Obozy i obozowiska

2015-04-22 09:04

 

Próbując po raz kolejny rozgryźć polityczną strukturę, w jaką jesteśmy wszyscy wpasowani (nawet ci, którzy deklarują, że ich polityka nie interesuje) – doszedłem tym razem do poglądu, wyrażonego w rysunku.

Wyróżniam zatem – w nowej redakcji struktury politycznej – pięć najważniejszych obozów mających wzajemnie konfliktowe interesy zbiorowe-środowiskowe:

1.       Satrapia (tu rozumiana nie po persku, ale jako autokratyczny, samodzierżawny ustrój polityczny zogniskowany na zaspokojenie wysublimowanych potrzeb wąskiej grupy „satrapów”): w Polsce mamy nie więcej niz kilkanaście osób będących w rzeczywistości satrapami oraz kilkadziesiąt tysięcy osób wspierających je w nadziei awansu w hierarchii zmobilizowanej „pod satrapę”. Satrapia czuje się całkiem poważnie i realnie gospodarzem, a w skrajnej postaci władcą-właścicielem Kraju i Ludności;

2.       Pretendencja: to jeden lub kilka obozów-kamaryl, które są satrapiami in-spe i prowadzą grę, intrygi, politykę nakierowaną na przejęcie Kraju i Ludności i ustanowienie własnej satrapii. Pretendencja legitymizuje się przed „niższymi” obozami „punktując” niedostatki aktualnie dominującej satrapii, ale działa w ramach państwowych, jest za umacnianiem Państwa;

3.       Przedsiębiorczość – to wszelkie inicjatywy, przedsięwzięcia, koncepty, zabiegi natury biznesowej, politycznej, społecznikowskiej, artystycznej, naukowej, charytatywno-filantropijnej, podejmowane na własne (indywidualne-grupowe) ryzyko i na własny rachunek, z zamiarem zaspokojenia jakichś potrzeb społecznych, a coraz częściej – dla zainstalowania się w sferze obcowania z satrapią i/lub pretendencją (np. nomenklatura, kumoterstwo, korupcja);

4.       Gawiedź (celowo użyto słowa pejoratywnego, ocennego) – rzesza (multitude) kierująca się naturalna żywotnością ekonomiczną, przyjmująca z dobrodziejstwem inwentarza wszystko, co na nią spływa ze strony satrapii i przedsiębiorczości (i co najwyżej nadstawia ucha na to, co tygli sie w obszarze pretendencji). Gawiedź jest roszczeniowa i chętna każdemu, kto będzie ją obłaskawiał dobrami, możliwościami, wartościami;

5.       Margines – dziś chętniej używa się sformułowania „wykluczeni” (grupy, środowiska, warstwy) – to ludzie, od których „nie sposób” czegokolwiek wymagać ze względu na ich wiek, status społeczny, stan zdrowia, przystosowanie społeczne, możliwości, kondycję zamożnościową, a zatem są pierwsi w kolejce do ograniczenia „wydatków budżetowych” i „wydatkowania uwagi” na ich jakiekolwiek potrzeby. W Polsce margines rośnie w zastraszającym tempie;

Mniej-więcej dwa lata temu, w notce „Struktura polityczna” (TUTAJ) zawarłem podobną co do istoty, ale inną graficznie ilustrację tego o czym własnie piszę:

Warto zauważyć, że przynależność do poszczególnych obozów wiąże się zarówno z rozmaitymi prerogatywami (zapośredniczonymi poprzez sprawowane urzędy i piastowane funkcje), jak też z przywilejami, immunitetami, obowiązkami, ceremoniałem, itp., itd.

Kilka z takich obszarów zróżnicowania warto wymienić:

PRAWO

Poprzez prawo (system prawny, legislację) rozumie się najczęściej zbiór przepisów, norm, standardów, certyfikatów, dopuszczeń, wtajemniczeń, uprawnień, obowiązków, sankcji, procedur, algorytmów, upoważnień, nagród, cesji i delegacji, ułozonych w sieć, strukturę, system, które w założeniu mają zaprowadzać ład do życia publicznego, niekiedy też mają kształtować człowieka na podobieństwo obywatela (elementarnego podmiotu państwowotwórczego). Otóż jest tak, że prawo jednoznacznie jest stosowane wobec przedsiębiorczości i gawiedzi, w ogóle nie dotyczy satrapii, a wobec marginesu i pretendencji ma szeroki wachlarz interpretacyjny. W Polsce wachlarz interpretacyjny obniża sie ku przedsiębiorczości, ale w interesie satrapii.

PROPAGANDA

W założeniu propaganda jest nośnikiem jakiejś ideologii (zestawu wartości non-possumus) oraz chmurą perfumującą poczynania głosicieli propagandy i trucicielską dla ich rywali w grze. Propaganda ma wiele wspólnego z reklamą (TUTAJ): funkcjonuje w ten sposób, że pobiera opłaty od szeroko rozumianej publiczności (adresatów propagandy), po czym za te pobrane opłaty powiązane w jeden lub kilka funduszy-budżetów robi wodę z mózgu tym, od których owe opłaty pobrano. Jednym słowem: ogłupiany sam funduje własne ogłupienie. Propaganda ma tę właściwość, że potrafią jej ulec nawet propagandziści (satrapia, pretendencja), jednoznacznie oddziaływuje na przedsiębiorczość i gawiedź (TUTAJ), a dla marginesu jest tyle warta, o ile jej nośniki czemukolwiek prostemu posłużą (posłanie z gazet, kolorowe obrazki w tramwaju, itd, itp.).

BUDŻET

Budżet – to suma opłat, pobrań, haraczy, podatków, ceł i wszystkiego, co z jakiegoś ideologicznego tytułu „odkraja” się od dochodu przedsiębiorczości i gawiedzi – i oddaje pod zarząd satrapii, pod iluzoryczną kontrolą gawiedzi i pretendencji. Pragmatyka budżetowa – znana dobrze już od czasów monarchii rozmaitych – nieuchronnie, choć niezauważalnie – przenosi sie ku temu, że satrapia nie interesuje sie całością Kraju i Ludności – tylko maksymalizuje „swój” budżet, pozostawiając ochłapy niższym obozom.

POSTAWA

Wszelkie mega-agregaty, by trwać i się mnożyć – wymagaja zaangażowania obywatelskiego, czyli tego co zwykło sie nazywać państwowotwórczością. Otóż w rzeczywistości najbardziej wymaga sie takiej postawy od gawiedzi (obywatelstwo rejestrowe: sprawozdawaj, płać, głosuj, słuchaj z pokorą), nieco mniej od przedsiębiorczości (np. dopuszcza się ucieczki podatowe), natomiast zupełnie pomija sie w tych wymaganiach zarówno margines, jak tez satrapię. Pretendencja niekiedy „budzi” się z letargu, zwłaszcza w kampaniach wyborczych, i wtedy jest bardzo zatroskana stanem państwa i losem obywateli.

 

*             *             *

Mam świadomość, że dla moich stałych Czytelników wszystko co tu napisane jest banałem, powtarzanym w różnych redakcjach. Ale przecież nigdy dość, nieprawdaż?