Nobel dla prokurenta, he he

2014-02-26 10:44

 

Najpierw o prokurencie. Jako gołodupiec, w dodatku na emigracji z przaśnego kraju, zostaje pełnoprawnym członkiem studenckiej korporacji, złożonej z paniczyków (Klubu Bullingdona). Członkostwo w tej korporacji to ciężkie składki (nawet dziś mało jest Polaków, którzyby to udźwignęli). Dodatkowo chłopcy zajmowali się wynajmowaniem lokali na „kolacyjkę”, która zawsze kończyła się rozwaleniem lokalu, po czym tatusiowie spokojnie pokrywali koszty zniszczeń i „przeprosiny”.

Potem ów goguś, uzyskawszy licencjat, po którym po kilku latach „próby” automatycznie dostaje się „magisterkę” (Pembroke College Uniwersytetu w Oksfordzie), jedzie na wojenkę, gdzie – nie uwierzycie – pstryka ciekawe zdjęcia. Na tyle ciekawe, że dostaje ważną międzynarodową nagrodę (World Press Photo). Nigdy wcześniej ani później nie słyszano, żeby robił ciekawe zdjęcia.

Człowiek bez żadnych koneksji (nigdzie ich nie zdradza) organizuje międzynarodowe konferencje (m.in. na temat reformy ONZ, przyszłości NATO i 25-lecia Solidarności), zostaje dyrektorem wykonawczym Nowej Inicjatywy Atlantyckiej przy AEI (tu wsparł go John O'Sullivan, przyjaciel z wesołej studenckiej korporacji). W zakresie polityki obronnej i zagranicznej, działalność AEI koncentruje się wokół tego, „w jaki sposób najlepiej promować na świecie wolność gospodarczą oraz interesy amerykańskie“.

Taka postać, dodatkowo legitymująca się paszportem obcego imperium, była najpierw wiceministrem (MSZ i MON), a potem ministrem w tych resortach. Zastanawiające jest też to, że zawsze był „potrzebny”, choć reprezentował rządy skrajnie różnych, czasem nieprzyjaznych ugrupowań.

Powyższe – i wiele innych oficjalnych informacji – pozwala mi twierdzić, że Radosław Sikorski reprezentuje interesy amerykańskie, a tylko kwestią osobistych opinii każdego obserwatora jest ocena, czy te interesy stoją w jego sumieniu wyżej niż inne.

Teraz o dyplomacie, który zbawił świat wieszcząc Majdanowi wyrżnięcie go w pień

Radek S. nie przebiera w słowach nigdy. 28 listopada 2011 w Berlinie wygłasza mowę pro-amerykańską w treści, choć wszyscy jakoś słyszeli, że to była mowa proniemiecka. Model amerykański dla interwencji „stabilizacyjnych” zaoferował również w Monachium, niecały miesiąc temu. Podczas kampanii wyborczej 2011 zapowiadał dorżnięcie watah. Ogólnie Radek S. jest takim „amerykańskim chłopcem”: trzyma zawsze z najsilniejszymi, kiedy mówi to zawsze poucza, kiedy jest ktoś mniejszy – zadeptuje. Wszystko z wyrazem twarzy kogoś, kto musi się zemścić.

Zapewne, rozmawiając nocą z Janukowyczem o słynnym kilkugodzinnym porozumieniu, mówił coś takiego: chłopie, tobie się wydaje, że coś masz i coś reprezentujesz, ciebie już nie ma, znam twoje plany „ostatecznego” rozprawienia się z kozaczyzną, idę z tymi porozumiewawczymi kartkami na Majdan i zmuszę ich do podpisania, ale nie łudź się, przepadłeś”. Hm…, chyba tak nie powiedział. Pochwaliłby się, pochwaliłby go Niemiec. Wyciekłoby od tłumaczy lub zauszników. Ale że wiedział o przygotowaniach do rozprawy z Majdanem – to prawie pewne. To on popędzał Niemca i Francuza do wyjazdu, byle nie być samemu w Kijowie (dyplomacja ma swoje zasady). Wiedział, co robić, w odróżnieniu od kolegów dyplomatów. Nie na darmo Amerykanie notowali w ostatnich tygodniach każde słowo wypowiedziane w kijowskich gabinetach władzy.

I teraz miodzio: Janukowycz, jeśli go skompromitować, straci poparcie Kremla. Co kompromituje w oczach Kremla? Słabość, niepewność, wahania, rozerwanie na strzępy porozumienia pożyczkowego. Wystarczyło to właśnie wywołać u Janukowycza. I odtąd robi to, co go wpycha w objęcia Amerykanów (pośmiejesz się za kilka dni, Czytelniku). A co trzeba Majdanowi, żeby zgłupiał wobec wyboru między Europą i Ameryką? Będziecie martwi, jeśli nie pójdziecie na porozumienie z Janukowyczem.

No, to jeszcze raz: Janukowycza ogłupić i skompromitować, co oznaczać będzie, że porozumienia nie będzie choć będzie, a Majdan skołować, by podpisał to porozumienie, którego wiadomo że nie będzie, bo Janukowycz zgłupieje. Niemiec zaś z Francuzem patrzą na to i nic nie rozumieją. Skąd mają wiedzieć, że Radek ma od Amerykanów haka na Janukowycza i nie po to, by go skłonić do cywilizowanych zachowań, tylko po to, by go omotać i zmusić do zachowań samobójczych politycznie?

Rosja faktycznie stanęła w zdumieniu, ale nie po tym, jak Janukowycz uciekł, tylko po rozmowie z Wiktorem w trakcie negocjacji z Radkiem + 2. Rób co chcesz, pridura – powiedzieli mu na odchodnem do słuchawki. Europa odtrąbiła sukces, a potem już lekko przekierowała trąby i pochwaliła Sikorskiego za „powstrzymanie dalszej rzezi”.

Kto jest na wierzchu, Czytelniku?

To, że Polska jest bezpośrednio doglądana przez Amerykanów poprzez prokurę „amerykańskiego chłopca” – dla mnie jest oczywiste. To, że Europa Środkowa, która sama nie umie się ogarnąć (a z Europą jej coraz bardziej nie po drodze), jest peregrynowana przez bankrutująca Amerykę – też wydaje się klarowne. A to, że w Kijowie pośród ruchawkowego szału nikt nie myśli o tym, że rozważana jest kolonizacja Ukrainy – tylko nielicznym przychodzi do głowy, a i to w wariancie federacyjnego rozczłonkowania.

Czemu naprawdę służy dziś trwanie na majdanie?

No, zobaczymy.