sam to mogę obalać oranżadę. Zapewne będą ofiary.

 

Powiadają niektórzy, że zamiast proponować coś konstruktywnego, wyżywam się w krytyce i traktuję to jako swój sposób na zaistnienie w przestrzeni publicznej. Ci, co powiadają, nie czytają moich tekstów i nie widzą, że nie jestem politykiem, w ogóle takich ambicji nie mam.

 

Na zdrowie!