Rasizm pograniczny

2011-05-26 07:45

 

Znów byłem świadkiem, jak na granicy wjazdowej do Polski, w miejscu – wydawałoby się – cywilizowanym (lotnisko im. F. Chopina), pogranicznicy znęcają się nad Wietnamczykami i Mongołami.

 

Mongołowie, poza wizami, mieli zaproszenia wystawione przez konkretną firmę, która bierze za nich pełną odpowiedzialność, do tego mieli gwarantowane zakwaterowanie, a towarzyszył im przedstawiciel zapraszającej firmy, który specjalnie ich „eskortował”. Mieli też wykupione (a nie tylko zarezerwowane) bilety lotnicze z powrotem oraz wymaganą od turystów kwotę pieniędzy przy sobie.

 

Mimo to ponad godzinę panowie pogranicznicy szukali powodu, by ich cofnąć w drugą stronę. Nie da się bowiem inaczej zinterpretować rozmaitych podchodów, jakie czynili.

 

Wszystko dlatego, że Mongołowie podobno mają zwyczaj „znikać” w Europie. Znam inny przypadek, kiedy cofnięto z granicy, każąc podpisać im dokument w nieznanym języku, grupę Mongołów w ramach odpowiedzialności zbiorowej, tylko dlatego, że jedna z pań miała w walizce robótki, a to oznaczało, że zamierza zostać na dłużej, bo kto bierze robótki na wyjazd turystyczny? Cofnięto cała grupę: niezgodność celu rzeczywistego podróży i deklarowanego. Każdy z tych  Mongołów poniósł w ten sposób niezasłużoną stratę kilku tysięcy Euro.

 

Chamstwo, po prostu. W glorii prawa, bezkarne.

 

Ładnych rzeczy uczymy się od Ameryki!

 

To co, może lepiej w tym naszym „demokratycznym państwie prawa” po prostu zabronić zapraszania Mongołów i nazwać rasizm po imieniu? Dam sobie rękę uciąć, że więcej „znika” w Europie przedstawicieli innych krajów, ale mających bielszy odcień skóry. Nikogo takiego nikt nadzwyczajnie nie kontrolował, choć z tego samolotu tylko kilkanaście osób przeszło przez bramkę oznakowaną europejskimi gwiazdkami, reszta musiała mieć wizy.

 

Po scysji opiekuna z pogranicznikami (dotąd cierpliwie objaśniał, odpowiadał na dziesiątki pytań, uspokajał Mongołów czujących, że coś się niedobrego dzieje) oraz po telefonach pograniczników do firmy zapraszającej i do hotelu, gdzie mieli rezerwację – Mongołowie „przeszli”, wystraszeni sposobem ich traktowania w cywilizowanym świecie.

 

Wietnamczycy nie mieli żadnego opiekuna.

 

Mówili zaś tylko po francusku, jak to Wietnamczycy. Podpowiadam pogranicznikom: francuski to język europejski. A w Europie przyjęto kilka konwencji, również tę o prawach człowieka. Do ludzkiego traktowania. Do wyjaśnienia, o co chodzi. Do szacunku.

 

 

Kontakty

Publications

Rasizm pograniczny

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz