Prawo a Sprawiedliwość (2)

2012-10-26 16:35

 

Po zgrabnie przeprowadzonym politycznym rankingu popularności, będącym w gruncie rzeczy egzaminem dla sztabów wyborczych z przedmiotu „wstawić jak najwięcej swoich figur i pionków” – Parlament sam od siebie odbiera ślubowanie. Trochę to śmieszne, ale ceremoniał warunkuje pełnoprawność parlamentarzysty. Od tej chwili można przystąpić do wdrażania w życie interesów i interesiątek ponagrywanych w kampanii wyborczej. Co prawda, parlamentarzyści nie są zobowiązani instrukcjami swoich wyborców (Konstytucja, art. 104 i adekwatne), ale Konstytucja wyborcami nazywa (w domyśle) tych co głosują, a nie tych co redagują listy wyborcze. Ot, takie przejęzyczenie. „Redaktorzy” zaś nie odpuszczą: co ustalono, macie zrobić, drodzy posłowie!

Każdy akt legitymizacyjny, na całym świecie (wybory, wotum zaufania, absolutorium, zatwierdzenie budżetu, powołanie rządu i zarządów, itd., itp.) – rozpoczyna nowy etap, ten zaś oznacza, że najpierw dokonuje się „gospodarskiego przeglądu” dóbr, wartości i możliwości, jakie są we władaniu bezpośrednim i potencjalnym RZECZYWISTYCH WYBORCÓW, czyli tych, którzy redagowali listy wyborcze w zależności od tego, na co byli gotowi pójść w interesach pretendenci. „Gospodarskiego przeglądu” dokonują niby posłowie i powoływany przez nich Rząd (oraz pomniejsi urzędnicy), ale w rzeczywistości czynią to specjalni ludzie, którzy są wprowadzani i przedstawiani na początku jako pełnomocnicy, doradcy, „praworęczni”, ludzie którym ufa poseł, minister, itd., itp. To oni się szarogęszą na początku każdej kadencji w rozmaitych urzędach, organach, służbach: widać to lepiej i wyraźniej, kiedy nastąpiła „zmiana gospodarza”, bo kiedy mamy kontynuację, „przegląd gospodarski” jest mniej dolegliwy.

Sporządziwszy za pomocą swoich zauszników swoistą inwentaryzację publicznych dóbr, wartości i możliwości – wybrańcy narodu (a może już tylko szefowie kamaryl, z których nie wszyscy są wybrańcami) dokonują PIERWSZEJ REKAPITULACJI (targi po-inwentaryzacyjne): porównują swoje uprzednio wypracowane interesy i interesiątka z rzeczywistością polityczną, jaką udało się ugrać poprzez głosowanie zwane wyborami. To jest ten moment, kiedy wszelkie wiecowe i medialne zobowiązania i obietnice przedstawione „wyborcom” w kampanii wyborczej idą w kąt: teraz gramy już o konkrety, a nie o ideowe, humanistyczne, społeczne dyrdymały, jakich pełna jest prasa sącząca nadal w Lud jakieś idee i programy. Targi odbyte po inwentaryzacji skutkują koalicjami, zarówno tymi rządowymi, jak też opozycyjnymi, a także na linii rząd-opozycja. Naiwnym „wyborcom” prezentuje się spektakl koalicji rządowej, w ogóle nie wspominając o innych układach. Ale kto z kim – można łatwo rozpoznać. Tak samo jak łatwo można zbadać, czy schizma polityczna (taka jak ostatnio RP, SP, PJN) jest udawana, czy rzeczywista (jeśli rzeczywista – to mamy walkę na nieudawane noże).

Koalicje oznaczają rozwiązania kadrowe: obsadę stanowisk w Parlamencie (w tym w komisjach), w Rządzie, w sektorze uspołecznionym (przedsiębiorstwa, fundusze, agencje, urzędy, organy, służby), oznacza też – trudno uwierzyć – LIMITY KADROWE NOMENKLATURY oraz LIMITY BUDŻETOWO-FUNDUSZOWE. Czy raczył ktoś zauważyć, że w tych limitach mają swoje udziały nawet ugrupowania opozycyjne? I nie są to udziały symboliczne (by nakarmić idee demokratyczne), tylko udziały proporcjonalne do układów, jakie zawarto w ramach PIERWSZEJ REKAPITULACJI.

Aha, dla porządku: istnieje kilkusetosobowa grupa fachowców od „rachunkowości kreatywnej”, nazwijmy ich REWIDENTAMI POLITYCZNYMI, którzy niezależnie od rozwiązań nomenklaturowych są natychmiast rozstawiani po funduszach i budżetach jako „strażnicy i operatorzy”, choć ich oficjalne funkcje są żałosne i liche: niekiedy są oni jedynymi, z którymi kontaktują się „instancje nadrzędne”, a dyrektor, prezes, naczelnik, przewodniczący – niech tam sobie czuwają nad resztą spraw.

