Przezroczystość. Limpid Citizen. Perlucidum Civis

2013-09-27 16:10

 

Używam pojęcia „obywatel rejestrowy” definiując go za pomocą czterech zaleceń „dobrego obywatela” suflowanych przez najszerzej pojętą Władzę:

  1. Sprawozdawaj – abyśmy wiedzieli, z czego możemy cię jeszcze oskubać, na czym ci zależy, co cię ukotwicza w życiu, co cię pociąga, a co cię odrzuca i co jest ci obojętne;
  2. Płać – cokolwiek ci nakażemy, płać zarówno za każdy ruch (np. VAT przy zakupie, abonament, opłaty manipulacyjne), jak też za swój sukces (np. podatek dochodowy, wygrana);
  3. Głosuj – kiedykolwiek i w jakiejkolwiek sprawie organizujemy głosowania: w wyborach rozmaitych, w ankietach, w badaniach opinii, w spisie ludności;
  4. Słuchaj (się) – z pokorą i stoicyzmem przyjmij, cokolwiek się dzieje: znoś skutki naszych błędów, przyjmuj karę za swoje błędy, nagradzaj nas za twoje sukcesy;

Takie pojęcie obywatelstwa rejestrowego przeciwstawiam pojęciu obywatelstwa rzeczywistego, które rozumiem jako wystarczające (w konkretnych warunkach cywilizacyjnych) rozeznanie w sprawach publicznych oraz bezwarunkowa gotowość do czynienia tych spraw lepszymi.

Obywatel rejestrowy „składa się” w Polsce z PESEL-u, REGON-u, NIP-u, adresu-zameldowania, numeru dowodu osobistego, numeru paszportu, miejsca na listach wyborczych, numeru telefonu, numeru poczty elektronicznej, karty w systemie zdrowotnym, konta w systemach emerytalnych, paska wynagrodzeń w zakładzie pracy, biletu okresowego w transporcie publicznym, numeru konta bankowego, kartoteki w policji-służbach, kartoteki w urzędzie skarbowym, adnotacji w aktach wojskowych, świadectw ukończenia szkół, certyfikatów i dyplomów potwierdzających kwalifikacje, zapisu w rejestrze zatrudnienia, zapisu w rejestrze działalności gospodarczej, kartoteki w systemie socjalnym, itd., itp.

Kozacy rejestrowi – to Kozacy zaporoscy, wpisani do tzw. imiennego wykazu żołnierzy i tym samym wzięci na żołd Rzeczypospolitej, później również Rosji. Pierwszy rejestr kozacki został sporządzony w 1572 roku. Liczył 400 Kozaków. Potem ich liczba to rosła, to malała, ale „normą” było 20-30 tysięcy.

W wielu językach tureckich słowo to oznaczało najemników, żołnierzy, rozbójników stepowych, a szerzej - wygnańców, bezdomnych, awanturników. Według Aleksandra Brücknera słowo to jest pochodzenia tatarskiego i "wykłada się jakoby": chudy pachołek, zdobyczy sobie szukając, nikomu poddany, za pieniądze komu chce służy (A. Brückner: Słownik etymologiczny języka polskiego, hasło „kozak”, Kraków: nakładem Krakowskiej Spółki Wydawniczej, 1927).

Ktokolwiek z Kozaków został ujęty w carskim czy królewskim Rejestrze – uwolniony był z codziennych życiowych trudności, z życia rozbójniczego, gdzie dochód był przypadkowy i niepewny oraz związany z rozmaitym ryzykiem. „Rejestrowi” pobierali żołd i pozostawali w gotowości wobec płatnika – ale mając taki swoisty „minimalny dochód” – brali udział w „normalnym” życiu kozaczyzny, choć coraz liczniejsi osiedlali się.

Dlatego – kiedy używam sformułowania „obywatel rejestrowy” – wnoszę do dysputy głęboki sens pojęcia „rejestrowości”. Okazuje się bowiem, że Państwo traktuje całą Ludność jak kozactwo (niech sobie radzą), a tylko „wybranych” bierze „na żołd”, czyli poczuwa się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za owych „wybranych”. Najlepiej to widać w relacjach fiskalno-budżetowych, które oparte są na formule „zapłać pod rygorem, a my się zastanowimy, czy z tej puli zaspokoimy jakieś społeczne potrzeby”. Kiedy człowiek odnosi sukces – nie ma możliwości, by uniknął podzielenia się tym sukcesem z Państwem, ale kiedy jest w potrzebie albo próbuje egzekwować obietnice (budżetowe, wyborcze) towarzyszące haraczowi – jest traktowany jak petent, a bywa, że jak wróg publiczny.

Pomijając Nomenklaturę, która z oczywistych powodów cieszy się względami Państwa, najlepiej się mają w Polsce OBYWATELE PRZEZROCZYŚCI (ang. Limpid Citizen, łac. Perlucidum Civis). To są ci wszyscy obywatele, którzy powyżej są wzmiankowani jako „składający się z PESEL-u, NIP-u”, itd., itp. Nomenklaturszczycy nie są przezroczyści, bo są graczami ubiegającymi się o nietuzinkowe role w Państwie i niekiedy sami te role rozdzielają. Nie są anonimowi. Podobnie nie są przezroczyści ci, którzy popadają w rozmaite wykluczenia i w ten sposób tracą rozmaite „cechy-właściwości-atrybuty”, np. adres-zameldowanie, zatrudnienie, konto bankowe, abonamenty. Oni są tym najbardziej dolegliwym kłopotem dla Państwa, bo nic z nich się nie da „wycisnąć”, a kosztują czy to poprzez opiekę społeczną, czy to poprzez rozpaczliwą przestępczość. Odsyła się ich pod kuratelę organizacji pozarządowych – albo pozostawia pod płotem.

Obywatele Przezroczyści to tacy, którzy mają jak najwięcej cech obywatela rejestrowego i zachowują się jak obywatel rejestrowy (sprawozdawaj, płać, głosuj, słuchaj). To oni są „bazą społeczną”, z której czerpie Państwo. Nie wszyscy przezroczyści zostaną rejestrowymi. Co tu gadać: Państwo wykrawa sobie z Narodu (patrz: preambuła Konstytucji) Część Wybraną” i tę „oporządza” pod swoje interesy. Ekonomista nazwałby tę Część Wybraną – Kapitałem Głównym, czyli takim który stanowi podstawę całego biznesu: zasila Budżet, tworzy rezerwy pozabudżetowe, wzmacnia skłonność „pozapaństwową” do wzajemnej pomocy.

Przezroczystość – w polityczno-społecznym sensie „niezauważalność” – jest najwłaściwszym stanem obywatela. Nie sprawia kłopotów, zachowuje się tak jak całe stado baranów. Pomnaża społeczna pule dobrobytu i czeka, co mu z tej puli zostaje przydzielone, po godziwym obdzieleniu Państwa i Nomenklatury.

A ktokolwiek jest „zauważalny autonomicznie”  - nie jest dobrze widziany przez Państwo. Państwo woli samo wyznaczać, kto będzie zauważalny (Nomenklatura), natomiast wszelkie próby „wyrośnięcia spośród anonimowości” albo wszelkie przypadki „nienadążania” (wykluczenie) – są dla Państwa „niemiłe” i miliony przykładów dziennie jest dowodem na to, że Państwo reaguje proporcjonalnie do stopnia „niemiłości”.

Co się jednak dzieje, kiedy sytuacja się pogarsza? Kiedy ogólna kondycja Gospodarki, sprawność Państwa, stan otoczenia – stwarzają napięcia? Maleje zasób Perlucidum Civis, coraz większa liczba osób traci cechy rejestrowe! To oznacza, że Państwo ma coraz więcej powodów do „niezadowolenia” i wprowadza rozwiązania opresyjne. W obiegu jest moje pojęcie Mega-Neo-Totalitaryzmu, pominę tu jego objaśnianie, zaznaczę tylko, że chodzi o dużą liczbę drobnych szykan wobec rosnącej liczby „zauważalnych” (ang. discernibles, łac. palpabiles), która staje się patologiczną „normą-standardem”.

Kiedy kurczy się zasób Limpid Citizen, a rośnie udział Discernibles, w którymś momencie „masa krytyczna Palpabiles spowoduje, że ten typ obywatela stanie się „normą”, tyle że w warunkach niestabilnych (kryzys Gospodarki i Państwa, przeistoczenia równowag społecznych), zatem tymczasowo (marksiści nazywają to „sytuacją rewolucyjną”). Wtedy – na krótko – następuje Paradoksalne Przeniesienie Przezroczystości, czyli autonomiczni (Palpabiles+) oraz wykluczeni (Palpabiles-) stają się „normalni” (idealnie tu pasuje opis „pierwszej” Solidarności), a Perlucidum Civis stają się do bóli zauważalni (patrz: współczesne określenie „lemingi”).

Pleniący się po świecie (ale jeszcze nie globalny) ruch oburzonych (Indignados, 99-percentes, Occupy Wall Street) ruch Palpabiles, znajdujący w ostatnich miesiącach swoją wersję polską  - to wyraźny sygnał nadchodzącego spazmu Paradoksalnego Przeniesienia Przezroczystości: Państwo oraz jego rozmaici „wyznawcy” (Przezroczyści) niepostrzeżenie, ale konsekwentnie spychani są do narożnika, w którym można już tylko „dostać bęcki”. I jak zawsze – Rząd tego nie rozumie. Przygotowuje „siły gwardyjskie” na 11 listopada. To jest tak samo, jakby kręcił sznur na swoje gładkie, podtuczone szyje.