Recepta Kalisza

2011-09-27 09:18

Znam człowieka od zawsze. Jesteśmy równolatkami. Dziś to jest tak, że on mnie nie zna, a ja go znam. Wynika to z różnicy rozwoju osobniczego: ja za młodu byłem podskakiewicz i gorąca krew, a z czasem się ustatkowałem (mam nadzieję). On zaś za młodu uchodził za człowieka wyważonego, aby na starość zgłupieć i zcelebrycieć.

 

Kilka dni temu Ryszard – jak wielu dotąd ślepych – raczył zauważyć, że się w Państwie źle dzieje. Bo się człowiek zmarnował przed biurem Premiera.

 

Pan Kalisz powiedział rzecz naprawdę mądrą, aż żal, że opowiada te rzeczy kilkanaście co najmniej lat po mnie. Bo on przez te kilkanaście lat coś znaczył, w odróżnieniu ode mnie.

 

Otóż powiedział, że w naszym kraju nie istnieją mechanizmy rzeczywistej kontroli nad poczynaniami organów, urzędów, funkcjonariuszy, urzędników. Bo kiedy skarżymy, to organ nadrzędny zapytuje zainteresowanego, czyli tego, na kogo skarżymy. I otrzymuje odpowiedź, że wszystko jest w porządku. Mam doświadczenia idące dalej: kiedy jednak widać, że skarżący ma jakąś rację, to ten na kogo skarżą ma czas i sposobność oraz interes w tym, żeby za pomocą różnych papierów „poprawić” rzeczywistość, wytrącając skarżącemu argumenty z ręki.

 

W tym kontekście bawi, ale i przeraża komentarz Premiera do zdarzenia z samopodpalaczem: mówi on „powiedziano mi, że w sprawach, o które on się upominał, przeprowadzono mnóstwo kontroli i żadna nie wykazała nieprawidłowości”. A przecież człowiek z rozpuszczalnikiem o to właśnie się starał beznadziejnie: system kontrolny jest tak skonstruowany, że „nie wykrywa” nieprawidłowości, a skoro te są bezkarne, to cały układ bezczelnieje.

 

Ostatecznie uzyskujemy stan taki, że nawet kiedy wszystko ewidentnie się wali i sypie na oczach wielu świadków, to kontrole potwierdzają, ze wszystko jest OK. Wyspa zielona, panie dzieju.

 

Kalisz poddaje pomysł: doświadczonych i mających autorytet ludzi z różnych wrażliwych branż (sędziowie, urzędnicy, kontrolerzy, prokuratorzy, policjanci), kiedy już nie szukają kariery, 5 lat przed emeryturą, uczynić WIZYTATORAMI nieusuwalnymi do emerytury. W ten sposób uzyskujemy o niebo większe szanse na ich bezstronność, nawet jeśli uwzględnić, że „wizytowaliby” swoje własne środowiska, z którymi są związani nie tylko etosem, ale też koneksjami osobistymi.

 

Ja mam w tej sprawie zawsze do powiedzenia jedno: oddolność. Gdyby wprowadzić mechanizm niesprawiedliwy z pozoru, składający się z trzech wskazań:

a)     Strona skarżona ma 7 dni na sporządzenie listy dokumentów „aktywnych” w sprawie i ich kopii (aby uniknąć późniejszego preparowania);

b)     Osoba oddolna (słabsza procesowo, bo nie mająca dowolnego dostępu do dokumentacji i wsparcia prawnego) ma rację (nie narusza to zasady domniemania niewinności);

c)      Osoba oddolna jest nietykalna przez jakiś czas, jeśli prawomocnie zakończy sprawę „zwycięsko”: nie wolno jej zwalniać, represjonować, itd., itp.;

 

Zasady te wydają się „przegięciem”, ale zauważmy, że – nieoficjalnie – dziś działa to dokładnie w druga stronę, a „oddolny” skarżący jest tu bezsilny i bezradny, zatem ryzyko poniesienia negatywnych skutków skargi (nawet słusznej) jest ogromne, co raczej zniechęca, utrwala poczucie bezkarności tych, którzy łamią reguły i prawo.

 

Trzeba mieszkać „w powiecie”, żeby rozumieć podstawową prawdę: urzędnicy i funkcjonariusze oraz biznesmeni i dyrektorzy, oraz parę innych osób, nie więcej jak 100, zanurzeni w lokalnym społecznym „cieście”, są ponad ten świat: co prawda, między sobą nawet się żrą (bywa), ale wara „oddolnym” od spraw, do których nie dorośli! Nazywam to Zatrzaskiem Lokalnym.

 

Próba skarżenia kogokolwiek z zatrzasku – to samobójstwo. A zatrzaski takie funkcjonują też w wielkich miastach, w korporacjach biznesowych i zawodowych, itd., itp. stąd sama instytucja WIZYTATORA może nie wystarczyć, bo jakiż wizytator mieszkający „w powiecie” zechce skazać się na choćby towarzyską banicję?

 

Dowolny ustrój, w którym „góra” ma moc, by sporządzać dla siebie wciąż nowe możliwości monopolistyczne i sobiepańskie (czyli przywileje i immunitety) – jest systemem, który będzie oddalał się od demokracji, praworządności, przyzwoitości. Nieuchronnie i konsekwentnie. To się da ująć nawet w matematyczne wzory.

 

Taki ustrój mamy w Polsce.

 

Kontakty

Publications

Recepta Kalisza

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz