Obcy z obcym obco obcuje

2015-12-14 09:15

 

Profesor socjologii przytomnie zaśpiewał w amerykańskiej rozgłośni o nazwie TVN, że jedyne, co wyniósł z manifestacji 13-grudniowej – to podział polskiego żywiołu na „naszych obcych” i „ichnich obcych”. Tak na wszelki wypadek pochwalę się, że jakoś chyba telepatycznie wpłynąłem na Prezesa, skoro w dzień po mojej notce „Jest moc” (TUTAJ) niemal dosłownie mnie zacytował (przytaczam swoje sformułowania):

>>Najistotniejszym przesłaniem tej demonstracji (KOD-owej) jest „eugeniczna” teza o tym, że jednym wolno (przypisane jest wręcz) rządzić nawet wtedy, kiedy owo rządzenie przynosi nienajlepsze skutki, a innym rządzić nie wolno, nawet jeśli w odpowiedzi na czyjeś kiepskie rządy wygrali głosowanie z wielką przewagą nad poprzednikami. Dzielący Ludność niemal na pół spór między „demokratami” i „oszołomami” oznaczy nasze życie polityczne na długo<<

oraz:

>>Coś mi się widzi, że po dzisiejszej i jutrzejszej manifestacji pozostanie w szerokiej opinii wrażenie, że to Wygrani 2015 niszczą Polskę ekonomicznie i ustrojowo. I jeśli tak będzie – to Przegrani 2015 już mogą świętować. Wielka ściema się udaje<<

Paweł Śpiewak ma rację, tylko myli wektory: to elektorat Kaczyńskiego i Kukiza jest napiętnowany jako „obcy”. Kiedy tworzyłem pojęcie „obywatela rejestrowego” (PESEL, REGON, NIP, adres, telefon, teczka w służbach), wyliczałem jego „pożądane” przez system-ustrój cechy:

1.       Sprawozdawaj o sobie (PIT i inne ankiety), abyśmy wiedzieli o tobie jak najwięcej, kiedy zechcemy cię dopaść;

2.       Płać co nakazano i traktuj to jako daninę, a nie jako umowną opłatę za to, że Państwo – czyli my, nomenklatura – służymy tobie;

3.       Głosuj kiedy nakazano – i uznaj, że to są twoje wybory, na twoją odpowiedzialność i ryzyko, nawet jeśli same wybory to głosowaniowa farsa;

4.       Pokornie znoś niedogodności, uciążliwości, opresję i ucisk, jakie ci serwujemy, bo to dla dobra Państwa (urzędów, organów, służb), które jest ważniejsze niż dobro twoje;

Porównajcie: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ.

Otóż obywatele rejestrowi w coraz większej masie wyjeżdżają z kraju, a ci co zostają – odmawiają coraz mocniej podporządkowania się punktowi 4 powyższej „rejestrowości”: nie chcą pokornie znosić wszystkiego. I automatycznie stali się dla KOD-owców „obcymi”.

Jestem bez mojej zgody obecny na wielotysięcznej liście osób wpisanych do rejestru KOD, choć wyraźnie napisałem TUTAJ: sympatyzuję, ale nie dam się nabrać. W sieci widzę sygnały, że niektórzy po kilkakroć próbowali się wyrejestrować z tego zbioru danych, a i tak nadal tkwią tam. Po prostu każdy, do którego wysłano zaproszenie, został w sprawę uwikłany dożywotnio. To nie pierwsza masowa organizacja, z której nie sposób się wypisać, choć wpisano łatwo i nie pytając o zgodę. Gdzież są moje prawa obywatelskie i swoboda zrzeszania się? Dlaczego muszę się tłumaczyć komukolwiek, kto zauważy moje nazwisko na tej liście, że to „pomyłka”?

Jeśli rodzący się projekt – przyznaję, zręcznie zagospodarowywany przez Kaczyńskiego – polegający na rewizji co do kolejnych punktów „rejestrowości”, jest dla organizatorów KOD-u powodem do wznowienia nagonki i linczu wobec tak zdefiniowanych „obcych” – to nie najlepiej świadczy o refleksie uczestników wielkiej przecież, liczebnej i budującej manifestacji KOD. Wielu przypięło sobie szydercze karteczki „jestem gorszego sortu”, znów pokazując owczy, bezrefleksyjny pęd: Kaczyński w osławionym przez media wywiadzie wyraźnie nazywał tak tych (i tylko tych), którzy przegrawszy znacząco wybory w Polsce uruchamiają „ratunkową” debatę na forum międzynarodowym (czyli prosząc o interwencję!), i przypomina JK, że to nie pierwszy taki przypadek w historii Polski. Nota bene: Kaczyński jak każdy aktywny polityk raz na jakiś czas palnie głupotę a jego akolici potem jej równie głupio bronią: ale czyż to oznacza, że nasza polityka to tygiel osób kryształowo mądrych i uczciwych, bez wad i „palnięć”?

Uwaga, będzie podstęp oratorski.

Ja rozumiem, że na PiS i Kukiz’15 głosowała znakomita mniejszość uprawnionych do głosowania. Ale ci, którzy to podkreślają, nie chcą zauważyć, że na „tych innych” głosowała jeszcze mniejsza mniejszość! Ja rozumiem, że UE jest politycznym PWEC (Potential World Economic Center) gwarantującym stabilizację, swoistą niezatapialność i obudowującym „demokrację” jakimiś standardami. Ale cała zabawa polega na tym, że ekonomiczne i polityczne skolonizowanie Polski jest jedynym argumentem, dla którego Europa toleruje staczanie się polskiej państwowości i gospodarki w obszar poza jakąkolwiek definicją (patrz: „O ustroju Rzeczpospolitej kolejnej” oraz „Kilka podszeptów gospodarskich”). Ja rozumiem, że Macierewicz, Kamiński i ten trzeci stanowią symbolicznie ponurą trójcę, która przekreśliła całkiem niekulawy koncept IV Rzeczpospolitej (TUTAJ). Ale koncept ten nie przewidywał wcale „czerezwyczajki”, a po doświadczeniach dwuletnich rządów „pierwszej iteracji” tylko szaleniec uruchomiłby powtórkę. Zresztą, kto wie. I na koniec sprawa najgorętsza: spór o Trybunał Konstytucyjny – to spór nie o bezstronny filar konstytucyjny (tak to przedstawiają „obrońcy demokracji”), tylko o to, kto i na jakich zasadach będzie w wąskim gronie, za to nieodwołalnie decydował, które prace Parlamentu do spółki z Prezydentem są „zaliczone”, a które „do poprawki”. Instytucja TK jest u podstaw myślenia ustrojowego kotwicą Demokracji, ale w polskich warunkach – począwszy od daty i intencji powołania – jest rzeczywiście Trzecią Izbą (właściwie Nad-Izbą), więc jeśli członkowie tego zacnego grona lobbują w komisjach sejmowych i w mediach za konkretnymi rozwiązaniami ustawowymi – to wartość ich późniejszych nad-wykładni staje się co najmniej wątpliwa. Chyba że ja czegoś nie zrozumiałem.

 

*             *             *

Wróćmy do „przyrodzonych-oczekiwanych” właściwości obywatela rejestrowego.

Jesteśmy w tej fazie dojrzewania do ładu społecznego zwanego umową, że w 2015 roku „elektorat”, co prawda głosujący na warunkach narzuconych przez Nomenklaturę, odmawia pokornego znoszenia państwowej opresji. Ruch „indignados” powiedział systemowi-ustrojowi dość głośne NIE, a ów system-ustrój (Nomenklatura i „kiście” konkursowo-przetargowo-geszewfciarskie) udaje, że nie słyszy i nadal trajkoce o wielkim transformacyjnym dorobku.

Następnym etapem – wszystko na to wskazuje – będzie odmowa głosowania w trybie narzuconym przez elity i walka o samorządne, obywatelskie wybory, bezpartyjne, nie na komendę z „centrali”, nie na listę zredagowaną w czyimś gabinecie, nie wedle cwaniackiej, jednorodnej dla wszystkich ordynacji.

Może doczekam czasów, kiedy społeczeństwo wybierające służebną wobec siebie administrację przestanie nazywać „władzą”, a ustanowi służebność tego towarzystwa wobec siebie, wobec społeczeństwa. Wtedy przyjdzie czas na Budżety: przestaniemy płacić co nakazano, tylko będziemy świadomie (a nie poprzez parodię budżetu partycypacyjnego) decydować, na co idą nasze zbiórki (a nie przymusowe, nie adresowane podatki).

I wtedy konieczność sprawozdawania o sobie jakiejś „władzy” przestanie mieć jakikolwiek sens, zwłaszcza że dzisiejszy sens tego przymusu jest taki, że odbieram dziennie kilkanaście telefonów i mejli oferujących mi „ostatnią tak dobrą okazję”, wyraźnie wskazujących, że oferent wszedł bez mojej zgody w posiadanie moich wrażliwych danych i próbuje mnie oskubać. Żadnej korzyści z mojego sprawozdawania przez wiele lat – jak dotąd nie odniosłem: żadna baza danych, na którą mnie wpisano, nie posłużyła mojemu dobru, za to posłużyła rozmaitym sępom i zwykłym świniom, na moją szkodę. Jestem jedyny taki?

Nie chcę być obywatelem rejestrowym. Chcę być obywatelem prawdziwym: mieć rozeznanie (nie spaczone przez mediastów) w sprawach publicznych i bezinteresownie czynić te sprawy lepszymi. Nie muszę chyba tej postawy udowadniać.