Pizystraci i Herostratosi. « Je cherche l’or du temps »

2014-04-02 07:17

 

Był taki jegomość, który nastał w Atenach po wielkim zaprowadzaczu demokracji Solonie, a zwano go Pizystrat (Πεισίστρατος). W nomenklaturze helleńskiej wpisano go do rubryki „tyrani”. Trochę pajacował: rzekomo raniony, zaapelował o przyznanie mu gwardii przybocznej. Z nią zdobycie władzy poszło mu już bezproblemowo. Ale oto co czytamy w pedialnej notce o nim:

  1. Przejął władzę po Solonie, kiedy ten reformator i demokrata nie zdołał wprowadzić równowagi wewnętrznej w państwie;
  2. Popierany był przez ubogich mieszkańców Attyki, szczególnie tzw. diakroi ("górali");
  3. Popierał rozwój rzemiosła i handlu, dzięki niemu (jego polityce gospodarczej) powstała w Atenach warstwa ludzi średniozamożnych;
  4. Dla polepszenia sytuacji rolników wprowadził pożyczki państwowe, ulgi podatkowe;
  5. Ustanowił sędziów gminnych, którzy objeżdżali dany region, aby mieszkańcy Attyki nie tracili czasu na podróż do miasta;
  6. Popierał rozwój kultury, zasłynął jako opiekun sztuk pięknych (polecił spisać ustnie dotąd rozpowszechnianą Iliadę i Odyseję);
  7. Wprowadził święta państwowe – Wielkie Dionizje oraz Panatenaje;
  8. Rozpoczął budowę Partenonu na Akropolu;

No, prawdziwy Ojciec Ludu, Światły Przywódca! I piszę to całkiem poważnie! Mam nawet na oku kogoś współcześnie nad Wisłą, zupełnie podobnego!

 

Był też jegomość o imieniu Herostratos (Ἡρόστρατος). Szewc podobno, ale moje wyobrażenia o szewstwie (Dratewka, Kiliński), jakoś nie ogarniają sandałów helleńskich, przy czym nie będę się upierał. Ten uznał, że ma takie samo prawo do sławy jak przywódcy ludu helleńskiego. I wymyślił, że drogą do sławy będzie jakiś akt terrorystyczny.

Jak pomyślał, tak zrobił, podpalił odpowiednik dzisiejszej Hagia Sofia, a może Statui Wolności, a teraz w świecie „byłych żywych” chełpi się i celebryci, bo choć może był szewcem zwykłym, to jednak imię jego wryło się w pamięć Ludzkości pomieszkującej Europę.

 

*             *             *

Intuicja obywatelska podpowiada mi, że ani Pizystrat, ani Herostratos nie są dziś nad Wisłą na liście wzorców dla młodzieży. Paradoksalnie – życie polityczne Polski pełne jest takich właśnie postaci.

Aby się nie zapętlić, postawię sprawę jasno.

A

Kiedy organizacja państwowa, spłachetkami „prywatyzowana” przez rozmaite kamaryle nijak nie zainteresowane dobrem Kraju i Ludności, okazuje się nieefektywna politycznie i co najwyżej wciąż szuka czoła pochodu, by pośpiesznie stanąć tam z chorągwiami – robi się niepostrzeżenie miejsce dla męża zdecydowanego łamać konstytucyjne normy Państwa, za to mającego w sercu, duszy, sumieniu i umyśle wyłącznie dobro wspólne (kiedyś w Polsce za takiego miano Piłsudskiego, potem Gomułkę, a przez chwilę Wałęsę)

B

Kiedy Lud, Naród, Masy, Gmin, Pospólstwo – jak zwał tak zwał – zupełnie traci orientację w rzeczywistości, poza instynktem przetrwania dojutrkowego, to nadzwyczaj łatwo daje wiarę każdemu, kto gotów jest podpalić dowolny Artemizjon, ale prezentuje się jako ów mąż reprezentujący Sprawę i niosący opatrznościowy ratunek maluczkim.

C

Kiedy inteligencja, jakkolwiek ją rozumieć (dziennikarze, naukowcy, menedżerowie, oficerowie, politycy, artyści, nauczyciele), traci poczucie smaku i masowo przesuwa się w kierunku apologetyki na rzecz systemu-ustroju, nawet jeśli część z nich zostaje „wytypowana” do ról dysydenckich – to jakże łatwo rodzą się dzieła w rodzaju „Manifestu futuryzmu” (Filippo Tommaso Marinettiego) czy inne, echo-manifesty (Umberto Boccioni, Carlo Carrà, Luigi Russolo i Gino Severini).

 

*             *             *

Zestawienie w jedno idei sanacyjnych z „mężem” jako ich nosicielem, idei burzycielskich mających oczyścić polityczną stajnię Augiasza i dokonań inteligenckich dających dobrą „cenzurkę” temu wszystkiemu co powyżej – to nic innego, jak atawizm kulturowo-cywilizacyjny odziany w kożuszek rewolucyjny.