Po rozdysponowaniu stanowisk, stref wpływów, nomenklatury i limitów – dokonuje się DRUGIEJ REKLAPITULACJI. Kamaryle, koterie, kliki – które przed kampanią wyborczą, testując pretendentów, myślały o swoich interesach i interesiątkach – teraz mają już jak na dłoni swoje ZASOBY OPERACYJNE, za pomocą których będą realizować swoje plany rękami parlamentarzystów i ministrów. Zatem korygują, wcześniej już przygotowane, swoje „studium wykonalności” – i dalej jazda, Parlamencie i Rządzie! Tu i tu trzeba rozporządzeń, tu trzeba zmienić normy, standardy, certyfikaty, tu trzeba regulacji, tam trzeba zderegulować, na to naciskamy, to odpuszczamy. Nieważne, jak pełne ustaw i rozporządzeń są szuflady partyjne przed wyborami. Teraz zaczyna się prawdziwa robota, zawartość szuflad będzie użyta tylko wtedy, kiedy komuś szczęśliwie udało się wstrzelić w DRUGĄ REKAPITULACJĘ, ale musiałby być wróżbitą, więc najczęściej szuflady magicznie pustoszeją, choć bywało, że faktycznie wcześniej w nich pełno było różnych konceptów.

Dwie pierwsze Rekapitulacje trwają zazwyczaj kilka miesięcy. Dopiero wtedy zaczyna się „normalna robota” na rzecz interesów i interesiątek: projekty ustaw, uchwał, rozporządzeń, zarządzeń, stanowisk, instrukcji, operatów, powołania jednostek, ustanowienia. Tu pierwsze skrzypce grają REWIDENCI POLITYCZNI oraz NOTARIUSZE POLITYCZNI, czyli „swoi” (oswojeni) prawnicy wyspecjalizowani w konstruowaniu sztuczek i pułapek za pomocą przepisów, procedur, terminów, standardów, norm, certyfikatów, dopuszczeń, itd., itp. Wszystko to łącznie – to WIĘCIERZE MĘTNE, w które łowi się wielkie „LODY” na szczytach, a na niższych szczeblach – wyłapuje się dysydentów, podskakiewiczów, „lodziarzy” próbujących czegoś na własną rękę.

Podczas tej „normalnej roboty” trafiają się OKAZJE: jakiś kataklizm, katastrofa, poważna wpadka przeciwnika, nadzwyczajny dar Losu. Bywa, że okazje są zaprzepaszczane, bywa też, że stają się dobrą odskocznią do nowej fali interesów i interesiątek.

Niepostrzeżenie, podczas „normalnej roboty”, zawiązują się (albo umacniają poprzednie, albo się przeredagowują) PENTAGRAMIKI. Pentagramem od lat wielu nazywam splot pięciu Lobby: mega-polityki, mega-biznesu, mega-mediów, mega-gangów i sztabów służb sekretnych. Natomiast PENTAGRAMIKI  tworzone są w konkretnych miejscach, enklawach, niszach, mają zresztą tę właściwość, ze działają pod nadzorem kamaryl (czyli nie istnieje ściśle hierarchiczne powiązanie pentagramiczne), ale też drugą właściwość mają: same z siebie są kosztowne. W części trzeciej niniejszego artykułu wskażę różnice między Zorganizowaną Grupą Przestępczą a Zatrzaskiem Lokalnym: PENTAGRAMIKI żyją z właściwego usytuowania na pograniczu tych zjawisk.

I tak – pod nadzorem kamaryl, koterii, klik i PENTAGRAMIKÓW, biegnie powoli życie, z którego rugowany jest jego najważniejszy sponsor, czyli Ty, Obywatelu. Tobie nic do tych gier i zabaw z prawem, uprawianych w Parlamencie i Rządzie oraz przez podległą im Nomenklaturę. Ty masz to wszystko jako rzecz objawioną: albo się podporządkujesz, albo wpadniesz w kłopoty. A nie daj boże zaczniesz po obywatelsku egzekwować Racje Wyższe, czy choćby zapisy konstytucyjne, naruszane co dzień tysiące razy w różnych okolicznościach! Nie daj boże zaczniesz wskazywać na sprzeczności i na brudne interesy wyłażące spod pierzynki przepisów i procedur!

Kiedy kadencja powolutku zbliża się do końca (a niekiedy jakieś ważne okoliczności ją skracają) – pora jest na TRZECIĄ REKAPITULACJĘ. Wtedy mocodawcy, ci prawdziwi, którzy lada chwila zaczną redagować listy wyborcze, dokonują gospodarskiego przeglądu osiągnięć, rozliczają swoich posłów, ministrów, nomenklaturszczyków z zadań, jakie im powierzono. I dokonują korekt, uwzględniwszy swoje interesy i interesiątka. Bywa, że jakaś kamaryla przenosi swoje „błogosławieństwo” na inną, a może na całkiem nową markę polityczną. Bywa, że zamiast starego wygi zechcą wypróbować całkiem nowego pretendenta (niekoniecznie młodego). Bywa też, że jakiś CZŁOWIEK INTERESU, wkurzony dotychczasową robotą swoich powierników, sam zechce pojawić się na listach wyborczych. Oj, dzieje się wtedy za kulisami, choć szary obywatel, który za kilka miesięcy będzie głosował, nawet nie ma pojęcia, że wynik jego głosowań już teraz się ustala. Bez fałszerstw, bez manipulacji, w pełni demokratycznie, wedle prawa i sprawiedliwości.