Prowokacja

2018-12-19 03:53

 

Tak sobie myślę, że sprawą Dra Mateusza Piskorskiego nasz establishment powoli się dławi. Stanęła nam ona wszystkim ością w gardle i nie da się jej przepchnąć ani w tę, ani wewtę.  

Przypomnijmy:

1. Najpierw z powodów co najmniej humorystycznych złamano prawo do swobodnego zrzeszania się, odmawiając rejestracji prawidłowo powołanej do życia partii Zmiana (bo – pisał sąd rejestrowy – partia używa w logo-fladze barw biało-czerwonych, bo zapisano w jej statucie, że dążyć będzie do objęcia władzy, bo jej założyciele sfałszowali własne podpisy na listach poparcia…);

2. Kiedy liderzy partii podjęli kroki ku temu, aby za zgodą innej, zarejestrowanej partii wniknąć w jej szeregi i potem przemianować ją na Zmiana – na kilka dni przed sfinalizowaniem projektu aresztowano w upodlających warunkach jej lidera, objęto postępowaniem niejawnym, splądrowano siedzibę i mieszkania aktywistów – tak dla hecy, bo niczego trefnego nie znaleziono…

3. Partia poszła w rozsypkę, a powodem nie było wielomiesięczne trzymanie lidera w izolacji (postępowanie niejawne), tylko postępująca, obezwładniająca jej infiltracja, aż przestała być partią Piskorskiego, tylko partią nie-wiadomo-kogo;

4. Aresztowany, odizolowany latami od życia publicznego lider partii został kandydatem w głosowaniach do funkcji Prezydenta Warszawy. Wymiar sprawiedliwości nie dopuścił, by legalną drogą Dr Mateusz Piskorski złożył dokument-formularz ze swoją zgodą na kandydowanie: mimo to zgłoszono jego kandydaturę z prośbą do Komisji Wyborczej, by w dopuszczalny prawem sposób uzyskała taki podpis – bezskutecznie;

5. O tym, że realizacja oczywistego prawa wyborczego przez kandydata jest-będzie zagrożona – informowano PKW na wiele miesięcy przed „rozpisaniem” wyborów, mimo to nie poczyniła ona żadnych kroków na rzecz doprowadzenia spraw do stanu legalności;

6. Kilkoro prominentów – w tym marszałek-Senior Sejmu RP – wstawiło się za aresztowanym, ale odmówiono im wszelkiego kontaktu bezpośredniego (np. widzeń);

7. Sytuację aresztanta – który w rzeczywistości odsiadywał nie istniejący wyrok, pozaformalnie wydany na Obywatela RP przez siły zamorskie – rozpatrzyła ONZ-towska Grupa Robocza ds. arbitralnych zatrzymań – dając w tej sprawie fatalną ocenę zbrodniczemu aparatowi Państwa i do tego dając zalecenia niezwłocznego przywrócenia spraw do stanu legalności. Bez echa;

8. Aktyw zapowiedział ponowne uczestnictwo Dra Mateusza Piskorskiego w głosowaniach, tym razem do Euro-parlamentu;

9. Po dwóch latach aresztu sporządzono akt oskarżenia, w którym nieudolnie i z naruszeniem wszystkiego co ma związek z prawem „potwierdzono” stosowaną cynicznie i wbrew prawdzie od początku infamię, że chodzi o rzekome szpiegostwo na rzecz Chin i Rosji, ale proces ślimaczy się, bo sprawy zwyczajnie nie ma;

Zbliżają się „wybory parlamentarne” (do Sejmu RP), a po drodze euro-parlamentarne. Formacja rządząca – jeśli powtórzy zabawę w niedopuszczenie do kandydowania – to nie będzie już miała żadnego „dupochronu”, pozoru, że chodzi o ważną aferę szpiegowską.

Ale przecież nie dopuści, by ofiara reżimu swobodnie kandydowała i głośno opowiadała w mediach i na wiecach o bezeceństwach władzy.

Mam zatem przypuszczenie graniczące z pewnością, takie jak poniżej.

Może pokusić się władza o prowokację: niby wypuści aresztanta na wolność, ale na krańcowo niekorzystnych warunkach finansowych (kaucja) i z zastrzeżeniem, by nie zabierał głosu publicznie (bo postępowanie jest wciąż niejawne). Finanse jakoś da się pokonać, ale „omerta” jest nie do wykonania: o czym będzie wyborcom opowiadał kandydat, który trzy lata spędził za kratkami?

W ten sposób albo zdyskwalifikuje się jako polityk – albo da władzy powód, tym razem legalny, do ponownego aresztowania, w związku ze złamaniem warunków zwolnienia.

 

* * *

Mam być szczery – to zachowanie się współ-kandydatów „na Warszawę” w sprawie kandydata Dra Mateusza Piskorskiego – bardziej legalizowało (konwalidowało) nieludzką opresję władz wobec niego, niż pokrętne wygibasy prokuratorsko-sądowe. Przecież te wybory z mocy prawa były nieważne, właśnie przez to, że jednemu z kandydatów nie pozwolono kandydować, nawet odmawiając możliwości złożenia podpisu pod kandydaturą!

Nieważne, jakie miał szanse. Złamano najistotniejszą regułę tej gry: swobodę kandydowania! A ci, którzy podobno są przeciw bezprawiu i przeciw systemowi – zalegalizowali bezprawie aż nadto widoczne, potwierdzone międzynarodowo!

Co szkodziło kandydatom „drobnicowym”, z których „trzeci co do wyniku” uzyskał 3% głosów – ogłosić solidarność z aresztowanym kolegą? Zyskaliby więcej, niż można sobie wyobrazić, ośmieszyliby instytucję TAKICH wyborów. Na coś liczyli?

 

* * *

Nie wiem, czy do takiej (lub podobnej) prowokacji dojdzie. Jest wielce możliwa. Reżim jakoś musi „zresetować” swoją winę ustrojową.

Jedno jest pewne: Dr. Mateusz Piskorski wystartuje w głosowaniach „na Europarlament” i „na Sejm”