Samoobsługa

2014-01-07 10:41

 

Niepostrzeżenie dla Ludzkości – Człowiek z pojedynczego stał się potrójny: TRIPLE-MAN. Jeden aspekt człowieka to KREWNY, drugi to ZIOMAL, trzeci to PARTYCYPANT.

Literatura dotycząca tych trzech postaci Człowieka jest obszerna, ale spróbuję ogarnąć to po swojemu.

Pokrewieństwo – to fenomen społeczny ukonstytuowany poprzez więzy krwi (biologiczne)i i wychowania. „Przewiduje”  - co do orientacji – więzi pionowe (pokolenie, status, autorytet) i poziome (rodzina, gospodarstwo domowe, sąsiedztwo). Im bliższe pokrewieństwo – tym silniejsze jego stężenie pośród „obecnych”: im dalsze pokrewieństwo – tym bardziej żyje w diasporze, rozproszone pomiędzy nie-krewnymi. Każdy rodzaj pokrewieństwa (orientacja, odległość) jest nosicielem konkretnych uprawnień i obowiązków wspólnotowych.

Ziomalstwo – to fenomen społeczny oparty na „tutejszości” i „swojakości”.  Zbudowany jest na przesłaniu kulturowym, które nie jest rytem obowiązkowym, ale organizuje ziomalstwo wokół siebie. Mylony jest z przypisaniem terytorialnym (gdy tymczasem „ziomkiem być” a „ziomem” być to daje różnicę). Takie przesłanie może mieć ukorzenienie w jakiejś wspólnie wyznawanej racji (sportowej, artystycznej, spożywczej, przestępczej). Im bardziej jest się ziomalem (intensywność tożsamości, aktywność w ziomalskiej grupie, „zaliczone” ryty) – tym większe ma się uprawnienia.

Partycypacja – to fenomen społeczny ufundowany na wspólnej aktywności ekonomicznej. Jest się członkiem załogi tzw. „zakładu pracy”, albo jest się aktywnym spółdzielcą, albo należy się do kolektywu biorącego na swoją zbiorową głowę sprawy jakiejś całej społeczności. Podejmuje się działania o takim poziomie skoordynowania, jaki jest „wymagany” przez aktualny, powszechnie aplikowany poziom rozwoju kulturowo-cywilizacyjnego. Odpowiednio do działań podejmuje się też decyzje odnoszące się do kooperacji, bardziej lub mniej spięte instytucjami społecznymi.

Te trzy aspekty Triple-Mana przenikają się i tyglą, w ustawicznym procesie redagowania jego własnej Tożsamości.

Pojęcie TOŻSAMOŚCI jest przestrzenią, w której człowiek się odnajduje i definiuje oraz rozwija siebie samego. Istnieje tożsamość prymarna (ujawnia się najczęściej w odruchach oraz w sytuacjach ekstremalnych) oraz tożsamości towarzyszące (składające się na pakiet osobisty). Ja na przykład jestem (pakiet osobisty): mężczyzną, dojrzałym, białym, słowianinem, mężem, ojcem, ekonomistą, muzykującym, polakiem, wysportowanym, około-stołecznym, dysydentem, harcerzem, itd., itp. moja tożsamość prymarna to MĘDRZEC[1]: nie chodzi o to, że jestem ponadprzeciętnie mądry, że mam promieniujący autorytet, tylko o to, że ustawiam się społecznie jako „dociekacz” i „komentator”, poszukiwacz sedna spraw, problemów, codzienności. Dawniej tożsamość prymarna była jedno-elementowa, teraz jest trój-elementowa (pokrewieństwo, ziomalstwo, partycypacja).

Istnieje „domknięty krąg” interakcji tożsamościowych na poziomie prymarnym, swoisty „kosmos społeczny”, który zgrubnie określany jest jako Naród albo Społeczeństwo.

Jedną z patologii współczesnego życia zbiorowego (nie zawsze społecznego) jest Stygmatyzacja sztucznie zdefiniowanych zbiorowości wedle nie-prymarnej tożsamości z pakietów osobistych: kolor skóry, opcja religijna, opcja ideologiczna. Taka stygmatyzacja – nierzadko owocująca projektami politycznymi (zbiorowym dążeniem do władzy, narzucania innym swojego sposobu myślenia i swojej woli) rozbraja tożsamość prymarną, dezintegruje tożsamościowe pakiety osobiste, atomizuje społeczności i wspólnoty, unieważnia istotne więzi i promuje więzi drugorzędne jako właściwsze, „słuszniejsze”.

Inna patologia, wywiedziona jeszcze z przedludzkich form obcowania stadnego, to Monoklika: nazywam tak grupę związaną „instynktem stadnym”, dobrze opisanym przez naukę, który każe każdemu człowiekowi szukać swojej prymarnej tożsamości grupowej (innej jakościowo niż tożsamość prymarna osobista) i nią się kierować przy wszelkich życiowych oraz publicznych wyborach. Powodem jest pokrewieństwo (rodzina), ziomkostwo (być z tego samego mikroregionu), płeć (częściej wskazuje się osoby tej samej płci), wiek (współpracuje się chętniej z osobami własnej generacji), kastowość (np. zawodowa solidarność prawników, lekarzy, wykształciuchów, wojskowych, sportowców, artystów), itd., itp.

 

*             *             *

Umiem sobie wyobrazić Samorządność opartą na uzgodnieniach wspólnotowych, „uśredniających” tożsamości prymarne z uwzględnieniem formuły Triple-Man. Podmiotem takiej Samorządności byłaby Rada, a formułą nadzorczą (odwołującą się do Suwerenności) byłby Wiec. Rada wyłaniana byłaby przez Środowisko wedle ordynacji właściwej dla tego Środowiska, bez jakiejkolwiek ingerencji z zewnątrz (oznacza to, że sposób wyłaniania Rady jest przymiotem Środowiska, może być w każdym Środowisku inny).

Taka Rada byłaby ucieleśnieniem Samoobsługi. Można założyć, że dominowałyby Rady trzech rodzajów Środowisk: terytorialne (osiedlowe, sąsiedzkie), branżowo-zawodowe oraz pasjonacko-hobbystyczne. Można też zatem ustanowić ogólną zasadę, że każdy człowiek-obywatel ma prawo uczestniczyć w życiu publicznym jako elektor lub jako wiecownik trzech Środowisk różnego autoramentu. Taki odpowiednik trzech głosów. Może te swoje głosy wykorzystać lub nie. W każdym razie te trzy Środowiska stanowiłyby dla Triple-Mana rynki uzgodnień tożsamościowych.

I to jest podstawa wszelkiej demokracji. Jej zagrożeniem są Stygmatyzacja i Monokliki – ale są to mniej poważne zagrożenia, niż te opisane w mojej notce „Zainfekowane Państwo”.

Ciąg dalszy nastąpi po południu.

 

 



[1] Słowiańszczyzna zna pojęcie Starca, człowieka w słusznym wieku, doświadczonego i wyedukowanego (niekoniecznie na uniwersytetach), wyzbytego doczesnych słabostek, reprezentującego liczne „małe cnoty”, prawego, gotowego służyć innym, niezależnego (nie mylić z zamożnością), dalekiego od doczesnej gry wszystkich ze wszystkimi o wszystko, osiedlonego „jakby z nami, ale nieco na uboczu”;