Premia za odgórnictwo i korytnictwo

2011-10-13 14:21

Jeśli ktoś poczuwa się do tego, że jest demokratą – to moim zdaniem powinien mieć wstręt do odgórnictwa.

 

Odgórnictwo polega na segregacji ludności według kryterium udziału państwowości (share of state – SoS – stowarzyszenie SoS przepraszam za identyczność skrótu). Na przykład Premier, Prezydent, Poseł, Minister, Senator , Wojewoda – mają znaczące udziały SoS: mają od Państwa pełne utrzymanie, do tego możliwości formalne i nieformalne, a także „niepisaną władzę” nad każdym, kto kimś takim nie jest, a do tego nie zleca mu niczego „pod stołem” albo „za kulisami”. Nieco mniejsze SoS mają „prości” urzędnicy szczebla lokalnego albo pospolici funkcjonariusze różnych organów i służb: w zasadzie też żyją z podatków i mają podobne co do tytułu możliwości, ale one są odpowiednio niższe, poza tym są obarczone wpływami „tych z góry”, bo w hierarchii panuje feudalizm.

 

Państwo i jego agentury oraz wysunięte placówki – w tym tzw. samorządy terytorialne – to pod każdym względem najpotężniejszy w Polsce pracodawca i zleceniodawca (powiadają też cichcem, że również zleceniobiorca). W innych krajach jest podobnie.

 

Jeśli znamy skądś – wystarczy internet – koncept „hierarchii dziobania” oraz „hierarchii iskania” – to jeśli obie hierarchie zmieszać – mamy gotowy koncept odgórnictwa. Tyle że gatunek „homo-coś-tam” deklaruje, że ani iskanie, ani dziobanie nie jest właściwe dla człowieczeństwa i z opanowania tej mądrości bierze się właśnie demokracja.

 

Z tego co widać – znakomita większość tych, którzy tkwią w SoS-e raczej nie opanowała tego minimum, wręcz przeciwnie, widać w tej mierze postępujący atawizm. Dodajmy, że w Polsce to towarzystwo liczone jest sześciocyfrowo.

 

O co chodzi, widać po kilku prostych okolicznościach:

1.      Kiedy czegoś chcemy – piszemy tzw. podanie i czekamy na łaskawość adresata, ale kiedy urząd, organ, instancja, służba czegoś chce – wzywa nas pod groźbą czegoś tam;

2.      W ogóle 99% tego, że coś chcemy, jest sprokurowana przez Państwo: gdyby go nie było, czasem mielibyśmy problem z jakimś zgryzem;

3.      Skarga na kogoś z SoS trafia do niego, a nawet – przepisy – wysyłana jest za jego pośrednictwem: skutek – wiadomy. Ale kiedy urząd, organ, instancja, służba nas sobie upatrzy jako winnych – musimy się tłumaczyć z garba, zas ślad wątpliwości zostanie na zawsze;

4.      Kiedy w procedurach i przepisach się machniemy – tracimy wszystko, albo odbudowujemy się dużym kosztem, kiedy to samo robi urząd, organ, instancja, służba – to jest to albo oczywista pomyłka, albo „miał prawo”;

5.      Kiedy nas uderzy bandyta w mundurze – ukaranie go jest po prostu niemożliwe. Kiedy my uderzymy urzędnika, a nie daj boże funkcjonariusza – skutek jest dla nas porażający;

6.      Kiedy my nie realizujemy wyroku, bo uważamy go za niesprawiedliwy – tak czy owak poniesiemy konsekwencje. Kiedy urząd, organ, instancja, służba nie wykonują wyroków – no, to nie wykonują;

7.      Kiedy urząd, organ, instancja, służba nie chce z nami gadać – to nie chce. Kiedy urząd, organ, instancja, służba chce z nami pogadać – to wejdzie nawet o 6 rano „z drzwiami”;

8.      Urząd, organ, instancja, służba może nam zablokować codzienne życie i działalność a nawet rzeczy odświętne – my zaś możemy co najwyżej im nadmuchać. Nawet w oczywistych sprawach słychać: ma pan możliwość skarżenia, odwoływania się, sądzenia, itd., itp.;

9.      Kiedy urząd, organ, instancja, służba chcą coś o nas lub od nas wiedzieć – wydębią to choćby nie wiem co. Kiedy my chcemy coś wiedzieć o nich – to choć prawo jest po naszej stronie – nic z tego;

10.  Kiedy – przekonani, że działa zasada „duży może więcej” – organizujemy się dla przeforsowania swojego stanowiska i swoich racji – Państwo zawsze ma narzędzie ostateczne: przemoc i przymus, jeśli już nie można inaczej, to zaprowadza stan nadzwyczajny czy jakoś tak;

11.  Itd., itp.;

12. Byłbym zapomniał: immunitety! Te sformalizowane i te "ręka rękę myje";

 

Jest tylko jedna, jedyna okoliczność, kiedy te „pańskie” relacje się odwracają, i to w paradoksalny sposób: skwitowanie kadencyjno-wyborcze. Choć wszystkie bez wyjątku wybory na świecie są tylko tanimi sztuczkami „odgórniackich” gamblerów dla wyłudzenia poparcia/legitymizacji – to jednak trzeba nas jakoś zachęcić do wizyty w lokalu zwanym eufemistycznie wyborczym. Hola, niektóre państwa już sobie z tym poradziły: głosowanie jest obowiązkowe, regulowane przepisami prawa.

 

Czyż można się dziwić, że kto rozumny, ten chowa swoje obywatelstwo między mrzonki i albo emigruje (choćby wewnętrznie), albo stara się pozycjonować, by nasycić się SoS-em? Wtedy jednak – przestroga – nie owe „przechrzty” korzystają, choć zadziałał klasyczny prozelityzm (z kościoła obywatelskiego do kościoła SoS). Zwycięzcami są bowiem wszyscy „państwowcy dotychczasowi. Kto nie rozumie, o czym mowa – niech poszuka opisu instytucji „fali” (np. więziennej, koszarowej, uczniowskiej, urzędniczej, subkulturowej, itd., itp.).

 

A potem Czapiński Janusz, Profesor, wypisuje w Diagnozie, że jesteśmy zadowoleni jak nigdy ze wszystkiego! A co ma taki korytnik powiedzieć ankieterowi, czyli ktoś, kto się pozycjonuje wciąż od nowa w nadziei, że mu się coś trafi? Ma marudzeniem przeczyć sam sobie? Przyznać się do swojego upadku, do tego, że zamiast zamieść ten bałagan po obywatelsku, woli rywalizację z innymi takimi o koryto, korytko, choćby koryteńko?

 

 

 

Kontakty

Publications

odgórnictwo i korytnictwo

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz