Sędzia, arbiter, juror

2014-06-13 07:39

 

Istotą profesji opisanej w tytułowych trzech słowach jest sprawiedliwość. Człowiek często wchodzi w sytuacje sporne: gospodarując, podróżując, handlując, uczestnicząc w grach, zawierając rozmaite umowy, wiążąc się z innymi, odkładając dorobek, „stawiając stopę” w jakiejś przestrzeni społecznej, popełniając czyny zabronione. Wszelkie kierunki rozwoju cywilizacyjnego „zgodnie” owocowały prawną kulturą rozstrzygania sporów oraz profesją specjalnie przygotowanego „rozstrzygacza”, którego darzy się zaufaniem przy założeniu, że reprezentuje on najwyższe standardy obywatelskie.

Wymiar sprawiedliwości wymaga od „rozstrzygaczy”, by byli sprawiedliwi.

Moc rozstrzygania daje wielką władzę. Dlatego „rozstrzygacze” poddawani są ustawicznej presji, której w większości ulegają.

Iustitia est constans et perpetua voluntas ius suum cuique tribuere – zaznaczył Ulpian Domicjusz (Gnaeus Domitius Annius Ulpianus), jeden z pięciu wielkich rzymskich autorytetów prawniczych, uosobienie starorzymskiej cnoty i surowości obyczajów, „ojciec” europejskiego pojęcia „sprawiedliwość”, co tłumaczy się na: „sprawiedliwość jest stałą i niezmienną wolą przyznania każdemu należnego mu prawa”. Ulpiana znamy z takich cytatów, jak „Dura lex, sed lex”, (Twarde prawo, ale prawo), , „Volenti non fit iniuria” (Chcącemu nie dzieje się krzywda), „Cogitationis poenam nemo patitur” (Nikt nie ponosi kary-odpowiedzialności za swoje myśli), „Nullum crimen, nulla poena sine lege” (Nie ma kary bez podstawy).

Podstawową cnotą sędziego powinna być dbałość o to, by swoimi rozstrzygnięciami nie przeinaczać tego co minione i dokonane, tylko rozpoznać i ogłosić istotę tegoż (prawdę materialną). To tej cnoty brakuje niemal wszystkim sędziom: najczęściej bowiem swoją profesję postrzegają oni jako władzę swobodnego kształtowania przeszłości. Powołując się na swoją niezawisłość i na uprawnienia „decydenckie” – „rozstrzygacze wskazują winnych, którzy w rzeczywistości są niewinni, uniewinniają tych, którzy w oczywisty sposób popełnili czyn zabroniony, wpływają na wynik trwających lub minionych gier (meczów sportowych, turniejów artystycznych, zmagań intelektualnych, przetargów gospodarczych, wyborów politycznych). Fałszują rzeczywistość – i z tej władzy robią dla siebie pożytek, wykorzystując immunitet, jakim każdy z nich, choć w różnym zakresie, dysponuje.

Nie ma na to rady. Na boiskach sportowych wprowadza się nowinki techniczne, na salach sądowych wprowadza się nagrania i publiczność, dla przetargów tworzy się specjalne procedury, dla konkursów ustanawia się kryteria – ale kiedy „rozstrzygacze” zechcą – to i tak będzie się działo wedle ich woli. Więcej: mnożą się dziedziny, w których większe znaczenie mają „środowiskowe” systemy sprawiedliwości niż ogólno-państwowe: sport jest tu najlepszym, a właściwie najgorszym przykładem, gdzie bandyci boiskowi dostają symboliczne kary – i to zamyka drogę poszkodowanym do poszukiwania sprawiedliwości w „normalnym” sądzie.

Najbardziej jest przykre, że kontrola działalności sędziów już po fakcie „pomyłki” nie przynosi pożądanych rezultatów (zmiany wyniku, usunięcia sędziego z zawodu) – i to czyni ich zuchwałymi. Stają się oni koronną „perłą” niesprawiedliwych systemów-ustrojów.

Czas ustanowić bardziej sprawiedliwy korpus „sprawiedliwych”.