Ktokolwiek zauważa, że niemal wszelkie dyktatury „nowożytne” wzięły się z czyjejś osobistej misji zabarwionej socjalistycznie? Mussolini, Hitler, Lenin, Stalin, Mao, Pol Pot, Kim Ir Sen, Ho Shi Minh, Piłsudski, Łukaszenka, Tito, Ceaușescu…

Sięgnąłem po rozmaite idee surrealizmu, zrodzonego w międzywojennej dobie rozedrgania społeczno-moralnego i zapaści światowej gospodarki, sięgającego nieco później po Art Brut (sztukę odruchową, najlepiej taką uprawianą przez upośledzonych intelektualnie i psychicznie). Nikt się nimi nie zajmował poważnie w roli ucznia, dopiero badacze i nauczyciele coś tam czytali między wierszami. Otóż surrealiści (André Breton) pragnęli stopniowo coraz wyraźniej postrzegać, co się snuje bez wiedzy człowieka, w głębi jego ducha. Jak pisał Adam Ważyk, marzyli o wielkiej terapii duchowej[1].

Pedia: Breton proponuje porzucenie przestarzałych antynomicznych poglądów, które jego zdaniem zapobiegają niezwykłym poruszeniom człowieka, a także pozbawiają go wiary w swoje środki i w możliwość uchronienia się przed powszechnym przymusem. Stwierdza, iż surrealizm chce przede wszystkim odnaleźć w umyśle ludzkim punkt, w którym pojęcia postrzegane jako przeciwstawne, przestają być tak widziane, np. przeszłość i przyszłość, życie i śmierć, możliwość i niemożliwość. Przypisywanie temu kierunkowi działalności niszczycielskiej lub konstruktywnej uważa za bezcelowe. Potwierdza również, iż surrealiści nie są zainteresowani wydarzeniami w świecie sztuki i filozofii, gdyż najbardziej interesują ich możliwości ludzkiego umysłu. Breton w swoim Drugim Manifeście zawarł także stwierdzenie, iż surrealizm bez lęku uznaje za swój dogmat bunt absolutny.

Breton wyrażał również swój pogląd o współczesnym człowieku i jego sytuacji umysłowej. Stwierdził, iż charakteryzuje go ubóstwo moralne i intelektualne, podyktowane podporządkowaniu praktycznym wymogom życia, jak i rezygnacja z twórczej funkcji wyobraźni. Podkreślił również istotnie znaczenie wolności, jako wartości, która jest jedyną mogącą go jeszcze poruszyć[2].

Definicja terminu „surrealizm” autorstwa Bretona: " Czysty automatyzm psychiczny, dzięki któremu zamierza się wyrażać ustnie lub pisemnie, lub za pomocą dowolnej innej metody realne działanie myśli. Przekaz myśli bez jakiejkolwiek kontroli rozumu, bez zamierzeń estetycznych czy moralnych"[3]. Czyż nie jest to w linii prostej opis życia politycznego III Rzeczpospolitej?

W dobie, kiedy pokojowe nagrody Nobla dostają terroryści za sam fakt przystąpienia do pokojowych rozmów, a przywódcy drapieżnych mocarstw za to, że „może kiedyś przyczynią się do pokoju na świecie” (patrz: 1973, 1978, 1994, 2009, dwukrotnie zgłaszano Stalina, raz Hitlera, a Laura Jane Addams musiała być zgłoszona 91 razy, aby wreszcie tę nagrodę otrzymać), w dobie, kiedy w przestrzeni cywilizacyjnej zrodzonej niedaleko kultu demokracji bardziej liczą się Sikorscy niż Kuronie, warto spokojnie, cierpliwie i „ze zrozumieniem” prześledzić manifesty futurystów i surrealistów, a następnie równie spokojnie, cierpliwie i „ze zrozumieniem” przyglądać się racjom, głoszonym przez „rządzących i rządzonych”, na przykład w Europie Środkowej, żeby już nie zaglądać w trzewia innych kultur.

 



[1] W pierwszym »Manifeście surrealizmu«, gdzie wszystko jeszcze było na trzy ćwierci zabawą, mesjanizm ledwie się zaznaczał. Pisanie manifestów, głoszenie rewolucji surrealistycznej – z początku wyglądało na wesołe małpowanie ruchów społecznych, w czym zresztą surrealiści nie byli pierwsi. Mesjanistyczne ambicje nabrały niewiarygodnej powagi dopiero w »Drugim manifeście surrealizmu«. Z przedmowy Adama Ważyka do publikacji pt. Surrealizm. Teoria i praktyka literacka. Antologia, Wydawnictwo Czytelnik 1976, Warszawa, s. 10;

[2] Światopogląd surrealizmu. Jego założenia i konsekwencje dla teorii twórczości i teorii sztuki, Krystyna Janicka. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1985. ISBN 83-221-0287-9, str. 35;

[3] List do Simone Breton z 19 lipca, cytowany u Bonnet, s. XLIV. Encyklopedia Larousse podaje znaczenie filozoficzne: "Surrealizm opiera się na wierze w wyższą formę rzeczywistości niektórych skojarzeń, dotychczas niedocenianych, we wszechmoc marzeń sennych, w bezinteresowną grę myśli. Zmierza do definitywnej destrukcji wszelkich innych mechanizmów psychicznych i do substytuowania się w ich miejsce dla rozwiązywania podstawowych problemów życiowych. (Patrz: www.larousse.fr/encyclopedie/litterature/surréalisme/177222 );