O co chodzi z tą Europą?

2014-05-20 17:17

 

Unia Europejska jest przede wszystkim biznesem. Mega biznesem. Hiperbiznesem. Jej „pragmatyka” opiera się na następujących przesłankach:

  1. Standaryzacja, normalizacja, certyfikacja: poza dokumentami o charakterze ideowym – 95% aktów prawnych przyjmowanych przez Unię dotyczy ujednolicenia i uporządkowania w dziedzinach produkcji, usług, administracji, informacji, zagospodarowania gruntów i wód;
  2. Alokacja: Unia Europejska jest dysponentem budżetu wielkości 142 mld Euro (USA: 1,1 bln $, Rosja: 13 bln 387 mld rubli = 430 mld $), z budżetu UE finansuje się budowę sieci dróg, sieci energetycznych i połączeń komunikacyjnych pomiędzy państwami członkowskimi, działania na rzecz poprawy ochrony środowiska w UE i zwiększenia konkurencyjności gospodarki europejskiej w skali globalnej oraz wspieranie międzynarodowej współpracy naukowców i badaczy z różnych krajów. Unia swój budżet tak skonstruowała, by każe 1 Euro dotacji angażowało 3-10 Euro ze strony dotowanego kraju;
  3. Kontrola: na wzór amerykański i rosyjski (ten drugi wiele pozostawia do życzenia) UE rozwija służby i instalacje kontrolno-inwigilacyjne, które powodują, że świat europejski podzielony jest na metropolie, arterie i huby, dla których to, co dotąd było treścią esencjalną życia codziennego – staje się niepostrzeżenie prowincjonalną otuliną;

Aby lepiej wyrazić mój pogląd o Unii Europejskiej – porównam ją do fenomenu Formuły 1. Podobnie zresztą zorganizowany jest np. świat piłki nożnej, świat muzyczny, a nawet świat akademicki (tylko kilkanaście najbardziej prestiżowych uniwersytetów broni się przed komercjalizacją typu F1).

Schemat jest uproszczony, ale główni gracze są wskazani. Najbardziej widoczne są oczywiście „stajnie”, ale w rzeczywistości Formuła 1 godzi interesy kilku producentów silników i tuningowców (te siły traktują Grand Prix jako laboratorium testowe) z interesem biznesu nowego typu (producentem eventów) reprezentowanym przez Berniego Ecclestone’a  i swoistą „radą arbitrów” reprezentowaną przez Jeana Todta (on wraz z podwładnymi pełni wobec tego biznesu rolę taką, jak Kwaśniewski wraz z innymi byłymi luminarzami-prominentami w roli „dyrektora doradczego”).

W tym kontekście jaśniej widać rolę  europarlamentarzystów: jest to 766 sowicie, szokująco dobrze opłacanych i obsługiwanych sygnatariuszy dokumentów przygotowywanych (preparowanych) w „kuchni legislacyjnej”, w której wre praca lobbystyczna, oliwiona finansami. Europarlamentarzysta nie musi znać się na sprawach, w których głosuje, nie musi nawet znać jakiegokolwiek języka uważanego za międzynarodowy. Może być sportowcem, komediantem, kimkolwiek, byle uznał, że jest wyłącznie osobowym narzędziem „głosowania”, ustawianego przez „operatorów”.

W instytucjach Unii Europejskiej do kwietnia 2004 pracowało ponad 32 tys. urzędników. Utrzymanie dużej administracji pochłania rocznie około 5 proc. budżetu UE. Ponad 2/3 urzędników pracuje w Komisji Europejskiej i urzędach z nią związanych (np. w Radzie Unii Europejskiej, w Trybunale Sprawiedliwości). Pracownicy UE dzielą się na personel merytoryczny (symbole od A1 do A8 w zależności od rangi stanowiska), techniczny i biurowy (B, C, D) oraz tłumaczy (LA). Warto podkreślić, że wszystkie dokumenty UE muszą być tłumaczone na wszystkie języki UE.

Struktura polityczno-urzędnicza Unii Europejskiej jest hybrydowa:

  1. Jako organizacja międzynarodowa (stowarzyszenie państw) dysponuje ona takimi organami jak: Rada Europejska, Przewodniczący UE, Prezydencja i Trojka (powoływanie, rotacyjny charakter), wspólna polityka zagraniczna, wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony;
  2. Jako konfederacja (związek pan-europejski) dysponuje takimi organami jak: Rada Unii Europejskiej, Parlament Europejski, Wysoki przedstawiciel ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, Europejski System Banków Centralnych;
  3. Jako federacja (zjednoczone organy) dysponuje takimi organami jak: Komisja Europejska, trzyizbowy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Europejska Służba Działań Zewnętrznych – zalążek własnej, ponadnarodowej administracji zewnętrznej, Europejski Bank Centralny, agencje specjalistyczne;

W tej hybrydzie – nie do opanowania – kluczową rolę odgrywa wzajemne zakleszczenie (procedury jednej formuły decydują o wyborze i regulacji organu innej formuły), a także grupa tzw. komisarzy (Komisja Europejska, wcześniej Wysoka Władza). Stanowią oni swoisty super-rząd europejski, mający walny wpływ na rozmaite tzw. polityki, organizujący funkcjonowanie rządów krajowych.

 

*             *             *

Komukolwiek polecałbym Unię Europejską – to wyłącznie jako obiekt edukacyjny wskazujący, jak nie należy zarządzać nawą publiczną, ale też pouczający, jak ukryć rzeczywiste biznesy w plątaninie biur i kompetencji.

Ktoś wymyślił spot (chyba to jest spot rządowy), w którym informuje się elektorat, że oto jest jedyna okazja, by podpowiedział Unii Europejskiej, CO MA ROBIĆ. I na tym tle robi się wokół tych wyborów wydarzenie narodowe, wielkie halo.

Trudno o większy cynizm.