Przekleństwa giełdy

2014-07-10 09:19

 

Dziś niespodzianka. Nie będę dziś napastował słownie jaśnie nam panujących i tych, co chcą ich pilnie zastąpić. Ale gdzieś tam, omykiem…

Cóż to jest giełda – każdy wie: to miejsce w przestrzeni gospodarczej, gdzie posiadacz nadwyżki gotówkowej może stać się współudziałowcem dowolnej firmy poprzez zakup części jej „udziałów” (o tym później), a dowolna firma może pozyskać dodatkowe finanse poprzez odpłatne oddanie części swoich „udziałów” w anonimowe ręce.

Żeby dobrze zrozumieć fenomen giełdy – trzeba pojąć lepiej niż „na co dzień” fenomen spółki akcyjnej, a wcześniej spółki jako takiej. Ja to wszystko zmieszczę w kilkunastu zdaniach, których umiem bronić, choć nie stanowią objawień:

  1. Podstawą wszelkiej przedsiębiorczości jest wiarygodność: od kogoś, komu nie wierzymy, nie kupimy nic, nie zatrudnimy się u niego, nie pożyczymy mu nic, nie powierzymy żadnego dobra, nie pomożemy mu sprzedawać, nie staniemy się jego kontrahentami, nie polecimy go nikomu – a jeszcze gotowi jesteśmy wciąż go wypytywać o wszystko i patrzeć mu na ręce na każdym kroku;
  2. Kiedy pojedynczy człowiek pojawia się pośród nas jako przedsiębiorca (ktoś, kto gotów jest nasze potrzeby zaspokajać komercyjnie na własny rachunek i na własne ryzyko) – to oceniamy jego wiarygodność „na oko”. Aby owo „oko” nie musiało się przemęczać, wymyślono „kapitał założycielski” (zwany niekiedy funduszem statutowym, albo podobnie): człowiek mówi „nie musicie mi wierzyć, uwierzcie pieniądzom, które wykładam jako gwarancję moich intencji”;
  3. Kiedy jest do zrobienia oczywisty długofalowy interes, a pojedynczy człowiek nie jest w stanie finansowo (majątkowo) potwierdzić swojej „wiarygodności” – szuka wspólników. Jeśli ten interes jest odpowiednio wielki – wspólników szuka się „z ogłoszenia”, stają się oni anonimowi, ich wiarygodność nie tylko przed „narodem” jest „finansowa”, ale też sami przed sobą uwiarygadniają się zaledwie finansowo-majątkowo, choć niewykluczone, że się znają lub – poprzez zasięgnięcie języka – wiedzą co-nieco o sobie;
  4. Spółka akcyjna – w odróżnieniu od wszelkich innych form własności – zakłada w formule, że jest funduszem założycielskim „kapitałów” a nie „ludzi”. Ludzie – ci z imienia i nazwiska lub poprzez pełnomocnictwa – jedynie reprezentują kapitały (a w innych formach własności założycielami są ludzie i ich wiarygodność). Kapitał – to tytuł do dochodu. Spółka akcyjna zatem w swej istocie – to mimo zaklęć ideologów liberalizmu nie jest przedsięwzięcie przedsiębiorców (zaspokojenie potrzeb zwanych rynkowymi), tylko konsolidacja kapitałów, poszukujących dochodów, do których owe kapitały są tytułem;
  5. Wobec powyższego spółka akcyjna nie poszukuje wiarygodności. To obrazoburcze stwierdzenie da się poniżej uzasadnić, i to wiarygodnie. Tu tylko wspomnijmy wstępnie, że spółka akcyjna szermuje wiarygodnością, co nie jest tożsame z jej budowaniem, z jej rzeczywistym posiadaniem;
  6. Kapitały składające się na fundusz założycielski spółki akcyjnej – składają się z nuklearnych, elementarnych cząstek zwanych najczęściej akcjami. Stoją za nimi ci, którzy je dla siebie „zaklepali”. Nie interesuje ich właściwie nic, co interesuje przedsiębiorcę: ani przedmiot działalności, ani management (tak, tak!), ani inne cechy, których oczekujemy od konkretnego przedsiębiorcy, człowieka. Udziałowców-akcjonariuszy interesuje jedynie obietnica okresowej tantiemy za „zaklepanie” akcji, zwanej „dywidendą”;
  7. Taką obietnicę „składają akcje” poprzez doroczne „prospekty” (sprawozdania, raporty finansowe, wyniki audytów, informacje kadrowo-organizacyjne). Istotną, choć zakamuflowaną pośród morza informacji treścią „prospektu” jest potencjał polityczny kapitałów. Na ten potencjał składają się fundusze (zwane inaczej majątkiem) oraz koneksje monopolistyczne (dające dostęp do kontraktów kontrasygnowanych przez władze polityczne, np. w gminie, w regionie, w państwie);
  8. Aby „prospekt” gwarantował potencjał polityczny (ten zaś gwarantuje obietnicę dywidendy) – kapitały składają się na Budżet spółki akcyjnej. Ten Budżet – to część (odpis z) przychodów spółki akcyjnej, która pozostaje do nijak niekontrolowanej dyspozycji managementu i rady nadzorczej (czasem używa się innych nazw), dwóch przenikających się grup ludzi zainteresowanych wyłącznie własnym dostatkiem „wyciśniętym” ze spółki akcyjnej;
  9. Management – to ludzie wyćwiczeni w algorytmach „zarządzania” funduszami (majątkiem, uprawnieniami, siłą roboczą, markami, strumieniami przepływów, dostępem do skutecznych przetargów, itd., itp.) oraz umiejący w „prospektach” tak zilustrować kondycję spółki akcyjnej (kapitałów-akcji), by dać jak największą obietnicę akcjonariuszom;
  10. Rada nadzorcza – to ludzie budujący pomost między wyrażoną powyżej racją managementu (lewarowanie obietnicy) a Budżetami politycznymi (stamtąd spółki akcyjne zasilają swoje fundusze);
  11. Od tak pojętych „kwalifikacji” managementu i rady nadzorczej zależy wiarygodność spółki akcyjnej (obietnicy dywidendy), stąd wahania „ceny akcji” po wypowiedziach polityków, utracie kontraktu, dymisji członka zarządu, itd., itp.;
  12. Gdyby ktokolwiek z managementu lub rady nadzorczej okazał się przedsiębiorcą (osobą biorącą na własny rachunek i własne ryzyko zaspokojenie potrzeb społecznych – jest automatycznie zdyskwalifikowany w tych gronach: kapitały-akcje przez takich ludzi stają się niewiarygodne na tej samej zasadzie, jak uwzględnianie praw pracowniczych obniża rentowność w dowolnej fabryce;
  13. Giełda jest politycznym narzędziem wzajemnego lewarowania wiarygodności różnorodnych akcji poprzez ujawnianie „rynkowych” różnic między managementów i rad nadzorczych. Politycznym w tym sensie – że kreującym monopole gospodarcze i wskazującym na ich potencjał polityczny;
  14. Giełda jest też przestrzenią, gdzie dokonuje się ostateczna demutualizacja działalności gospodarczej. Mutualna działalność gospodarcza – to oparta na przedsiębiorczości (zaspokojenie potrzeb społecznych) działalność ludzi ukorzenionych społecznie. Demutualizacja – to „szczepionka” rugująca z działalności gospodarczej kapitał społeczny (wzajemne zaufanie), przenosząca wiarygodność tej działalności z osób konkretnych na anonimową obietnicę dywidendy;
  15. Giełda jest też narzędziem pomnażania funduszy spółki akcyjnej na drodze odsysania „swobodnych środków” pozostających w dyspozycji ludności: ludność „zaklepuje” sobie akcje kierując się obietnicą dywidendy, delegując swoją pomyślność w ręce managementów i rad nadzorczych;
  16. Giełda – na koniec – jest narzędziem ustrojowo-systemowym odsysania środków budżetowych z obszaru pozagospodarczego (pozostających w dyspozycji urzędów, organów, służb), np. poprzez obligacje i liczne „produkty” finansowe: w ten sposób politycy, urzędnicy i funkcjonariusze dysponują arbitralnie losem ludności odsyłając go w pacht managementów i rad nadzorczych;

Jestem przygotowany (bo wielokrotnie ćwiczyłem) na krytykę powyższego przez świadomych lub nieświadomych zwolenników ideologii zwanych liberalnymi, apostołów wyzysku i darwinizmu, posiadaczy akcji i obligacji, menedżerów spółek akcyjnych, członków rad nadzorczych, a także zdezorientowanych przedsiębiorców.

Ale – uprzedzając – proszę Czytelnika, by wykorzystał „słownik synonimów” poniżej:

Akcja = głos (zarówno wyborczy, jak też możliwość nazywania rzeczy po imieniu);

Akcjonariusz = obywatel, dysponent głosu, elektorat;

Budżet = pakiet miejsc nomenklaturowych „przysługujących” ugrupowaniu politycznemu;

Demutualizm – rubrykowanie ludzi wedle rozmaitych danych (PESEL, REGON, NIP, itd.,itp.);

Fundusz = monopolistyczne uprawnienie polityków-urzędników do dysponowania tym, co posiada obywatel;

Giełda = procedury, ordynacje wyborcze;

Kapitał = stanowisko wraz z prerogatywami (władzą) i przywilejami (premia, fura, komóra);

Monopol = zestaw funkcji i uprawnień zamykających szanse konkurencji politycznej;

Mutualność = sposób funkcjonowania wspólnot;

Przedsiębiorca = społecznik, lokalny działacz w sprawach publicznych;

Rada nadzorcza = bonzowie (baronowie) ugrupowań politycznych;

Spółka akcyjna = ugrupowanie polityczne (partia, lobby, kamaryla);

Zarząd = specjaliści od marketingu politycznego;

I teraz można te synonimy powstawiać w opis giełdy dany powyżej. Ciekawe doświadczenie edukacyjne…

 

UWAGA: powyższy opis giełdy nie uwzględnia historycznych początków giełdowości, opartych na tzw. „rynku hurtowo-towarowym”. Giełda kapitałowa – o niej tu mowa – jest owocem zespolenia doświadczeń hurtownictwa i „przedsiębiorczości” akcyjnej.