O NOWĄ JAKOŚĆ W SPRAWACH PUBLICZNYCH

2018-12-07 15:37

 

Wbrew statystykom, które nie rozróżniają dochodów uzyskanych W POLSCE od dochodów uzyskanych PRZEZ POLSKĘ, nie rozróżniają NISKICH DOCHODÓW od stanu PERMANENTNEGO NIEDOSTATKU – w Polsce mamy do czynienia z dwoma dramatycznie powiązanymi kryzysami:

  1. Kryzys humanitarny, który polega na porzuceniu, a nawet opresji wobec odruchów samopomocy, przenosi wszystkie akcenty programów socjalnych na instytucje urzędnicze i wyspecjalizowane organizacje pozarządowe;
  2. Kryzys obywatelstwa, który polega na oddzieleniu niezadowolenia z niedostatku i nieefektywności od inicjatyw samonaprawczych, przenosi zadania poprawy stanu spraw na algorytmy i procedury formalno-prawne;

Społeczność lokalna, sąsiedzka, branżowa, środowiskowa – przestała być podmiotem życia publicznego, aby jakkolwiek funkcjonować i samorealizować się – musi być wpisana w wielomiesięczne i wieloletnie programy dalekie od żywiołowości, opanowane zarówno przez biurokrację, jak też przez biurokratyzm. Przez to staje się filią, a niekiedy zwykłym narzędziem o polem polityki urzędów, organów, służb, budżetów.

Aktywne jednostki, mające oczywiste legitymizacje swoich rodzimych społeczności – mogą realizować swoje cele publiczne i ambicje osobiste dopiero po zweryfikowaniu natury ideowo-politycznej, co oznacza konieczność poszukiwania rekomendacji politycznych, autocenzurę ideologiczną, daninę ofiarności na rzecz sitw, klik, koterii i kamaryl – i dopiero wtedy mogą funkcjonować i to nie żywiołowo, swobodnie – ale w ramach reżimy biurokratycznego, coraz częściej też polityczno-doktrynalnego.

Powyższe dotyczy też procesów wyłaniania osób i gremiów wyposażanych przez Państwo w tzw. kompetencje: upoważnienia, certyfikaty, rekomendacje, zwanych eufemistycznie wyborami (samorządowymi, parlamentarnymi, itp.), a w rzeczywistości będących głosowaniami wedle ścisłego państwowego reżimu na urzędników i funkcjonariuszy oraz Decydenturę-Nomenklaturę – czyli na aparat, który odszedł już dawno od służebności, a stał się „pański-władczy” w stosunku do Kraju (mienia wspólnego, zasobów, potencjału) i Ludności (w coraz mniejszym stopniu obywatelskiej, coraz bardziej „poddanej-manipulowanej-powodowanej”).

Pogłębiają się rozmaite alienacje nie tylko pojedynczych osób, grup, organizacji, firm – ale też dużych połaci społeczeństwa. Przy czym sama alienacja stała się złożoną pułapką psycho-mentalną, kulturowo-cywilizacyjną. Obejmuje nie tylko wyobcowanie i przeciwstawienie się (np. w relacjach rządzący-rządzeni albo pracownik-zarząd), ale też przemożność (łatwość ucisku) i powodowanie (łatwość manipulowania). Skutkuje to – zrazu niezrozumiała – powolnością „szarego człowieka” wobec Państwa, Administracji, systemów (bankowych, sądowych, skarbowych, windykacyjnych, ubezpieczeniowych, policyjnych, telekomunikacyjnych) mimo oczywistej niesprawiedliwości w relacjach.

W takich warunkach tzw. wrażliwość społeczna coraz powszechniej ogranicza się do pustych egzaltacji (gasnących w kierunku apatii), roszczeń (przechodzących w bezsilne wybuchy złości), działań doraźnych (cierpiących na „syndrom pogardliwości”), krótkoterminowości (akcyjność, alerty).

Do społecznych i administracyjnych-rządowych projektów wsparcia wdarły się:

  1. Biurokratyzm, chroniący w licznych meandrach urzędnika-społecznika przed „karygodną pomyłką” (jego bezpieczeństwo jest ważniejsze niż niesione wsparcie);
  2. Rynkowość (np. organizacje pozarządowe konkurują w urzędach i funduszach poddając się procedurom konkursowym);
  3. Powierzchowność (skupienie się społeczników i urzędników na widocznych objawach, na „estetyce”, a nierzadko na celebryckiej spektakularności);
  4. Skłonnośc do dyscyplinowania zagrożonych wykluczeniem (otrzymasz pomoc, ale pod warunkiem, że spełnisz warunki wstępne i poddasz się reżimowi);

Odwrócenie opisanej sytuacji – a jest ono dramatycznie niezbędne – powinno iść zarówno w kierunku bezwarunkowego i bezinteresownego (polityka, pieniądze, rozgłos, nagrody) roztoczenie parasola opiekuńczo-socjalnego nad zagrożonymi wykluczeniem (szyderstwem jest kilkadziesiąt „rubryk” kwalifikujących rodzaj wykluczenia-zagrożenia), w postaci (symboliczne) Podłogi, Koszuli, Posiłku, Gazety, Biletu) – ale też stworzenie/przywrócenie dla dobra powszechnego (nie tylko wykluczonych) innej niż biurokratyczna czy rynkowa formuły aktywizacji społecznej.

Wszystkie fundusze i programy wyprowadzania z obszaru zagrożenia stawiają przez zagrożonymi wymogi przedsiębiorczości, trudne do spełnienia nawet dla najbardziej drapieżnego biznesu, „zapominając”, że sa oni wykluczeni-zagrożeni nie bez powodu. To skutkuje tym, że – przykładowo – projekty serwowane przez Fundusz Pracy znakomicie się „rozliczają z wykonań” – ale sytuacja społeczna nijak się ma do ich „wsparcia”, jest „równoległa”.

Podstawą działania jest więc takie połączenie dobrych doświadczeń i rozwiązań ustrojowych, aby wykluczeni-zagrożeni (oraz wszyscy) mogli się spełniać w pracy i zajęciach bez przymusu „wchodzenia w skórę” przedsiębiorczości.

…to na razie tyle…