Pierwszą miarę już zdjęto
Głosowania zwane samorządowymi – wbrew temu co wielu myśli – mają swój oczywisty kontekst międzynarodowy. Ot jego zarys
Jak na razie wszystko się dzieje w półśnie. Więc włączam reflektory i oglądamy boisko. Przede wszystkim trzeba jednak mieć jakieś pojęcie o tym, w co gramy.
Na świecie trwa właśnie najlepsze wojna o paradygmat. Umownie nazwijmy to meczem USA-ChRL, choć to tylko „kapitanowie drużyn”.
Kapitan drużyny |
AMERYKA |
CHINY |
Formacja-szyk bojowy |
Garnizonia globalna: symbioza fortów i faktorii |
Symmachia globalna: związek inwestycyjny |
Forpoczta |
NATO, zaciężne wojska kondotierskie |
BRIC(S), nieograniczone zasoby surowcowe |
Narzędzie |
Sieć baz inwigilacyjnych |
Giga-inwestycje |
Interes |
Doraźny drenaż globalny ku Ameryce |
Zharmonizowana matryca długotrwała |
Pole bitwy |
Teleinformatyka /dziesiątki tysięcy „hakerów” śledzą poszczególne obiekty i instalacje rywala, gotowi unieruchomić – black-out – każdą niebezpieczną pigułę wysłaną z wrażym zadaniem/ |
|
Operator finansowy |
Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy oraz Azjatycki Bank Rozwoju, |
Chiński Bank Przemysłowo-Handlowy, w przyszłości Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych |
Drugie skrzypce |
Teutońska Europa (aktualnie zdekomponowana) |
Rosja (w przebudowie z mega-imperium w pod-imperium) |
Walczą ze sobą imperia, w tym jedno (Ameryka) jest na „musiku” (musi cały czas drenować, by zasilać swoje militaria), a drugie (Chiny) ma niemal nieograniczone rezerwy (około 3 bln dolarów). My się za bardzo skupiamy na tym, że to lub tamto imperium jest okropne, paskudne, niemoralne. A widział ktoś inne…? W imperialności nie chodzi wszak o to, by było ładnie, tylko by było imperialnie…
Pozostałe potęgi gospodarczo-finansowo-inwestycyjne są w dużo gorszym, satelickim położeniu – choć relatywnie w niezłej kondycji (mierzonej znaczeniem giełd): Niemcy, Brytania, Japonia, Indie.
Moja opinia. Kiedy Chiny oferują światu harmonijny rozwój w różnorodności (patrz: The Governance of China, 2014 oraz The Chinese dream, 2017, obie książki autoryzowane przez Xi Jinpinga) a ludności „sojuszniczej” trwały dostatek (nie mylić z dobrobytem) – Ameryka upiera się przy Rynku i Demokracji, co w praktyce oznacza dominację „faktorii” rodem z USA. Na tym tle „pęka” Europa, np. Brytania niemal jawnie przechodzi na stronę Nowego Jedwabnego Szlaku, a Polska ciągnie Europę Środkową ku amerykańskim instalacjom szpiegowskim.
* * *
Teraz możemy już z większym zrozumieniem przyglądać się temu, co się w Polsce zdarzyło w roku 2015. Oczywiście, z punktu widzenia szaraka polskiego – niepewność europejsko-rosyjską zamieniliśmy na zdecydowanie pro-amerykańskie. Ze skutkami dla budżetu, dla konstrukcji top-instytucji państwowych, z hurra-antykomunizmem, itd., itp.
Wielu sądzi, że w tym kontekście wybory samorządowe nie są ważne. Błąd. Ordynacja wyborcza będąca właśnie „w praniu” parlamentarnym – oddala Polskę od Samorządnej Rzeczpospolitej, radni staną się jeszcze bardziej fasadowi, a Premier-Rząd będzie jeszcze bardziej wszechwładny w „terenie”. Kto się zajmował funduszami pomocowymi, ten wie, ile pytań w formularzach-generatorach było o rozmaite polityki europejskie (równościowa, ekologiczna, itd., itp.). teraz dowolny wydatek gminny czy powiatowy – będzie weryfikowany pod kątem „para-militarnym”. Morawieckiego Gospodarka Innowacyjna będzie oparta na filialno-satelickich projektach wpasowujących Polskę w paradygmat „garnizonii”. Każdy, kto to rozumie – powinien walczyć nie o to, która kamaryla więcej zagarnie, tylko o to, by oddolność lokalna odrzuciła „warszawkę” jak najdalej od tego co lokalne.
