Powrócić wreszcie z delegacji

2015-12-08 11:32

 

Jak wiadomo, najlepsza przerwa w pracy to taka, którą spędzamy aktywnie na zabawie. Ja na przykład pamiętam, jak podczas lekcji w „ogólniaku” (pierwsze lata 70-te) zarządzano „machamy łapamy” i inne przysiady, przy otwartych oknach, aby „ciało twe i duch były młode wciąż”. Nie wiem zresztą, jakimi meandrami chodzi moja pamięć, bo choć szedłem przez szkoły trybem „matematyczno-technicznym” – dziś na każde wspomnienie mam jakąś piosenkę (aby ciało twe…).

Kiedy zakończyła się dwuwojna (ta druga była korektą po pierwszej) – nastał czas orania ziemi, demobilizowania przetrenowanych bojem armii, przenoszenia rozwiązań techniki wojennej na rozwiązania „cywilne”, odzwyczajania dyplomacji od języka propagandy na rzecz języka biznesowego.

I wtedy wojskowi się zbuntowali tym masowym lokautem: jak wiadomo, wojskowi nie są przystosowani do życia, które polega na regule 8+8+8 (praca+rekreacja+odpoczynek), lubią być cały czas „pod parą”. Etos nie pozwala wojskowym wstawać rano „do pracy”, tylko być gotowym „do służby” przez 24 godziny na dobę. To jest różnica mentalna nie do ogarnięcia, jeśli ktoś nie nosił munduru. Nie każdy, kto nosił – jest mentalnie wojskowym, ale widział takich z bliska, obcował z nimi „cieleśnie”. Brrr…

Nie bez znaczenia są tu interesy biznesowe: można śmiało założyć, że tylko część biznesu uczestnicząca w produkcji karabinów czołgów, pojazdów opancerzonych, okrętów, armat, amunicji, odzieży specjalnej, gazów, środków chemicznych, instalacji osłonowych, środków łączności operacyjnej, środków medycznych, itd., itp. – pozostanie w obiegu zamówień publicznych, kiedy rząd przenosi akcenty na gospodarkę cywilną.

Powszechnie uważa się, że tzw. zimną wojnę rozpoczął Churchill: oto kilka miesięcy po 5 marca 1946 roku, w Westminster College w Fulton w stanie Missouri, Winston Churchill wygłosił słynne przemówienie „Ścięgna Pokoju” w którym użył sformułowania „żelazna kurtyna” odnoszącego się do porządku pojałtańskiego w Europie.

Ówczesny premier Wielkiej Brytanii wypowiedział wówczas zdanie: „Od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem zapadła żelazna kurtyna dzieląc nasz Kontynent. Poza tą linią pozostały stolice tego, co dawniej było Europą Środkową i Wschodnią. Warszawa, Berlin, Praga, Wiedeń, Budapeszt, Belgrad, Bukareszt i Sofia, wszystkie te miasta i wszyscy ich mieszkańcy leżą w czymś, co trzeba nazwać strefą sowiecką, są one wszystkie poddane, w takiej czy innej formie, wpływowi sowieckiemu, ale także – w wysokiej i rosnącej mierze – kontroli ze strony Moskwy.”

Co ciekawe Churchill nie był pierwszym politykiem używającym tego sformułowania, gdyż wcześniej te dwa słowa zostały wypowiedziane przez Józefa Goebbelsa w lutym 1945 roku. Sam Churchill zaczerpnął to określenie prawdopodobnie z poematu Wasilija Rozanowa z 1918 r. „Apokalipsa naszych czasów” w którym termin ten po raz pierwszy odniósł się do Rosji rządzonej przez komunistów. 

„Z łoskotem, brzękiem i skrzypiąc żelazna kurtyna opadła na historię Rosji. Przedstawienie skończone. Publiczność wstaje. Czas założyć futra i iść do domu. Rozejrzeliśmy się, lecz naszych futer i domów już nie było”.

Pojęcie „żelazna kurtyna” początkowo nie było zbyt popularne, gdyż w tamtym czasie większość ludzi w USA i Europie Zachodniej wciąż uznawała ZSRR za sojusznika aliantów. Dopiero po detonacji pierwszej sowieckiej bomby atomowej w 1949 r., oraz po wystrzeleniu przez to państwo pierwszego sztucznego satelity ziemi (1957 r.), pojęcie to weszło do kultury masowej potwierdzając dwubiegunowość ówczesnego świata. (całość cytowanego tekstu: https://historykon.pl/5-marca-1946-roku-w-westminster-college-w-fulton-w-stanie-missouri-winston-churchill-wyglosil-slynne-przemowienie-sciegna-pokoju-w-ktorym-uzyl-sformulowania-zelazna-kurtyn/ ).

Uważny Czytelnik zauważy, że nie kto inny jak Churchill uczestniczył w sojuszniczych rozmowach z udziałem Stalina w Jałcie, gdzie ustalono granice wpływów w Europie. Jeszcze uważniejszy zauważy, że Amerykanie w swoim „atomowym” projekcie zbrojeniowym zatrudnili liczne zastępy hitlerowców, że detonacja pierwszej radzieckiej bomby atomowej nastąpiła 29 sierpnia 1949 roku na poligonie w pobliżu Semipałatyńska (pustkowia Kazachstanu), podczas gdy Amerykanie poćwiczyli sobie na dużych miastach japońskich już w sierpniu 1945. I na koniec, że trochę Amerykanów zabolało, że to Rosjanie pierwsi wskoczyli w Kosmos w ramach Międzynarodowego Roku Geofizycznego, w dniu 4 października 1957 wystrzeliwując na orbitę ziemską ПС-1, czyli  PS-1 – skrót od słów Простейший Спутник-1.

Mnie trudno będzie przekonać, że NATO to militarne ugrupowanie zawiązane dla pokoju światowego. Spójrzmy choćby na daty na rysunku.

W rzeczywistości trwały już przygotowania do przejścia „z marszu” od „wojny berlińskiej” do  wojny z bolszewizmem.

Pierwszy impuls do stworzenia regionalnych powiązań sojuszniczych między Stanami Zjednoczonymi a Europą Zachodnią musiał wyjść ze Starego Kontynentu. Był to warunek początkowo bezwzględny. Ameryka zawsze lubiła udawać, że niesie braterską demokratyczną ofertę tam, gdzie inni radzą sobie średnio. Churchill swoją przemową „przykrył” brytyjsko-francuski pakt z Dunkierki, podpisany dzień wcześniej, (uwaga: to był pakt antyniemiecki, ha-ha! Niemcy właśnie były okupowane i aktywnie demilitaryzowane oraz obciążane reparacjami wojennymi przez cztery mocarstwa), a w rok później stanowiący już „traktat brukselski”. W Fontainebleau brytyjski marszałek Bernard Law Montgomery jako dowódca struktur wojskowych sojuszu zainstalował się ze sztabem "Obrony Zachodu", nadal plotąc o zagrożeniu remilitaryzacją Niemiec.

Kiedy umęczona wojną Europa „kupiła” tę zmyłkę – poza Włochami, którym skojarzyło się to z Traktatem Wersalskim – Ameryka wyszła zza kulis i 4 kwietnia 1949 ogłosiła powstanie „właściwego paktu”: podpisanie w Waszyngtonie Traktatu Północnoatlantyckiego ustanawiającego NATO. Wcześniej, 11 czerwca 1948 roku, doszło w USA do uchwalenia tzw. „Rezolucji Vandenberga”, nazywanej od pomysłodawcy – Arthura Vandenberga, republikańskiego przewodniczącego senackiej komisji spraw zagranicznych. Wzywała do tworzenia bloków militarnych

Wielkie zasługi na polu tworzenia późniejszego sojuszu transatlantyckiego położył brytyjski sekretarz do spraw zagranicznych Ernest Bevin, powszechnie uważany za ojca Traktatu Waszyngtońskiego. W historycznym przemówieniu do Izby Gmin w styczniu 1948 roku nawoływał do stworzenia Unii Zachodnioeuropejskiej, która miała być wstępem do zawiązania paktu transatlantyckiego. Stało się ono impulsem do zorganizowania serii trójstronnych rozmów pomiędzy Wielką Brytanią, Kanadą i Stanami Zjednoczonymi

Stosunek Stanów Zjednoczonych do Europy ujawniał się w założeniach Planu Marshalla (European Recovery Plan): USA po prostu zaplanowały – jak się to w biznesie powiada – „wycofać zaangażowane w wojnę środki” poprzez „bezinteresowną pomoc” Europie, czyli kreowanie amerykańskiej własności kapitałowej i finansowej w regionie. W tym czasie (nie bez „izolacjonistycznej” debaty w Kongresie) usztywnieniu uległa amerykańska polityka względem ZSRR. Jej podstawy sformułowano w doktrynie Trumana z 12 marca 1947 roku, bazującej na „długim telegramie” George’a Kennana, który to polityk miał bardzo duży wpływ na działania USA po II wojnie światowej. Koncepcja powstrzymywania komunizmu była podstawą amerykańskiej pomocy finansowej i wojskowej dla Grecji i Turcji (https://www.konflikty.pl/historia/czasy-najnowsze/nato-narodziny-organizacji-bezpieczenstwa-zbiorowego/ ).

Dla porządku chronologicznego: Układ Warszawski podpisano 14 maja 1955 roku w Pałacu Namiestnikowskim, powstał na podstawie Deklaracji Bukaresztańskiej, jako odpowiedź na militaryzację tzw. Niemiec Zachodnich i włączenie ich w strukturę NATO (przypomnijmy choćby organizację Reinharda Gehlena, animowaną przez Amerykanów, a będącą jednym z licznych przykładów włączenia Niemiec w agresywne projekty amerykańskie).

Jak „bolszewicy” dojrzewali do powołania Układu Warszawskiego (za Pedią)?

1.       wrzesień 1950: w czasie posiedzenia Rady NATO w Nowym Jorku przyjęto koncepcję tzw. wysuniętej strategii (forward strategy) zakładającej w wypadku wojny przeniesienie działań bojowych na terytorium państw bloku wschodniego. USA wysunęły propozycję remilitaryzacji Niemiec i włączenia ich w skład sojuszu. Propozycja ta została uznana przez państwa promoskiewskie za przyjęcie kursu konfrontacji i dążenie do odrodzenia militaryzmu niemieckiego;

2.       październik 1950: Komitet Obrony NATO zaakceptował plan utworzenia sił sojuszniczych złożonych z 50 dywizji, w tym: 20 francuskich, 10 amerykańskich, 10 włoskich, 5 brytyjskich i 5 z państw Beneluksu;

3.       1951: Rada NATO postanowiła przyśpieszyć proces rozbudowy sił lądowych sojuszu, które miały stanowić tzw. „tarczę” zabezpieczającą przed ewentualnym atakiem. USA i Wielka Brytania miały utworzyć siły tzw. „miecza” złożone ze strategicznego lotnictwa bombowego dysponującego bombami jądrowymi;

4.       grudzień 1952: Rada NATO przyjęła zasady doktryny wojennej sojuszu oparte na amerykańskiej doktrynie „odstraszania”;

5.       kwiecień 1954: na sesji Rady NATO w Paryżu uznano, że dla zrównoważenia radzieckiej przewagi w wojskach lądowych konieczne jest oparcie strategii sojuszu na użyciu taktycznej broni jądrowej. W skład sił NATO w Europie weszły amerykańskie jednostki uzbrojone w taką broń;

6.       październik 1954: na posiedzeniu Rady NATO podjęto decyzję o zakończeniu okupacji Niemiec Zachodnich, przyznaniu im prawa do odbudowy sił zbrojnych oraz przyjęciu RFN do sojuszu (tzw. układy paryskie).

7.       grudzień 1954: na sesji Rady NATO przyjęto amerykańską strategię „zmasowanego odwetu” zakładającą, w razie ewentualnego konfliktu, użycie broni jądrowej na dużą skalę;

Oczywiście, amerykanoidy będą wciąż powtarzać, że NATO powstało jako pakt obronny przed ekspansją „komunistów”.

 

*             *             *

Najśmieszniejsza, a zarazem najstraszniejsza jest reakcja NATO na zamknięcie 1 lipca 1991 roku rozdziału zatytułowanego „Układ Warszawski” (znów skorzystam z Pedii).

Październik 1996 – w Detroit- Clinton zapowiedział rozszerzenie sojuszu w 50 rocznicę jego utworzenia i rychłe zaproszenie kandydatów z Europy Środkowo-Wschodniej do negocjacji. 12 marca 1999: przyjęcie Polski, Czech i Węgier do NATO. 24 marca 1999: NATO zaangażowało się w konflikt zbrojny w Kosowie. 16 kwietnia 2003: NATO wyraziło zgodę na przejęcie w sierpniu dowództwa nad Międzynarodowymi Siłami Wspierającymi Bezpieczeństwo (ISAF) w Afganistanie. 29 marca 2004: Bułgaria, Estonia, Łotwa, Litwa, Rumunia, Słowacja i Słowenia stały się państwami członkowskimi NATO. 26 kwietnia 2005: NATO przychyla się do prośby Unii Afrykańskiej o wsparcie logistyczne misji w Darfurze.

I tak dalej. NATO – które jest wciąż „więcierzem” soldateski amerykańskiej – uznało że po upadku „bloku sowieckiego” tym bardziej, z większym zaangażowaniem, na świecie potrzebna jest „misja stabilizacyjna”, a po 11 września – „walka z terroryzmem”.

W okresie powojennym – warto odnotować – służby amerykańskie wielokrotnie doprowadzały do przewrotów wojskowych i podobnych w krajach małych i średnich, gdzie zwyciężały „opcje” antyamerykańskie. Rekrutowały i szkoliły „swoich bastardów”, ich rękami „szerzyły demokrację” po całym świecie, a kiedy już się zużyli – odstrzeliwały ich dosłownie lub symbolicznie. Oczywiście, wszystko w ramach ograniczania wpływów „sowieckich” w świecie. Dla bardziej zainteresowanych podaję kilka kryptonimów i haseł: Mongoose (Mangusta), Mockingbird (Przedrzeźniacz), MKULTRA i w jej ramach Midnight Climax, PBSuccess, Star Gate, Sun Streak, Grill Flame, La Moneda, 3D,

Od Mali przez Nigerię, Demokratyczną Republikę Konga, Czad, Republikę Środkowoafrykańską, po Sudan Południowy, Ugandę, Kenię i Somalię. AFRICOM – czyli regionalne dowództwo amerykańskich sił zbrojnych coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność. "NYT": To Europa finansuje Al-Kaidę. Dziesiątki milionów euro w ścisłej tajemnicy Zapewnienie, że... czytaj dalej » Tylko w zeszłym roku AFRICOM przeprowadziło 546 operacji na całym kontynencie, co oznacza dwukrotny wzrost od 2008 roku.  Dowództwo odmawia bliższych informacji, opowiadając jedynie o kilku wybranych projektach. Do tej pory nie ujawniono nawet listy krajów, w których prowadzone są operacje zbrojne.

Przypomnijmy, że pokojowy noblista (aktualnie urzędujący prezydent USA), urządził „kinową imprezkę” z wydarzenia polegającego na terrorystycznym ataku jednostki specjalnej USA na dom Osamy bin Ladena, operacja pod nazwą „Neptune Spear” kosztowała 10 mln dolarów plus wartość straconego helikoptera, szacowaną na około 60 mln dolarów. Wcześniej z dronów niejeden raz „puknięto” wille osób podejrzanych o kierowanie terroryzmem. Niby wszystko w porządku, ale podobno demokracja wymaga, by nawet oczywistego zbrodniarza sądzić, zanim się go zatłucze…

O Guantanamo czy tajnych więzieniach torturowych – nie wspominam. Podobnie jak o „nadużyciach” żołdaków amerykańskich w Iraku czy Afganistanie, a i w Jugosławii nie żałowali sobie.

