Przechodniość papieska

2014-06-14 09:45

 

Jest najlepszy moment, by przegapić wydarzenia zza Spiżowej Bramy. A tam tygli się – aż miło. Niemiło raczej.

„Zrobię to samo, co on: poproszę Pana, by mnie oświecił w odpowiedniej chwili i by mi powiedział, co powinienem zrobić” – deklaruje Franciszek w jeszcze nie opublikowanym (przeciek kontrolowany?) wywiadzie dla katalońskiego dziennika "La Vanguardia" i hiszpańskiej telewizji Cuarto. „I jestem pewien, że mi to powie” - dodał. Wypatrzyłem to w Onecie, i było o to nietrudno, bo wystawiono tę wiadomość na topie.

Papież najwyraźniej nie wyklucza abdykacji wzorem Benedykta XVI.

 

*             *             *

Wiara jest kwestią świadomości. Religijność jest kwestią sumienia. Kościół jest kwestią wyboru. Można osłabiać i stymulować tak zwaną wolną wolę człowieka we wszystkich trzech kwestiach – ale wtedy wiara, religijność i kościół staną się pojęciami mocno względnymi, mocno dyskusyjnymi. To moje, własne zdanie.

W wywiadzie Franciszek podnosi temat fundamentalizmu (również chrześcijańskiego) pojmowanego jako nietolerancja i zaborczość w obszarze „rządu dusz” (przemoc w imię Boga), daje wykładnię żydowskiego pochodzenia chrześcijaństwa, wskazuje na prześladowania chrześcijan, „dziś silniejsze niż w ciągu pierwszych wieków Kościoła”.

Trochę niespodziewanie porusza kwestę dekoncentracji politycznej (to moje określenie), czyli separatyzmów, co podpiera przykładami Szkocji, Katalonii, Padanii. I jednocześnie podaje przykład Jugosławii, w której żyły "narody o bardzo różnych kulturach", których nie da się połączyć "nawet klejem".

Nie obeszło się bez krytyki światowej komercjalizacji. W centrum każdego systemu gospodarczego powinien być człowiek, mężczyzna i kobieta, i wszystko inne powinno temu człowiekowi służyć. Ale my w centrum postawiliśmy pieniądz, bożka pieniądza. Popełniliśmy grzech idolatrii, ubóstwienia pieniądza - wyjaśnił papież. Stwierdził, że ten system "wyklucza" ludzi młodych, gdy ogranicza się dzietność, i ludzi starszych, gdyż już "nie produkują". W ten sposób odbiera się krajom przyszłość, bo jedni dają im siłę rozwoju, a drudzy stanowią jego mądrość. To barbarzyństwo! Bo wykluczamy całe pokolenie, by utrzymać system gospodarczy, który już się nie trzyma, system, który musi prowadzić wojnę, aby przetrwać, jak zawsze robiły wielkie imperia – czytam przecierając oczy. Czyżby Franciszek czytał mojego bloga i doczytał się tez o bankructwie Europy, Ameryki, Rosji?

Smaczek: dobrze pojęta globalizacja wzbogaca, "jest jak wielościan", w którym "wszyscy są zjednoczeni, jednak każdy zachowuje swą odrębność, swe bogactwo, swą tożsamość". Natomiast źle pojęta globalizacja "anuluje wszystkie różnice".

Na koniec coś, co mnie rozłożyło na łopatki.

„Jego nadzieję wzbudza pokolenie młodych polityków, zarówno w centrum, na prawicy i na lewicy. - Mówią oni o tych samych problemach, ale z nową muzyką, i to mi się podoba, daje mi nadzieję, gdyż polityka jest jedną z najbardziej wzniosłych form miłości, miłosierdzia - podkreślił Franciszek. Wskazał również na znaczenie polityki w zmianie świata i wspieraniu wspólnego dobra. Mianem egoizmu określił postawę, gdy ktoś nie angażuje się w politykę, choć mógłby to zrobić”. Aż chce się zakrzyknąć „Jezus-Maria!”. Od setek lat nikt tak nie mówił o polityce! Ani politycy, ani uczeni, ani artyści, ani duchowni!

A teraz do rzeczy, czyli o sprawach watykańskich (czytaj: organizacyjno-państwowych).

Franciszek – cytuję – podkreślił, że jedynym zadaniem, jakie sobie postawił na czas swego pontyfikatu, jest wypełnienie tego, o czym dyskutowali kardynałowie podczas kongregacji generalnych przed konklawe w 2013 r., gdy chodzi o problemy Kościoła. - Nie jestem nawiedzony - zaznaczył Ojciec Święty. Zapewnił zarazem, że choć naraża swe bezpieczeństwo, to nadal będzie zbliżał się do ludzi. O czym naprawdę jest ta uwaga…?

Rozmowa została nagrana podczas niedawnego pobytu Franciszka w Ziemi Świętej (Izrael, 24-26 maja), co chyba też trzeba rozumieć symbolicznie.

Co się dzieje „u tronu”, że jeden papież przechodzi na zasiłek, a drugi po kilkunastu miesiącach mówi o narażaniu swego bezpieczeństwa i – chyba nieprzypadkowo – porusza zagadnienia „przysługujące” mężowi stanu a nie apostołowi? Czy wolno mi powiedzieć „nie mój cyrk, nie moje małpy”?

Franciszek najwyraźniej już abdykował z funkcji kapłana-mędrca doznającego nieomylnych objawień, a przemieszcza się – nawet nie chyłkiem – ku roli doradcy polityków globalnych. Ostrzega całkiem docześnie i w całkiem doczesnych sprawach. Nie opowiada o zbawieniu, tylko o prawości i sprawiedliwości.

Ja to kupiłem.

Przyznał, że choć nie zastanawiał się, jak chciałby być zapamiętany, to zadowoliłby się, gdyby o nim mówiono: "To był dobry facet, zrobił co mógł, nie był taki zły".