A zatem:
1. Kto wybiera opcję chińską – niech się nie kryguje Rynkiem i Demokracją, które są w tej opcji pojęciami cywilizacyjnie nieznanymi: po prostu niech pamięta, że idzie w kierunku harmonii w różnorodności, gdzie biurokracji stawia się wyzwania konfucjańskie;
2. Kto wybiera opcję amerykańską – niech stara się zauważyć, jak potrafili Jankee przepoczwarzyć Demokrację i Rynek we własne obrzydliwe przeciwieństwa, i nastawi się na militaryzację „typu municypalnego”;
3. Może są jeszcze tacy, którym wydaje się możliwa opcja europejska: niech więc przygotuje się na rozmemłanie między Demokracją i Rynkiem w wersji helleńskiej (Symmachia „polis”) – a tym samym we współczesnej wersji teutońskiej (Rzesza);
I cokolwiek się wybierze – niech pamięta jeden z drugim, że Polska nie leży w okolicach pępka świata, wraz z jej zadęciami na tle wartości wiadomych, i wybierając którąś wersję municypaliów-komunaliów – trzyma los swój we własnych rękach. Póki co.
* * *
Mól kolega, patriotycznie działający w Lublinie (patrz: FB – Ruch Obudzonych), taką mądrość wyłożył:
Jeżeli na poważnie chcemy demokracji (Władzy Ludu), to:
1. Udział w wyborach – obowiązkowy,
2. Wybory organizuje Suweren (komisje powołane przez obywateli) a nie przez „władzę” i PKW,
3. Wybór tylko na jedną kadencję po kolei, do wszystkich funkcji w wyboru – od rady gminy do Sejmu/Senatu,
4. Jedna lista wyborcza w okręgu (bez list partyjnych),
5. W przypadku większej ilości kandydatów niż potrójna ilość mandatów – prawybory w okręgu,
6. Obligatoryjny kontrakt wyborczy kandydata z wyborcami (reprezentowanymi przez lokalny komitet wyborczy, który pełniłby rolę władzy zwierzchniej Suwerena),
7. Rozdzielenie wyborów do poszczególnych rodzajów władzy – ustawodawczej, wykonawczej, sądowniczej (trójpodział władzy), na 5-letnią kadencję,
8. Realny udział Narodu/Suwerena w sprawowaniu władzy poprzez referenda.
My, jako świadomy Polski Naród możemy dokonać takiego wyboru już w najbliższych, prawdziwych wyborach!
Decyzja należy do nas.
Mój komentarz: czuję się, jakbym był podsłuchiwany. Co oznacza: myślę identycznie.
Inny mój kolega, działający związkowo we Wrocławiu (Walka), całkiem poważnie mnie przekonuje, że najlepiej najbliższe wybory przeczekać „z bronią u nogi”. Przecież i tak wszystkie wziątki rozdysponowane.
Mój komentarz: Walka…?
* * *
Piszę o tym wszystkim – bo krusząc w naszej kamienicy kopie o rozmaite komunizmy-liberalizmy-transformacje – nawet nie chcemy spojrzeć na to, co dzieje się na podwórku. A tam trwa – niemal niewidoczny dla sąsiadów, bój o to, która spółdzielnia i z jakim zapleczem (woda, gaz, światło, śmiecie) – będzie kamienica zarządzać. Czy będzie to amerykański „czyściciel kamienic” – czy chiński inwestor.
No cóż, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ktokolwiek będzie kontrolował rozmaite zawory, przepustnice i liczniki – będziemy sobie wobec niego rościć do woli i sarkać na niewygody oraz na rachunki. A idzie o to, byśmy sobie sami tym gospodarzyli.