Plan
ORATORIUM CZWARTE
„PLAN”
I oto się pojawia w Polsce wielka nowość:
Zacznie się gospodarkę prowadzić planową!
W kilka już lat po wojnie – prawda, kosztem wielkim -
Polityczne porządki były w Polsce wszelkie
Zaprowadzone. Chociaż twardą ręką rządził
Bierut i jego ludzie, to jednak urządził
Tę nawę polityczną, której było mało
W powojennych miesiącach: wtedy brakowało
Nawet administracji zwykłymi sprawami
Nie mówiąc co się działo wtedy z urzędami
Gdzie kto był chwytał władzę i wraz po swojemu
Rzecz urządzał by dobrze było najpierw jemu
A kiedy coś zostało oddawał na „rynek”
Wielki w kraju bałagan był z owej przyczyny
Gdzie się dało tam sprawą wojsko zarządzało
Ale to tymczasowo się zapowiadało
Potem władza centralna posyłała w teren
Komisarzy specjalnych którzy władzy stery
Brali według jakiegoś sznytu jednakiego
I tak poukładali jedno do drugiego
Że w którymkolwiek miejscu kraju swego byłeś
W administracji niegdzie nic się nie różniło
Kompetencje te same były oraz nazwy
Połapać się w tym wszystkim mógł dosłownie każdy
Z tego brał się ład cały i jakiś porządek
A Polska już przestała stać wielkim nierządem
Lecz poza polityką – dla rządzących sprawą
Oraz poza kulturą – tej to wszędy zadość
Są sprawy „chleba” czyli nawa gospodarcza
Ona sprawiać ma tyle że każdemu starcza
Na to by żyć z godnością i nie bać się głodu
Oraz dach mieć nad głową bez wielkich zachodów
Tak się myśli w praktyce, że jeśli człek zdoła
Wyżywić swą rodzinę i jeszcze podoła
Cztery kąty na życie zabezpieczyć sobie
To znaczy że sumiennie i z efektem robi
A jeśli zaś tych prostych dwóch spraw nie załatwi
To jakby życie przegrał w loterię lub w karty
Nie zawsze jednak człeka prostego to wina
Bo czasem ogólniejsza ujawnia się wina
Siedem ósmych ludzkości mimo ciężkiej pracy
Ni domu ni sytego stołu nie zobaczy
A to musi oznaczać że państwo w tej mierze
Niezbyt chyba uczciwe, i że źle się bierze
Za najprostsze i zgoła podstawowe rzeczy
Skoro głód i bezdomność w każdym miejscu skrzeczy
Takie państwo doprawdy nie działa dla ludzi
Lecz niesprawiedliwością ręce sobie brudzi
Jednym daje możliwość stania się krezusem
Inny by jutro przeżyć to i żebrać musi
Albo tak ciężko tyrać że aż człowieczeństwa
Uczucia i odruchu braknie oraz szczęścia
Zwykłego szczęścia które jest każdemu dane
I nie może niegodnie zostać odebrane
Przez nierówności w szansach, pozycjach, dochodach –
Oto jakie problemy republika młoda
Ludową zwana przecież musiała rozstrzygnąć
Aby ludzkim chudobom nadać jakiś wygląd
Aby niczyje dzieci nie czuły się gorzej
Aby człowiek docenił co dokonać może
Wszak przed wojną i u nas nierówności były
Wielkie masy ubóstwa, nędzy doświadczyły
Zatem punktem honoru powojennej władzy
Było wyrównać szanse i ogłosić pracę
Jako główne dochodu źródło dla człowieka:
Kto zaś myśli inaczej – tego rychło czeka
Nieuchronność – to pewne - gorszego mozołu
Skoro nie umiał z braćmi pracować pospołu
Może było okrutne podejście tak ostre
Lepsze to jednak niż bogacenie się kosztem
Tego co w kraju wspólne – przez indywidua
Które nic dla wspólnoty – lecz dla siebie ciułać
Chcą odgrodziwszy się murem niechęci
I patrzą co dla siebie dobrego ukręcić
Mowa jednak nie o tym jak tępić jednostki
Które zbyt konsumpcyjnie traktowały Polskę
Tylko o tym jak pracę każdemu zapewnić
Jak sprawić żeby wszyscy mieszkali i jedli
Co uczynić po wojnie która sześć lat trwała
By wszelka broń do składów oddana została
Niemal każdy kto w wojnę nie chciał być bezradny
Miał mały arsenalik bez zezwoleń żadnych
Tu granat, tam pistolet, ówdzie zaś karabin
Każdy miał coś by nie dać się Niemcowi zabić
Lecz po wojnie to wszystko było zagrożeniem
Niektórzy napadali aby grabić mienie
Inni swe porachunki załatwiali z drugim
Póki sądów nie było nad Wisłą i Bugiem
Nie dawało to wszystko w kraju bezpieczeństwa
Trzeba było sprowadzić życie społeczeństwa
Do codziennych wysiłków dla losu poprawy
Żeby mogło zarabiać, mnożyć się i bawić
Żeby wszystko co proste – takim właśnie było
Żeby już w ludzkich duszach wojna się skończyła
Dano więc korzystając z leninowskich potrzeb
Szansę ekonomistom którzy chcieli Polskę
Z lotu ptaka ocenić, podliczyć, uzdrowić
I możliwie najsprawniej wszystko przysposobić
Gospodarkę więc oni tak potraktowali
Jakby ogromną firmą nagle kierowali
Jest różnica pomiędzy koncepcją rynkową
A tym co gospodarką nazwano planową
Gdy jest rynek to każdy to co zechce robi
Niekiedy na tym straci – niekiedy zarobi
Zawsze jednak część jakaś ludzkiego starania
Idzie nie na robotę, ale na zmagania
By zniszczyć konkurencję, rywali osłabić
I obcych na swe sprawy wpływania pozbawić
Nie praca w tej koncepcji daje dochód cały
Lecz gra o rynek, zyski oraz kapitały
A za to w gospodarce opartej na planie
Podstawowe zajęcie to regulowanie
Wszelkie konflikty między „rynku” podmiotami
Są z założenia ostro eliminowane
Za to wymóg bezwzględny przy takiej koncepcji
Skrupulatnie notować wydarzenia wszelkie
Sprzedaż, zakup, produkcja, transport i wypłata
Wszystko to w statystyki trzeba skrzętnie wplatać
Jak się to podsumuje w całej skali kraju
Bardzo poważne sumy na górze powstają
Sumy te zaś planiści tak uregulują
Że wszystko do wszystkiego udanie pasuje
Starczy tutaj surowca, tam będzie paliwa
W sklepach zaopatrzenia starcza i nie zbywa
Trzeba przyznać że rynek nie jest polem łatwym
Ale też planowanie trudno jest załatwić…
* * *
Kiedy się zakończyła zawierucha wojny
I nastał czas dla pracy i działań spokojnych
Polska po wojnie całkiem innym krajem była
Kresy już bezpowrotnie Ojczyzna straciła
Niejako w zamian albo też w ramach wygranej
Dostaliśmy po Niemcach Ziemie Odzyskane
Drogi, mosty, koleje, wszelkie instalacje
Musiały już uwzględniać nową sytuację
Tu odciąć – tam połączyć – to pierwsze zadanie
Rozpoczęło się zatem wielkie przestawianie
Do tego odbudowa z ruin miast i fabryk
Wszystko przy uwzględnieniu życia reguł twardych
Że nie da się sił mierzyć na wielkie zamiary
Tylko tak kombinować, by było „do pary”
Dość powiedzieć że w powojennej sytuacji
Milionów brakło mieszkań, zaś aprowizacja
Oparta była na tym, że każdy się starał
Żeby z głodu nie umrzeć i włożyć do gara
Handel był w powijakach, produkcja śladowa
W zasadzie to urządzać kraj trzeba od nowa
By kraj jakoś pospinać i w całość zjednoczyć
I jakoś wyprowadzić z wojennych niemocy
Postanowiono wdrożyć – zupełnie od nowa
Plan Trzyletni z zadaniem kraju odbudowy
Pośród wszelkich możliwych trudności zastanych
Plan Trzyletni z nawiązką zrealizowano
Można rzec: powojenne zrobiono porządki
Chociaż dla gospodarki to były początki
Mający jako takie kraju rozpoznanie
Rozpoczęto poważne w przyszłość planowanie
Tak aby gospodarkę postawić na nogi
I skierować kraj cały na rozwoju drogę
Oto więc Minc Hilary stanął do zadania:
Uruchomić komisję do spraw planowania
Cóż jest PLAN – zapytajmy – i nie bez przyczyny –
W każdym kraju jest bowiem odmienna rutyna
Planowanie – zaskoczę tutaj niejednego –
Jest domeną dla kraju już niemal każdego
Są nieliczne wyjątki, raczej barbarzyńskie
Gdzie gospodarka działa jak na wietrze liście
Gdzie sprawami kieruje bieżączka codzienna
A pomysły w tej mierze co dnia są odmienne
To są kraje rządzone jakąś soldateską
Albo zupełnie jakoś stojące pod kreską
Wszędzie indziej – tam nawet gdzie jest wolny rynek –
Plan jest dla gospodarki bazową przyczyną
Zaczyna się od tego, by to co zastane
Stanowiło podstawę oraz kanwę PLAN-u
Zatem opis rzetelny gospodarczej treści
I przeróżnych aspektów w tej części się mieści
Kiedy już przekonanie jest ugruntowane
Że wszelkie gospodarcze sprawy rozpoznano
Planista (niekoniecznie pojedynczy człowiek)
Strategię polityczną musi opracować
Dlaczego polityczną? – Dobre to pytanie
Trzeba bowiem to wiedzieć: planowanie każde
Uwzględniać musi to co w strategii jest ważne
Strategia gospodarcza – to zaś nic innego
Tylko efekt wyboru wszak politycznego
Choćby planistą został niepartyjny człowiek
I tak uwzględnić musi co mu Partia powie…
Zanim do Hilarego rozterek wrócimy
Spójrzmy na poniektóre planu praprzyczyny
Jest bowiem jasne zawsze w robocie planowej
Że niektóre pryncypia ma się „z tyłu głowy”
Zatem teorematy niektóre rozważmy
Ażeby w planowaniu mieć jakowąś jasność:
TEOREMATY:
Wspólne pastwisko
Najważniejsze, co musi uwzględnić planista
To stary teoremat „wspólnego pastwiska”
W ten obrazowy sposób fachowcy próbują
Pokazać jak na wspólnym ludzie postępują
Oto piękne pastwisko, krów tu wejdzie dwieście
Lecz nie wolno ni jednej ponad to pomieścić
Każdy rolnik krów swoich daje w myśl umowy
I pasą się na trawce przydziałowe krowy
Lecz rolnik – jeden z drugim – myśli przy śniadaniu:
„Jak jedną krowę dodam, to nic się nie stanie,
Nie zadepcze ci ona trawy, nie zje wszystkiej
Więc wpuszczę ją do stada z małym swoim zyskiem”
Gdyby to jeden tylko rolnik tak postąpił
Nikt-by jednej krowiny karmić mu nie skąpił
Ale co się stać może gdy podobnie myśli
Jeszcze innych dwudziestu - i swe krowy wyśle?
Dwadzieścia nowych krówek – to dwadzieścia procent
Nie na takie progresy są pastwiska moce!
Nie odrośnie źdźbła liczba zżarta i zdeptana
A pastwisko to czeka niechybna przegrana
Już za parę tygodni w miejscu gdzie pastwisko
Goła ziemia zostanie i zryte klepisko
Teoremat ten jasno wszystkim pokazuje
Że wspólną własność łatwo się degeneruje
Przez małe oszukaństwo dla marnego zysku
Bankrutuje powoli ich wspólne pastwisko
A przecież w każdym kraju jest wspólnego dużo:
Drogi, rzeki, jeziora, spółdzielczy dom, urząd,
Prąd i kanalizacja, wodociąg, grzejnictwo -
Anonimowi ludzie mają dla się wszystko
Wobec dobra wspólnego jedna jest postawa:
Skorzystam ile zechcę – koszt – nie moja sprawa
Wzrasta więc ponad miarę wszystkich dóbr zużycie
Więcej trzeba pracować na kosztów pokrycie
Paradoksalnie bije to w kieszeń tych samych
Którzy na wspólnym dobru mają używanie
Okrężną drogą mają rachunki zwyżone
Zatem ogólne koszty życia podniesione
Gospodarka wolniejsza bywa o połowę…
A wszystko przez tę jedną dodatkową krowę!
Gra
Jest także teoremat gry ekonomicznej
Z którą wiążą się sprawy społeczne rozliczne
Gra wszystkich ze wszystkimi niemalże o wszystko
To natura człowieka, to ludzkie igrzyska
Oto co czeka ludzkość gdy ją pozostawić
Sam-na-sam człeka z człekiem, cóż on nawyprawia!
Praca jest pierwszym źródłem bogactwa wszelkiego
Oraz zysk z kapitału inwestowanego
Kapitał zaś – zaznaczmy – to prawo dochodu
Od tego co zdołałeś pracą swą odłożyć
Lecz gdy możesz uniknąć trudu oraz pracy
Lub obracając groszem łatwo się bogacić
Przyznaj – wybierzesz drogę do dostatku lekką
Nawet jeśli okaże się ona ruletką
I ryzyko – jak w każdej grze – tobie zagraża
Będziesz podwajał stawki i błędy powtarzał
Dziś ugrasz niemal krocie – jutro już bankrutem
Ale znów zrobisz wszystko by od pracy uciec
By nie wstawać co rano aby monotonnie
Służyć swoją robotą innym już dozgonnie
By nie drżeć o los handlu, transportu, fabryki
Tylko swobodnie grywać i zastawiać wnyki
Od zarania ludzkości zawsze była grupa
Która nie na robocie lecz na grze się skupia
Gra ta bywa ubrana w pompatyczne słowa:
Dobrobyt, wspólna sprawa, moralna odnowa
Zawsze jednak rzecz idzie o przepisy prawa
Które jednym niewiele – innym wszystko dawa
Zawsze znajdzie w ustawie się zawarty tytuł
Że komuś się należy więcej z dobrobytu
Ba! Nawet kiedy prawo mówi o równości
Niektórzy załatwiają sobie lepsze kości!
Gra zatem od początku jest branżą osobną
Ścierania interesów wielkich oraz drobnych
Im więcej wśród nas graczy, im większy dobrobyt
Tym mniej tych nie grających, co muszą zarobić
Na siebie oraz aby karmić „zawodników”
Z których gry nie ma żadnych konkretnych wyników
Czy ma bowiem choć trochę więcej do zjedzenia
Człowiek – jeśli właściciel fabryki się zmienia?
Jakąż korzyść lud prosty ma gdy rzecz się dzieje
Kiedy komuś przypadną lepsze przywileje?
Co ze sprawiedliwością wspólnego miewają
Gdy za tę samą pracę inną płacę dają?