O tym, że Ameryka chce koniecznie dobrać się do „słupa powietrza” nad Azją Centralną – pisałem wielokrotnie, ostatnio TUTAJ.

Jeszcze raz sięgnę do Pedii, by zaznaczyć listę amerykańskich strategii, do których używano NATO:

Pierwszą z nich była strategia zmasowanego odwetu przyjęta w USA w 1950 roku, a zaadaptowana przez sojusz NATO w 1957 roku. Zakładała ona wykonanie uderzeń jądrowych na państwa Układu Warszawskiego w odpowiedzi na poważniejszy atak militarny. Dopuszczała również wykonanie uprzedzającego ataku jądrowego w przypadku stwierdzenia zagrożenia bezpieczeństwa państw sojuszu.

W 1961 roku opracowano strategię elastycznego reagowania, która została przyjęta przez NATO w 1967 roku. Zakładała ona możliwość prowadzenia działań wojennych zarówno z wykorzystaniem broni jądrowej, jak i bez niej. W przypadku ataku państw UW przewidywano prowadzenie działań o charakterze konwencjonalnym, a w sytuacji ich niepowodzenia wykorzystanie taktycznej broni jądrowej na ograniczoną skalę.

Zakończenie zimnej wojny przyniosło zmianę koncepcji strategicznej NATO. W 1991 została przyjęta tzw. Nowa koncepcja strategiczna. Zakłada(ła) ona utrzymanie wystarczających sił konwencjonalnych i nuklearnych zdolnych do odstraszania ewentualnych agresorów i prowadzenie działań zapobiegających ewentualnym konfliktom zbrojnym na świecie. Skoncentrowano się też na zagwarantowaniu bezpieczeństwa państw sojuszu w warunkach różnorodnych i wielokierunkowych zagrożeń międzynarodowych (konflikty etniczne i terytorialne, rozprzestrzenianie broni masowego rażenia i technologii uzbrojenia, przerwanie dostaw surowców strategicznych, terroryzm i sabotaż). 

 

*             *             *

Stosunkowo najnowszym wynalazkiem wojaków amerykańskich, którzy nijak nie chcą się zdemobilizować, jest koncept „państw zbójeckich” (rogue states). „Beyond the Axis of Evil” z 6 maja 2002 – to przemówienie amerykańskiego polityka oddające sens myślenia USA o świecie. W obiegu są w tej sprawie takie pojęcia jak Oś Zła (ang. "Axis of evil"), Placówki Tyranii (ang. Outposts of tyranny)

Pedia: Określenie „państw zbójeckich” spotkało się z krytyką przeciwników Stanów Zjednoczonych. Twierdzili oni, że są to raczej kraje wrogie wyłącznie temu państwu, a nie całemu światu. Zwracali również uwagę na podwójne standardy w ocenie niektórych państw, np. Pakistanu i Izraela, które łamią porozumienia o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, ale nie zostały zakwalifikowane do „państw zbójeckich”, gdyż są ważnymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych. Amerykański pisarz i krytyk amerykańskiej polityki zagranicznej, William Blum, stwierdził nawet, że same Stany Zjednoczone mogłyby być uznane za „państwo zbójeckie”. Jacques Derrida, francuski filozof, i Noam Chomsky, amerykański językoznawca, skrytykowali obie koncepcje, uznając je za propagandowe określenia usprawiedliwiające imperialistyczną politykę Stanów Zjednoczonych. Hubert Védrine, swego czasu szef dyplomacji francuskiej, przemówienie George'a W. Busha z 29.01.2002 o państwach "osi zła" określił jako "upraszczającą i absurdalną wypowiedź".

Warto w powyższym kontekście wsłuchać się w wypowiedzi polskich polityków lamentujące na temat odstąpienia Polski od „projektu 140” (miliardy desygnowane do wydania na badziewie zbrojeniowe). Bo, jak powszechnie wiadomo, Polska gotowa jest za swoim jankeskim przyjacielem pójść w każdy ogień.