No, to podyskutujmy, ZEBE

2013-10-01 19:26

 

Jest bloger godzien uznania dla swojej twórczości, używający ksywki ZEBE. I jest w sieci jego notka zatytułowana „Rejs nadal trwa”. Będę adwersarzem ZEBE-go, choć upraszam, by nie rozumiano tego jako mojej wrogości. Po prostu daję współ-głos, a może obok-głos do jego notki. To chyba jest przyjęte na portalach społecznościowych, a i w środowisku blogerskim się przyda może.

ZEBE daje znać o swojej konstatacji (może nawet frustracji), że „Dawno już część społeczeństwa została przekształcona w lemingi”. Tu się zgadzamy. ZEBE też daje swoją ocenę dudziarstwa wrześniowego: „Pusty śmiech mnie ogarnia, gdy przypomnę  sobie „potężny” protest związkowy w Warszawie”. I wreszcie to, co spowodowało mój obok-głos: „Kulminacyjnie znalazło się  tam ponad sto tysięcy (…) baranów (…)Ostatecznie to bez znaczenia, czy więcej będzie lemingów czy też  baranów. Efekt końcowy będzie taki sam. Z jednych zedrze się futerka, a drugich czeka strzyżenie do gołej skóry”.

Moja uwaga jest prosta: ZEBE dystansuje się od lemingów i baranów w sposób, który wydaje mi się niedozwolony, czyli z wyższością. Wyjaśniam. Każdy, kto ma IQ w granicach 95-145 (i tak wszystko to jest umowne) ma prawo do równorzędności z innymi. Ci nieco mniej wyposażeni przez naturę powinni być otoczeni opieką, szczerą i rzetelną, nie nadętą, ludzką. Tak samo jak ci, którzy mają niski wskaźnik empatii, umiejętności społecznych, wykształcenia, zamożności. Ci zaś, którzy w różnych „wyścigach” mają więcej niż większość – powinni być tym bardziej otoczeni opieką, a to w tym celu, by zamiast kapitalizować, dyskontować dla siebie swoje przewagi – postarali się tych przewag użyć dla powszechnego dobra. Od razu zastrzegam, że nie mówię tu o opodatkowaniu „nadwyżkowców” i redystrybucji, tylko o dbałości o korzystny społecznie poziom „uczłowieczenia”.

Język, a właściwie ton używany przez ZEBE jest wyraźnie – moim zdaniem – niekorzystnie ocenny dla lemingów i baranów.

Cała ta zbiorowość o „uśrednionych” parametrach intelektualnych, humanitarnych, itd., itp. – najprawdopodobniej byłaby w lepszej kondycji (również w dziedzinie obywatelskiej), gdyby ją TO Państwo zostawiło w spokoju. Tu się chyba zgadzamy. Bo skłonny jestem popierać Państwo, które kompetentnie i aktywnie czyniłoby z „prostego” młodego człowieka – „dojrzałego” obywatela. Ale TO akurat Państwo robi wszystko, by działo się odwrotnie, stąd rozmaite moje, liczne przecież, notki pełne takich sformułowań jak Homo Sacer, l’uomo senza contenuto (oba zapożyczone od G. Agambena), czy „trash society”, autystyzacja zachowań, areburyzacja obywatelstwa (to pojęcia już moje), lemingizacja postaw (moje w połowie).

Mam pogardę wobec TEGO Państwa i dążę do obalenia narzuconego nam porządku konstytucyjnego, który – poza innymi licznymi fataliami – doprowadza do „wykluczenia obywatelskiego”, czyli – jak powiedziałby ZEBE – produkuje masowo lemingi i baranów. Jako ten, który wiele inicjował i wiele „cudzych” inicjatyw wspiera – doświadczam i obserwuję „pogorszenie jakości” nawet tych, którzy chcą się aktywizować i angażować, widzę też, że rośnie liczba tych, którzy unikają lub nawet boją się społecznikostwa i zaangażowanie w jakąkolwiek sprawę poza „zawodową normą”. To jest zbiorowe samobójstwo, jakie nam serwuje Government-Правительство (rząd z przystawkami). O politycznych suicydaliach też piszę gęsto i obficie.

Cytowany filmowo przez ZEBE Bareja (sam cytat znakomity ze względu na „filozującą” wypowiedź RM Grońskiego) – podobnie jak cały kultowy film – nie ma ni krzty poczucia wyższości wobec dziadziejącego obywatelstwa – jest zaś celną satyrą na „państwowotwórczych” cwaniaczków, dyscyplinujących obywateli i wyzuwających ich z obywatelskości właśnie.

Całkiem możliwe, że Władza, Media, Związkowcy, kto wie kto jeszcze – manipulują „narodem-ludem”, proponując mu rozmaite, niekiedy sprzeczne, a na pewno wbrew dobru publicznemu – zachowania i postawy oraz podpowiadając interpretacje i komentarze. Jest też pewne, że jako obywatele mamy coraz więcej słabości i niedostatków. Ale jeśli to dostrzegamy – to zróbmy wszystko, by przywołać do porządku manipulantów, a ich ofiary uczulić na to, że ktoś sobie z nich szydzi.

Z pewnością zatem – mówię to po przejrzeniu twórczości ZEBE – słów „lemingi i barany” w stosunku do uczestników protestów użył on w niechcianym kontekście, miał na myśli coś dużo bardziej oddającego jego szacunek dla ludzi mniej przygotowanych do funkcjonowania publicznego.