W grze się prawda o życiu z przykrością objawia:
Jedni ciężko pracują – inni zaś się bawią
Gra ponad gospodarką wisi jak ten balast
Wysysa zdrowe siły, cwanych zadowala
Utrwala sytuacje monopolistyczne
I konflikty społeczne z tym problemem styczne
Robinsonada
W teorii ekonomii – powiedzieć wypada –
Modny jest model, który zwą „robinsonada”
Model ten ma podkreślić szczególnie dosadnie
Że nie masz ekonomii żadnej politycznej
Że jedna ekonomia wszystkim zawiaduje
Ustawia parametry, życie porządkuje
Przytoczmy: ekonomii politycznej zręby
Stworzono dla wybicia wyzyskowi zębów
Praca – tak powiedziano – jest złej gry dziedziną
W wyniku której dobra niewłaściwie płyną
Jedni wkładają wiele do puli społecznej
A dostają z niej ochłap skromny niedorzecznie
Inni zaś ustawiają się blisko koryta
I zawsze im się trafi porcja należyta
Jedni więc żyją biednie chociaż się natrudzą
Inni w zbytku się pławią chociaż rąk nie brudzą
Polityczna więc o tym ekonomia mówi
Że sprawiedliwość nie jest silną stroną ludzi
O klasowo nierównej pracy i podziale
I o tym jak nierówność zwykła się utrwalać
Jednak ma w interesie każdy wyzyskiwacz
Aby takie różnice zgrabnie zamazywać
Pokazują więc przykład zgrabny Robinsona
Co na samotnej wyspie ma wiele dokonań
Przemyślnością swą wielką oraz talentami
I zapobiegliwością stałą miesiącami
W trudzie, znoju, wbrew wszelkim przeciwieństwom losu
Dorobił się był domu i różnych kokosów
Taki przykład posłuży ekonomii tuzom
By pokazać jak jeden człowiek może dużo
Byle chciał i się trudził sam systematycznie
To po latach miał będzie bogato i ślicznie
Pokazać także można na owym przykładzie
Że sam człowiek ze wszystkim sobie nie poradzi
Że wymiana handlowa (również zagraniczna)
Znakomicie przyspiesza rozwój dynamiczny
Przede wszystkim dlatego, że koszt wytworzenia
W różnych krajach jest inny, i z czasem się zmienia
Na wymianie więc wszyscy przeważnie zyskują
Przy tym w asortymencie więcej oferują
Robinson więc wypełnia tu rolę niemałą
Aby się w ekonomii postępowo działo
Piętaszek
Kto Robinsona Cruzoe z książki tej zna losy
Zna piętaszkową postać: człek ten długowłosy
Śniady, nieśmiały, wesół, o umyśle prostym
Uzupełniał niejako Robinsona postać
Gołym okiem nierówność między nimi widać
Choć obaj mogli sobie do czegoś się przydać
Panem w owym duecie był przecież Robinson
A Piętaszek był przy nim zaledwie kruszynką
Jeden – cywilizacji nosicielem stawał
Drugi – jak barbarzyńca – od niego odstawał
Nie trzeba tu historii całej opowiadać
Widać już na czym koncept się książki zasadza
Ludzie sobie nierówni są już od zarania
Jeden zawsze służącym będzie – drugi panem
Jeden będzie rozumem świat wokół niewolił
Drugi tylko to zrobi, na co mu pozwolą
Jeden ma autorytet – drugi kark schylony
Jeden jest suwerenem – drugi uciśnionym
Te i inne pomiędzy nimi nierówności
Dla korzyści ogólnej – jak tu rzec najprościej –
Trzeba tak dopasować i wzajemnie związać
Aby wszelkie problemy najlepiej rozwiązać
Zatem problem żywności, mieszkania, wygody
Gdzie pozyskać surowiec, gdzie podziać odchody
Nierówność zatem – chociaż bywa przyrodzona –
Może służyć gdy dobrze jest rozprowadzona
Pozostaje pytanie (to rola planisty)
Czy wśród tej nierówności korzystają wszyscy
Czy wszyscy uczestniczą w aktach stanowienia
Oraz czy wszyscy maja coś do powiedzenia
Kiedy już efekt pracy wspólnej się pojawia:
Czy się czasem na boku kogoś nie zostawia?
Paradoks u planisty piętaszkowy gości
Czy wszyscy są tu równi pośród nierówności?
Statystyka
W planowaniu pomaga zawsze statystyka
Z niej niejeden parametr do planu wynika
Widać z niej gdzie jest postęp, gdzie zaś jeszcze braki
Oraz gdzie w gospodarce są nierównowagi
Gdzie wzrost a gdzie spadek, jak stoją bilanse
I inne gospodarcze sztuczki i niuanse
Kto zaś już opanował statystyk arkana
Może z władzy lub ludzi uczynić barana
Tak zamieszać, pokręcić, trochę „podrasować”
Że wyjdzie z tych statystyk gospodarka nowa
Z liczb, tabel i procentów widać wielki wzrost
A w kraju rzeczywistym bieda oraz post
Podać przykład tu można najprostszy o kłamstwach
By dać o statystyki potencjalnych draństwach
Pojęcie: oto jeden z nas ma tysiąc złotych
Drugi ani złotówki, a więc do roboty
Sumujemy ich obu majątek a potem
Na nich obu dzielimy uzyskana kwotę
Wychodzi stąd że każdy średnio ma po pięćset
Statystyczna zasobność wychodzi więc pięknie
Inny przykład: dwie firmy ścigają się wzrostem
Lecz z różnego pułapu chcą osiągnąć postęp
Jedna z pułapu 10 – druga pułap 100 ma
I widać że różnica jest tutaj ogromna
Mała firma po roku przyrosła o 3
Duża zaś o 20 zwiększyła swój zysk
30% mała osiągnęła zatem
Duża tylko 20% ma naddatek
I chociaż duża zysku ma wystarczająco
By dwa razy wykupić małego „zająca”
To statystyk wykaże dynamikę taką
Że mały zrobił więcej, a duży ma braki
Zatem – znając przykłady – z wielką ostrożnością
Na statystykę patrzmy dziś oraz w przyszłości
Gospodarka jest wszędzie zawiła i trudna
Starczy by wodę z mózgu robił ktoś obłudny
A zatem gospodarczy badacz w skali kraju
A na pewno planista musi mieć w zwyczaju
Tak dane podobierać z przeróżnych statystyk
By przynajmniej u niego prawdziwie to wyszło
Jak on potem to sprzeda gazetom codziennym
Zależy już od tego czy jest on sumiennym
Modelowanie
Każdy planista patrzy w gospodarczej skali
Rozważając najpierwej jak modelowali
Parametry istotne wzrostu i rozwoju
Ekonomiści biegli wszelakiej teorii
Wbrew pozorom nie każda teoria się przyda
Gdy gospodarczą trzeba opisać hybrydę
Każda nacisk pokłada na coś wręcz innego
A konkretna praktyka zależy od tego
Czy bardziej bezrobocie chcemy wyzerować
Czy nowe technologie usilnie promować
Czy bardziej doceniamy równowagę, balans
Czy chcemy by przewagę jakaś gałąź miała
Czy w handlu zagranicznym dopuszczamy długi
Stawiamy na rolnictwo, przemysł – czy usługi
Co robimy gdy przyjdzie gospodarcza bieda:
Inwestycje na postęp czy fabryk wyprzedaż?
Takich pytań planista setki sobie stawia
Szczerze mówiąc – najczęściej to musi rozmawiać
Z tymi co polityką się co dzień zajmują
Bo o strategii raczej oni decydują
Choćby planista stawiał argumentów tysiąc
Choćby od polityków zebrał setki przysiąg –
Wiadomo że na końcu partyjne rozgrywki
Mogą w gotowym planie poprzewracać wszystko
Zatem dobrze jest kiedy planista w swych racjach
Stosuje ekonometryczne estymacje:
Ze statystycznych danych buduje wskaźniki
I dla różnych wariantów wylicza wyniki
Bada jak się zmieniają grube parametry
Jeśli coś się przestawi o „dwa centymetry”
W czasach kiedy komputer nie był codziennością
Takie modelowanie szło nie bez trudności
I tablic wielkie płachty zajmowały sale
Dziesięć metrów na siedem – w takiej wielkiej skali
Rubryki wpisywano ołówkowym maczkiem
A rubrykach cyferki i różne „robaczki”
Kiedy w końcu dobrano zgodnie wszystkie dane
Sprawdzano według klucza ich zbilansowanie
Ekonometria oraz komputeryzacja
Wybawiły planistów od wielkich frustracji
Oczywiście, że stresu całkiem nie ulżono
Ale planu technikę znacznie poprawiono
Budżet
Wynikiem planowania – budżet przede wszystkim
W nim ujmuje się wszelkie straty oraz zyski
Rozporządza się środki, ustala podatki
Dotacje, regulacje i inne dodatki
A budżet dwie ma strony: pierwsza to przychody
Tam wszelkie społeczeństwa zawarte wygody
W zasadzie – jeśli spojrzeć na to trzeźwym okiem
Państwo pobiera myto na każdym twym kroku
Tu podatek, opłaty, należności celne
Akcyzy i taryfy, narzuty oddzielne
Marże oraz przydziały, procent – i tak dalej
Wszystko to według ustaw, zarządzeń, ustaleń
Powstaje jakaś pula w gotowiźnie czystej
Którą trzeba rozdzielić na potrzeby wszystkie:
Inwestycje, urzędy, opieka socjalna
Kultura, wypoczynek w zimę oraz w lato
Szkoły oraz uczelnie, nowe miejsca pracy
I co tam jeszcze zechcą szanowni rodacy
Bez wdawania się w mądre księgowe szczegóły
Wiedzmy że są dwojakie budżetu reguły
Albo buchalteryjne proste podliczenia
Albo budżet aktywny, zdolny by coś zmieniać
Pierwszy budżet niejako zaledwie notuje
Co i gdzie się wytwarza, sprzedaje, kupuje
Drugi budżet się stara sobą stymulować
By tak a nie inaczej zechciał się zachować
Przedsiębiorca, handlowiec, obywatel szary
Stąd ulgi i dopłaty, ryczałty i kary
Zwłaszcza plan Sześcioletni taki miał mieć budżet
By przede wszystkim równać to co jest nierówne
Intensywnie skłaniano wszystkich dookoła
By dziarsko i udarnie czynić co się zdoła
Na rzecz rozwoju kraju i pokrycia biedy
Jaka nam się trafiła w powojennej schedzie
* * *
Hilarego zastępy wzięły się do pracy
Ale że to w większości byli biurokraci
Powiedzieć „gryzipiórki” to jeszcze za mało –
Więc trudno i z mozołem im się planowało
Co prawda pan Hilary (właściwie towarzysz)
Przemawiał i do gazet pisał o czym marzy
Co ma wzrosnąć i kogo musimy dogonić
Czego unikać trzeba – do czego się skłonić
Ale to wszystko były partyjne blablania
Nie mające wspólnego wiele z planowaniem
Uparty mógł to nazwać strategią lub wizją
Niekiedy nawet niezłą (to jej trzeba przyznać)
Tak naprawdę to całe ichnie planowanie
Ni na jotę nie zdało się nikomu na nic
I co najwyżej jako statystyczne wprawki
Niewarte ich zachodu, skórki za wyprawkę
Propagandowa tuba ów Plan Sześcioletni
Jawiła nam jakoby seksowny i świetny
A tymczasem w terenie – gdzie plan miał się iścić
Nieplanowo lud swoje osiągał korzyści
Rolnik – tak jak od wieków – szacował swe plony
Robotnik – wykonywał co był nauczony
Inteligent, urzędnik, wszelki biuralista
Tam siły pożytkował do czego był przystał
Jest w człowieku natura zapobiegliwości
Mają taką uczeni oraz ludzie prości
I każda gospodarka na tym się opiera
I na tym manewruje, przestawia, przebiera
Niejako samo przez się żyje gospodarka
Ówdzie z jakąś trudnością – kędy indziej szparko
Zamaszyste projekty pana Hilarego
W dołach znane nie były – no, co do jednego
Możemy się tu zgodzić: równo poszły przez kraj
Od centrali instrukcje, planowania przedsmak
Instrukcje dotyczyły zachowań niektórych
Aby lud postępował jak chcieli ci „z góry”
A zatem: sprawozdawać ile czego kto ma
Oraz jaka robota jest już odrobiona
Ile ludzi gdzie stoi, kto się czym zajmuje
Gdzie i czego jest nadmiar, gdzie czego brakuje
Gdzie mienie porzucone w wojny zawierusze
I co zrobić z tym mieniem jeden z drugim musi
Pozostałe instrukcje – nieskomplikowane
Łatwo spełnił je kto był wiedział co jest grane
Szło więc aby wypełniać komisarzy słowa
Rozrzuconych po kraju: spełniwszy – meldować
Tu nie chodzi by zakpić z planowania starań
Tylko to trzeba wiedzieć: nie można od zaraz
Nie mając żadnych podstaw ani doświadczenia
Wszystkiego zaplanować i w myśl planu zmieniać
Odnosi się do tego usilne wrażenie
Że bez planu robota też byłaby w cenie
Bo poza marginesem – o którym za chwilę –
Wiedzieli wszak co robić w tym kraju cywile
Nie potrzeba ni Partii, ani komisarzy
I mądremu nie trzeba dwa razy powtarzać
Że robota w swych skutkach przynosi dobrobyt
Zatem człowiek przeciętny sam wiedział co robić
Jeden z drugim się brali do roboty śmiało
„Samo przez się” się wszystko organizowało
Samorzutnie tworzyły się różne struktury
By się powiat rozwijał – bez instrukcji z góry
A wielkie inwestycje i ambitne plany
I tak odrębną ścieżką realizowano
No, i był też margines, wielce uciążliwy
Duch bowiem „złotej rączki” zawsze był tu żywy
Duch załatwiania sprawy na boku, ukradkiem
Niby-to że niechcący, niby-że przypadkiem
Jednym słowem w terenie – ilu, trudno zliczyć –
Harcowali złodzieje oraz szabrownicy
Gdziekolwiek coś leżało bez nadzoru z boku
Stawało się przedmiotem pół-legalnych kroków
Czy pod osłoną nocą, czy-li to w dzień biały
Z pól, fabryk oraz stodół maszyny znikały
Krowy, plony, armaty oraz inne dobra
To co da się spieniężyć – dla złodzieja dobre
Nieco inni fachowcy – ci też byli w cenie –
Zajmowali się w żywność miast zaopatrzeniem
Skupowali po siołach bez żadnej kontroli
I w miastach sprzedawali dając co kto woli
Zarówno spekulanci jak też szabrownicy
Nie dawali planistom porządnie policzyć
Produkcji oraz handlu i stanu majątku:
Nieraz więc przyszło liczyć wszystko od początku
Powiedzmy sobie szczerze: Polska od stuleci
Stoi drobnym geszeftem – i będzie na wieki
Lewymi biznesami margines karmiła
Bo wielka jest w narodzie geszefciarska siła
* * *
W planowaniu – a zwłaszcza na skalę krajową
Nie tylko się przegapi w kratkach to i owo
Ale można popełnić błędy zasadnicze
Tu zbytnio stymulować, tu za bardzo przyciąć
A przede wszystkim można utonąć w szczegółach
I utracić kontrolę nad tym gdzie jest pułap
Między tym gdzie potrzebna „ręczna” interwencja
Gdzie zaś starczą reguły znaczące intencję
Drobiazgowy planista ryzykuje plamy
Połacie gospodarki wręcz nieprzewidziane
Bo dynamiczne życie – gospodarcze zwłaszcza –
Codziennie coś nowego na powierzchnię wzrasta
Trzebaby sprawozdawczość wielką rozbudować
Ta zaś podatna bywa na fałsz: podrasować
Dane każdy dyrektor i kierownik zechce
Bo dobry wynik szefów niechybnie połechce
Gdy sprawozdawczość fałszem jest na każdym kroku
Tym większe u planisty błędy w każdym roku
Z drugiej strony gdy planem zarządza menedżer
Co tylko w mechanizmy stymulacji wierzy
Pamiętać musi o tym że każdy mechanizm
Dobre i złe nawyki rodzi – zatem na nich
Nie można zbyt polegać, zostawić je sobie
Tylko monitorować nie zmrużywszy powiek
I znowu ten dylemat przed planistą stoi
Jak daleko posunąć się w planu kontroli
Trzeba przyznać – pozbyto się przez PLAN jednego:
Ekspansji kapitału wielkiej fikcyjnego
Bo po wojnie miał miejsce wybuchowy rozwój
Tej formy kapitału – dla finansów groźnej
Jest taka kapitału forma na „zachodzie”
Która się z rzeczywistym kapitałem bodzie
Każdy bowiem kapitał, ten „z prawego łoża”
Z tego bierze się zawsze, co człowiek odłożył
Znaczy: wyprodukował, dodał wartość nową
A potem zaoszczędził sobie to i owo
W ten sposób ów kapitał (tytuł do dochodu)
Równoważyć jest dobra rzeczywiste godzien
Dwie tony jest kiełbasy – tyleż jest pieniędzy
Tysiąc cegieł czerwonych – tyleż grosza będzie
Bilansuje się to co w kraju wytworzono
I pieniądze co za to będą wypłacone
Bywa jednak i tak, że bez żadnej podstawy
Ktoś nabywa uprawnień do publicznej strawy
Na przykład kupił tanio i wraz sprzedał drogo
Ale nie zaspokoił tym ruchem nikogo
Wykorzystał zaś moment i chwili sprzyjanie
Podwoił swe bogactwo – nie zasłużył na nie
Im więcej kapitału fikcyjnego w rynku
Tym „ciaśniej” i tym trudniej dotrzeć do „wyszynku”
Kapitałom prawdziwym, mającym pokrycie
Te są więc rugowane z tego rynku skrycie
Pierwej zrobi zakupy fikcyjny przed prawym –
Przez to wiele sromoty w gospodarczej nawie
Generalnie powstaje ta niesprawiedliwość:
Kto pracuje – ten nie ma: zakupu możliwość
Staje się przywilejem spoza świata pracy
Gra (a nie trud uczciwy) dostarcza kołaczy
Planowanie – rugując kapitał fikcyjny
Przywraca sens rzetelnym i wydajnym czynom
Ale – tu planowania druga twarz się jawi
Planując też nie całkiem się fikcji pozbawisz
Oto bowiem w ferworze planowych kreacji
Pojawia się kartkowej duch reglamentacji
Takie kartki to jakby całkiem alter-ego
Kapitałów fikcyjnych – w tym też brak dobrego
Kiedy system kartkowy gra rolę centralną
Pieniądz przestaje pełnić funkcję naturalną
Wyznacznika wartości i ekwiwalentu
Traci pieniądz swe funkcje całkiem do imentu
Staje się ledwie kartek marnym załącznikiem
Nie odpowiada pracy konkretnej wynikom
Jest zatem niby-pieniądz (owe kartki właśnie)
A towaru brakuje – to zaś rodzi waśnie
W portmonetce pieniędzy nosisz ile zdołasz
Lecz kartka uruchamia je – a nie twa wola
Pojawia się podwójny obrót finansowy:
Odrębny dla zakupów i dla wynagrodzeń
Nieuchronne tu zrodzą się nam spekulacje
Znów trzeba szczegółowe wdrożyć regulacje
By aferom zapobiec, lichwie, rynkom czarnym
I cenom coraz bardziej złym i nierealnym
Nazwano ten dylemat – niech każdy pamięta:
Rynek ma być nabywcy – czy też producenta?
* * *
PLAN – zorganizowana wersja gospodarki
Przewidywał też różne dla ludzi podarki
Tu dodatek rodzinny, tu premia, podwyżka
Tu mieszkanie czynszowe i opłat obniżka
Różne ulgi dla ludu co żył z ciężkiej pracy
W ten to sposób o troszkę każdy się wzbogacił
Najważniejszy podarek jednak socjalizmu
Ostateczne wygnanie analfabetyzmu
Każdy – kto chciał czy nie chciał –musiał się nauczyć
Pisać, czytać i liczyć (choć pod nosem mruczał
każdy zadowolony, bo to wstyd był przecież
żeby nic nie rozumieć co się dzieje w świecie,
żeby zliczyć nie umieć zarobku własnego
więc uczyli się wszyscy jeden przez drugiego)
Po kilku latach starań wszyscy prawie w kraju
Pisali, i czytali oraz dodawali
Może to i niedużo – ale jest podstawa
Aby dalsze obszary mądrości poznawać
* * *
By planistów wspomagać w ich to zbożnym dziele
Zatrudniono naukę do pracy: na czele
Radzieckie stały głowy, te nie od parady
Co na każdą zagwozdkę znajdą dobrą radę
Gdzie wydajność za mała trzody lub z hektara
Zaraz jakiś uczony dobrze się postara
Tu zaszczepi, tu doda, tutaj pokrzyżuje
I nadzwyczajne normy przyroda zyskuje
Jakby natura sama socjalizm budować
Chciała razem z narodem i czynić odnowę
Nazwisko Miczurina – to między innymi –
Głośne było bo umiał postępować z nimi
Znaczy: z sadów plonami, które z jego ręki
Owoców dostarczały wielkich oraz pięknych
A znowuż Pawłow znał się dobrze w psychologii
I na tym polu cuda niesłychane robił
Miał teorię odruchów którą tak stosował
By zwierzę oraz człowiek dobrze się zachował
Wielu innych uczonych radzieckich wspierało
Planowe założenia tam, w radzieckim kraju
Oraz w krajach ościennych, w tym w naszej ojczyźnie
(oczywiście, w działaniach na rzecz socjalizmu)
Tak po prawdzie i szczerze - nieco podejrzane
Co do liczb i moralnie były te badania
Po wielu latach prawda nieraz na jaw wyszła
Że radzieckie teorie to są koromysła
Wymyślone w potrzebie dla Partii i władzy
Smalone duby które na nic nie poradzą
Nie wszystkie, ale wiedzmy że czasem nauka
Nie prawdy lecz poklasku w swej robocie szuka
A tam kędy nie mogła dosięgać nauka
Partia dla wsparcia PLANU innych środków szuka
Współzawodnictwo pracy stało się zajęciem
Które w Polsce i w innych krajach miało wzięcie
Na przykład górnik Pstrowski Wincenty wyzwanie
Dał innym w wydobyciu normy wykonaniu
Fedrował 300 procent a może i więcej
Dał innym dobry przykład, a za to w podzięce
Szlag go trafił zdrowotny, bo ileż to można
Śrubować w górę normy, wszak trzeba z ostrożna
Człowiek nie jest z marmuru ani też z żelaza
Kto normy chce śrubować – naturę obraża
Ta z nawiązką odpłaci i szlag ciebie trafi
Jeśli już po bożemu robić nie potrafisz
Ten problem także mieli domów budowlańcy
Którzy z normami cegieł zechcieli zatańczyć
I zamiast trzech tysięcy zwykłej normy dziennej
Kilkanaście tysięcy kładli nieodmiennie
Wymyślono systemy jakieś brygadowe
I pokazowe zrywy systemem trójkowym
Wszystko to były kpiny z normalnej roboty
Bo oto jakaś trójka siódme daje poty
A cała reszta stoi i zuchów podziwia –
I tak się o robocie pojęcie wykrzywia
Najprzeróżniejsze czyny, zrywy, subotniki
Robiono by planowe nadgonić wyniki
Dla uczczenia dowolnej okazji partyjnej
Ludzie deklarowali czyny produkcyjne
W końcu plan przestał kanwę wszystkiego stanowić
Tylko czyny i zrywy wszystko miały zrobić
Nawet młodzież – przeważnie bardziej ideową
Zagoniono skutecznie w pracę brygadową
Uczniowie robotnicy, studenccy mołojce
Zasilali członkami słynna Służbę Polsce
Zrazu ruch to był tylko, oddolna idea
Wkrótce się propaganda nachalna zaczęła
Kto działał w Służbie Polsce – ten miał w Partii chody
Mógł łatwiej przejść przez życie i karierę zrobić
Kto zaś drogą tą nie chciał załatwić se stażu
Nierzadko podejrzany był o sabotaże…
* * *
Ostatecznie już w drugim roku tego PLAN-u
Gospodarka w odmiennym zostawała stanie
Niż ten zaplanowany – zatem szukać winy
Zaczęło kierownictwo i błędów przyczyny
Nie bacząc na trudności obiektywne planu
Zaczęto na winowych wielkie polowanie
Nie tylko spekulanci oraz szabrownicy
Szalbierze i złodzieje trafili do „kicia”
Zwyczajni kierownicy i ludzie oddolni
Oskarżani o zbrodnie albo nieudolność
Winnych po wsiach i miastach, po lasach szukano
Wrogami klasowymi hurtem okrzyczano
Jednym słowem: nóż w plecy wbijali krwiożerczy
Młodego socjalizmu okropni mordercy
Dość powiedzieć że nawet wielka Ameryka
Choć daleka – oskarżeń wcale nie umyka
Wiadomym się nam stało – to z partyjnych gazet
Że stonka zżera plony – owad jest to wraży
Bezczelny i niepomny nauk socjalizmu
Stonkę zaś nam zrzucili – tak jest napisane
Burżuazyjni, wredni, źli Amerykanie
Zaczęły się procesy, wciąż nowe i nowe
Niektóre z nich doraźne – inne pokazowe
Więzienia wypełniły się po brzegi całe
Obozów ciężkiej pracy też nie brakowało
Winny był czy nie winny, zależy od tego
Jak różni komisarze patrzyli na niego
Niejeden stracił głowę podczas egzekucji
Jak za najgorszych czasów każdej rewolucji
Innych zaś pozbawiano czci oraz honoru
Jak podczas najpodlejszych okresów terroru
Oczywiście jak ryby w wodzie tu się czuły
Z Urzędu Bezpieczeństwa rozmaite szuje
Pełna inwigilacja, liczne prowokacje
Prywatne porachunki – zawsze mieli rację
Wymyślali oskarżeń bzdurnych całe tomy
Które z partyjnej góry były zamówione
A pod te oskarżenia biciem, torturami
Zdobywali rzężenia zwane zeznaniami
Zmaltretowani ludzie na sądowej sali
Najbzdurniejsze wymysły jęcząc potwierdzali
Tak to w kraju najnowsze porządki se mości
Owa ludowej ręka (nie)sprawiedliwości
Jak zapewne we wszystkich działach tego PLANU
I tutaj pięćset procent normy wykonano
Smutna jednak pojawia się w końcu konkluzja:
Niewinni zapłacili za PLANU iluzje