Po co komu długi?

2011-11-30 07:47

 

Chodzi o dług, proszę państwa szanownych, o dług. I to nietypowo jak na dzisiejsze czasy, bo dług osoby prywatnej, występującej w milionach egzemplarzy. Ten temat jest częściej omawiany w domach, niż dług państwowy, który jakoś tak nie przemawia poliszynelowi do wyobraźni.

 

Długi trzeba płacić! – ileż razy słyszałem to od osób wymawiających tę mantrę z fundamentalizmem w oczach! Dopytywałem: a nie swoje też? W odpowiedzi słyszałem: sąd zasądził, znaczy wiedział co robi, dług jest dług.

 

Naiwni, albo ślepi.

 

Mój przyjaciel Krzysztof – niezbyt zamożny, tak to określę – zakupił kiedyś samochód za 7 tysięcy PLN. Wziął na to kredyt od banku, który mu poleciła sieć autokomisów. Kredyt był na ok. 9 tysięcy, bo zawierał odsetki oraz ubezpieczenie kredytu (podkreślam: ubezpieczenie kredytu).

 

Krzysztof spłacił około połowy kredytu, potem zatrudniająca go firma przestała istnieć.

 

Dziś Krzysztof ma do spłacenia – zasądzone – 19 tysięcy złotych, które chce od niego firma windykacyjna oraz – uwaga – ubezpieczyciel kredytu! Okazało się, że Krzysztof za pożyczone pieniądze ubezpieczył nie siebie, tylko bank! Ubezpieczyciel mimo to nie spłacił za Krzysztofa pozostałych rat, dług został przez bank sprzedany „hyclom”, a ci wraz z ubezpieczycielem odczekali aż urośnie i poszli do sądu jak po swoje!

 

Ten sąd był akurat światły: zapytał Krzysztofa pisemnie, pod rygorem, itd., czy ma coś przeciw. Krzysztof miał. Sprawa trwa. Mimo to na Krzysztofa już „wsiadł” komornik. Samochodu nie chce, po co mu gruchot?

 

Moja przyjaciółka Marysia pożyczyła pieniądze w znanej firmie pożyczkowej (nie mylić z kredytową). Spłacała. Ale kiedy w jej zakładzie pracy wypłatę przesunięto o kilka dni (z końca miesiąca na początek następnego) – to i ona przesunęła termin spłaty. To wystarczyło firmie pożyczkowej, żeby zerwać umowę z winy Marysi, dołożyć 2 tysiące złotych za samo zerwanie, znów odczekać aż narośnie – i utartą drogą do sądu, a potem do komornika.

 

Sądy (Marysia się odwołała) zawsze mają mnóstwo formalnych pytań, właściwie nie chcą się sprawą zajmować. A jeśli już, to mimo ewidentnego spreparowania tego długu (podobnie jak w przypadku Krzysztofa) – raczej trzymają stronę windykatora.

 

Szanowny Czytelniku, zwłaszcza ten, który pryncypialnie nadal trwa w poglądzie, że dług potwierdzony w sądzie to świętość.

 

Ja sam mam na głowie komornika, który od roku pobiera z mojej wypłaty swoje gigantyczne honorarium (tzw. koszty egzekucyjne) od jeszcze bardziej gigantycznego długu, który był nie mój, przedawniony i zasądzony niegdyś z naruszeniem prawa. Wygrałem proces z „wierzycielem” i komornikiem razem wziętymi w jeden pozew, trwa batalia o odszkodowanie i zadośćuczynienie dla mnie – ale to nie przeszkadza komornikowi, 15 miesięcy po uprawomocnieniu się wyroku korzystnego dla mnie – nadal spokojnie kasować mnie, sąd zaś nie chce tej sprawy podjąć, bo twierdzi, że przecież już w tej sprawie wydał wyrok!

 

Czytelniku-fundamentalisto: rozumiesz, czy rozwijać temat?

 

Właściwie polecam swoje dwa wczorajsze teksty: TUTAJ i TUTAJ.

 

 

*             *             *

Kto nie chciałby mieć źródła stałego dochodu, nie wymagającego żadnych trudów poza początkowym wkładem pracy w ustawienie Więcierza Mętnego (pułapki)? Patrz: TUTAJ albo TUTAJ. Takim źródłem są naiwni, biorący pożyczki mając sytuację swoją niepewną.

 

Kredyty i pożyczki są dla tych, którzy ich nie potrzebują! Kiedy miałem dobrze prosperującą (do czasu) firmę, „mój” bankier wprost mi powiedział: panie Janku, co pan jest za klient, pan żadnego kredytu u mnie nie bierzesz, ja musze do pana dopłacać!

 

Po kraju krążą liczne „uczciwe i proste” oferty wsparcia finansowego dla osób z kłopotami. Przecież nie tworzą ich naiwni. Wiedzą, że część pożyczonych w ten sposób pieniędzy przepadnie. Zapłacą ci, którzy spłacają swoje, a dokłada im się podwyższone oprocentowanie lub opłaty i ubezpieczenia. Zapłacą też ci, którzy teraz nie spłacają, ale kiedyś się wreszcie odkują i zostaną „wykryci” w ZUS czy Izbie Skarbowej.

 

Bo długi trzeba płacić!

 

I polskie prawo, a zwłaszcza „wymiar” – jest tego samego zdania. Nieważne, że 90% długów  „prywatnych” w Polsce do długi spreparowane, specjalnie zastawionymi więcierzami zagarniane od naiwnej Ludności. Przedsiębiorczość rwactwa dojutrkowego kwitnie.

 

Na zdrowie. Idą święta, akcja pożyczkowo-kredytowa trwa.