O dwóch takich... nieszczęściach

2010-10-27 05:08

 

/będzie o samorządności/

 

W Gospodarce najprawdopodobniej chodzi o to, żeby w miarę razem, w miarę wspólnie (indywidualnie to nie jest Gospodarka) – się zbiorowo zaspokoić. Piszę te słowa po 30 latach studiowania ekonomii, świadom, ile pięknych definicji Gospodarki stworzyli fachowcy.

 

Nieszczęściem dla Gospodarki jest zatem coś, co można opisać w dwóch bon-motach:

 

1.       Każdy podmiot gospodarczy ma taki swój Rozmiar Graniczny (np. obrotów), powyżej którego odrywa się od Rynku, przestaje się skupiać na zaspokajaniu potrzeb, a staje się maszynerią finansową, mimo iż dalej prowadzi „działalność statutową”;

2.       Każdy majątek osobisty i grupowy ma taki Rozmiar Graniczny, powyżej którego dysponent majątku traci zainteresowanie wkładem własnej pracy, a patrzy tylko tantiem, dochodu bez pracy;

 

Tak, tak, już słyszę redaktora Ernesta S. i innych liberałopodobnych, że to co powyżej Rozmiaru Granicznego jest wszak zasługą, a nie grzechem.

 

Śpieszę z odpowiedzią: nie zmienia to faktu, że fabryka butów po osiągnięciu Gigantium nadal produkuje buty, ale myśli o zyskach a nie o klientach, co źle wpływa na buty. I Rynek niczego tu nie naprawi, bo zamiast poprawiać buty, fabryka uruchomi marketing, stać ją.

 

Śpieszę też z odpowiedzią: sukces, który prowadzi do odłożenia dużego kapitału (przecież nie mówię o kapitaliku!), rzadki bywa sukcesem wyłącznie tego, kto ów kapitał potem ma, a i tak nie zmienia to faktu, że odtąd zaczyna on żyć z tego że ma, a nie z tego że coś robi „dla ludzi”, czyli teraz jest pasożytem, choćby wcześniej się zasłużył.

 

Bo naturalnym, bardzo ludzkim (choć nie bardzo społecznym) jest odruchem, aby stworzyć sobie jakiś monopolik, wykroić go z tego co wspólne i odtąd traktować Wspólne jako darmowy spichlerz z łakociami, a nie jako pole do własnej uspołecznionej działalności.

 

Być może to co mówię trąci czerwienią. Ja wolę mówić o sprawiedliwości. Nie ma bowiem takiej zasługi, która uprawniałaby do trwałego korzystania z dobra wspólnego bez udziału w jego tworzeniu.

 

 

*             *             *

Kiedy opowiadam po całym Internecie o Samorządności, to myślę między innymi o tym, co możnaby nazwać od biedy uspołecznieniem, kolektywizacją, kooperatywizacją podmiotów gospodarczych. Na „rynkowy” sukces – jeśli taki jest – dowolnego podmiotu gospodarczego składa się synergia starań tych co kupują (klientów), tych co wytwarzają (załogi), tych co organizują i zarządzają (managementu), tych co dają pomysły (patentowcy) i tych co uruchamiają całość (kapitaliści). Między tymi pięcioma siłami cały czas w Gospodarce trwa gra o zmonopolizowanie tejże Gospodarki. Od czasu, kiedy Własność zawładnęła sercami, umysłami, duszami, wyobraźnią i sumieniami świata, kiedy stała się ona Racją Najwyższą (a nie zawsze tak było!) – gra „rynkowa” stała się nierówna, wygrywają ją kapitaliści. Oczywiście, półki księgarni ekonomicznych i socjologicznych oraz filozoficznych pełne są książek o tym, że właścicielom kapitału wyrywa władze z ręki załoga (szantaż związków zawodowych), managment (zarządokracja), patentowcy (ekspertokracja) a nawet klienci (sabotaż jakiejś marki rynkowej). A jednak upieram się, że nadal dzierżycielem Racji Najwyższej jest Własność (jako społeczna instytucja kluczowa), czyli Kapitał.

 

I jeszcze raz powtórzmy dwa tytułowe nieszczęścia: Kapitał po przekroczeniu Rozmiaru Granicznego przestaje myśleć o rynkowym zaspokajaniu potrzeb społecznych, tylko przede wszystkim o zysku, podobnie  - raz „udostępniwszy” łaskawie majątek do procesów wytwórczych (gospodarczych), życzy sobie na stałe dochodów prowizyjnych, a ucieka od obowiązków zasłużenia na owe prowizje: wszak dałem wam swoją krwawicę, czego chcecie, płaćcie!

 

„Poniżej” Rozmiaru Granicznego owe nieszczęścia są dość sprawnie wychwytywane, roztaczana jest nad nimi tak zwana bezpośrednia kontrola społeczna, ludzkie rozeznanie, orientacja w stosunkach jest stosunkowo sprawna (klienci, załogi, management-y, wynalazcy i właściciele graja ze sobą nadal, ale czynią to „face to face”).

 

W następnej notce, dziś po południu, podam sposób, w jaki można utrzymać Kapitał poniżej Rozmiaru Granicznego bez niczyjej krzywdy, a za to z wielką społeczną korzyścią. Teraz natomiast dołączam kategorię Rozmiaru Granicznego do tła Ugody Społecznej, o której piszę np. tutaj.

 

 

PS:

To nie jest filipika przeciw kapitałowi, ten bowiem jest najważniejszym nośnikiem dynamizmu rozwojowego, innowacyjności, modernizacji: ale to jest refleksja o tym, że po przekroczeniu pewnego progu (albo: w pewnych warunkach) kapitał porzuca ów dynamizm, innowacyjność, modernizację, staje się zwyczajnym pasożytem.

 

 

 

Kontakty

Publications

O dwóch takich nieszczęściach

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz