Różne bywają dyskusje

2010-02-21 00:03

 

DYSKUSJA POLITYCZNA I DYSKUSJA NAUKOWA

/w zasadzie przyjęte jest, żeby mózgu używać na potrzeby myślenia, ale też nikt nie może czynić drugiemu uwag, że używa głowy jako kowadła (jak futboliści czy bokserzy) albo jako ekskluzywnej potrawy/

 

Moja młodzieńcza niegdyś pycha i zarozumialstwo leczone były podstępnie formułowanym przykazaniem, abym wybaczał innym, że nie są tak doskonali jak ja. Abym zawsze starał się dociec, skąd się drugiemu wzięły idiotyzmy, a na same te idiotyzmy abym się nie obrażał, bo one są zaledwie produktem jakichś wewnątrz-mózgowych przemian u osób, z którymi przychodzi mi dialogować. Zresztą, a nuż okaże się, że idiotyzmem jest wyłącznie to, co ja sam sądzę o tych idiotyzmach, które już idiotyzmami być przestały?

Człowiek swoje myśli, poglądy, wiadomości, postawy i wszystko, co składa się na świadomość i podświadomość, formułuje w czterech obszarach poznawania. Pierwszy obszar, najbliższy faunie i florze, to instynkt, którego jeśli używać, owocem jest doświadczenie. Drugi obszar, dowodzący naszych bliskich związków z duchem Uniwersum, to intuicja, która w potocznym języku nazywana jest „on to ma nosa”, a po mojemu daje ona człowiekowi wyczucie jako zapas sprytu życiowego. Trzeci obszar, właściwy niemal tylko człowiekowi, to emocja, rezerwuar aksjologii, skąd czerpiemy siły do definiowania hierarchii wartości, kanonów moralnych. Czwarty obszar obejmuje wyrafinowanie, właściwe chyba tylko człowiekowi, dające mu w procesie używania wiedzę, ulokowaną w meandrach ludzkiego rozumu.

Tak naprawdę wszystkie cztery obszary poznania są właściwe dla wszystkiego, co żyje, a cały ambaras w tym, jakie proporcje kto stosuje: domniemywa się, że człowiek najbardziej skłania się ku wyrafinowaniu i przez to ma siebie za rozumnego.

W ludzkim obcowaniu obecne są dwa skrajne rodzaje dyskursu, reprezentujące diametralnie różne proporcje zastosowania wymienionych obszarów poznania:

-                           dyskusja naukowa to taka, w której – jeśli strony nie mogą dojść wspólnego ładu, a pewne są swoich racji – przerywają rozmowę i „wracają do książek” oraz przemyśleń, aby następnie znów zejść się z nadzieją, że tym razem dojdą prawdy;

-                           dyskusja polityczna to taka, w której spierające się strony w jakimś wybranym momencie porzucają zdrowy rozsądek i umawiają się, że do ustaleń dojdą metodą siłową, na przykład w głosowaniu, w dodatku wyznaczają sobie termin, kiedy musi już powstać wspólny pogląd;

Gołym okiem widać, że oba rodzaje dyskusji wymagają zupełnie różnego zastosowania ludzkich przymiotów poznawczych. Wydaje się też, że doświadczenie i wiedza przy wszelkiej dyskusji są tłem, dalekim drogowskazem, być może moralna opoką w obu dyskusjach, natomiast na czoło wysuwają się intuicja (dyskusja naukowa) i emocja (dyskusja polityczna).

Ten, kto kieruje się intuicją, ten gotów jest przeczuwać u drugiego jakieś racje implicite, których tamten w jakiś sposób nie umie wyrazić, choć stanowią pomost do porozumienia, niekiedy sedno jego argumentacji. Więc często stara się wchodzić w skórę interlokutora, nawet na chwile porzucając swoje poglądy.

Zaś ten, kto kieruje się emocją, ten zamyka się na argumenty przeciwnika (właśnie: przeciwnika), zna odpowiedź na każde jego zdanie, zanim zostanie wypowiedziane (dyskutuje nie z jego argumentami, tylko z tym, co przewiduje, że będą jego argumentami), skłonny jest do przerywania mu wpół słowa, a prędzej czy później uzna go za głupka.

Bardzo chciałoby się, żeby spotykać wyłącznie ludzi skłonnych do dyskusji naukowych, a jednak – jak Historia długa i szeroka, polityka strasznie przeważa nad wszystkim innym i stawia nas przed okropnymi wyborami moralnymi.