Sensacja, sensacja, sensacjaaaa!

2015-09-15 10:28

 

Ludzie, ja zwariowałem, ja mam tu, w tej oto książeczce, patent nad patentami. Kochani, będziecie już niebawem zdrowi, bogaci, szczęśliwi, piękni, i ja wam to daję właściwie darmo, uwzględnijcie to przy najbliższych wyborach. Po co wybory, ja właściwie mógłbym z tego patentu żyć wraz ze swoimi towarzyszami dostatnio i syto przez najbliższe pokolenia, ale ja to daję wam, oczywiście, jeśli mnie wybierzecie i w ten sposób dopuścicie do wodopoju. Spieprzaj dziadu, łapy precz, książeczka nie dla każdego, wejdź na stronę WWW, jeśli inwestowałeś w siebie i wiesz co to internet…

Ludzie, ja w jedną noc alchemiczną, gwiaździstą (nie powiem zakrapianą winem, zagryzaną ośmiorniczkami), znalazłem kamień filozoficzny dla i tak kwitnącej zielonej wyspy! Na to wspólne pastwisko każdy będzie mógł wpuścić tyle krów ile zapragnie, a i tak starczy jadła i jeszcze będzie można w gałę poharatać na wciąż świeżej trawce!

Kiedy tylko zostanę władcą (bo inaczej to nie zadziała, pamiętajcie, dobrzy ludzie) – to uruchomię mojego świętego Graala, a obfitość rozleje się na was bez ograniczeń i każdemu w takiej postaci, jaką sobie wymarzył. Na początek każdemu 100 milionów dam, w starych złotych polskich. Do tego każdy, bez wyjątku każdy dorosły dostanie stempel do dowodu tożsamości, a wraz z tym stemplem stanie się właścicielem jednego z 512 najlepszych polskich przedsiębiorstw. Którego? Nie, to nie takie proste, zarządzać tym będą najlepsi Mędrcy z Zachodu, przybyli do nas licznie, tymczasowo pomieszkujący w Marriott-cie.

Oczywiście, każdego też czeka – jeśli dotąd nie zdołał się zaopatrzyć – jedno z trzech milionów mieszkań, a gdyby i to nie starczyło, mam program dla młodych, nazywa się Rodzina na Swoim, Mieszkanie dla Młodych – czy jakoś tak. Pozostali mogą wziąć (właściwie powinni, zdradzę wam w sekrecie) kredyt bankowy we frankach albo łatwą forsę w pożyczkodajni nie sprawdzającej nikogo i niczego, tyle że pobierającej pioruński haracz.

Nie muszę chyba dodawać, że w pakiecie każdy dostaje to, czego mu brakowało za komuny: wolność i swobodę. Może podróżować do woli po całej Polsce, ba, po całym świecie, o ile ma na to „drobne”. Może zakładać sobie własną firmę, może się zrzeszać z kim chce – byle rzetelnie płacił wszystko, co cesarskie – wypełniając CIT i PIT. Każdy też może mówić co chce i tworzyć dzieła artystyczne i medialne jakie tylko sobie wyduma, o ile nie obrazi mnie i moich kumpli oraz uczuć i wrażliwości naszej. Uwaga, kto wyjeżdża z jednym z licznych biur podróży – niech na wszelki wypadek weźmie gotówkę na hotel, posiłki i powrót, bo choć mamy „wszystko w cenie” – przypadki chodzą po ludziach…

Wszyscy ludzie PGR-ów! Odtąd jesteście w pełni wolni. Nie musicie chodzić świtem bladym do waszych stajni, obór, chlewni, stodół, kurników, sadów, pól i łąk. Niech one sobie stoją i czekają na lepsze czasy, a wy sobie mieszkajcie do woli w przydzielonych wam i waszym ojcom, dziadkom mieszkaniach – chyba że przyjdzie przedwojenny właściciel, wtedy sami rozumiecie… a PGR-owskiego mienia nie wolno wam ruszać, choćbyście z głodu padali, bo własność - również państwowa – odtąd świętą jest, wywalczyliście to w stoczniach i kopalniach, niektórzy w piwnicach aresztów. To samo dotyczy mieszkańców zakwaterowanych w mieszkaniach zakładowych: przedsiębiorstwa są teraz własnością młodego polskiego kapitału, naszej ukochanej klasy średniej, a wraz z przedsiębiorstwami – ich mieszkania zakładowe. Jeśli właściciel zechce was wygnać – ma prawo, święte i nienaruszalne. Ma też prawo wyprzedać wszystko z tego przedsiębiorstwa, maszyny, zapasy, nawet cegły z murów i ziemię pod tym wszystkim. I w pakiecie – może sprzedać wasze życie.

Ludzie pracy, zatrudnieni w małych miasteczkach i w wielkich kombinatach! Jesteście w pełni wolni na swobodnym rynku pracy. Aby wasz trud stał się jeszcze bardziej sensowny i efektywny, oferujemy wam elastyczne formy zatrudnienia. Co prawda, umowy o dzieło, umowy-zlecenia, umowy z agencjami pracy tymczasowej nie dają wam tego, co umowa o pracę – ale bez tego bylibyście już na bruku, jak te miliony, które nie inwestowały w siebie, nie pozyskały certyfikatów, świadectw i dyplomów, albo musielibyście snuć się po zmywakach europejskich garkuchni. Więc się radujcie swobodą, walczcie wszyscy ze wszystkimi o wszystko, bo takie są twarde prawa rynku.

Dla ułatwienia znalezienia pracy – po ówczesnym zainwestowaniu w swoją przyszłość – wydłuży się wam okres zatrudnienia i uzdrowi się te setki tysięcy, zarejestrowanych w ZUS jako niepełnosprawni. Pracując dłużej – pracujecie dla kraju i unikacie samotności w domu, do którego pukają fałszywi wnuczkowie, sprzedawcy okazyjnych garnków i cudownych aparatów leczniczych. Nie mając nogi i oka – możecie przecież pracować wykorzystując inne organy, zważcie zresztą, jak uszlachetnia wszelki trud dla ojczyzny naszej cudami doświadczonej. Aha, w sprawie emerytur i lecznic: koniecznie pamiętajcie, by dla bezpieczeństwa opłacać składki w kilku naraz filarach emerytalnych i funduszach zdrowotnych: nawet jeśli wszystkie poza ZUS-em okażą się ściemą, to i tak z budżetu się wyrówna. Z budżetu, czyli solidarnie przez wszystkich podatników. Bo solidarność, uświęcona, rozumiecie…

Oczywiście, nad waszym bezpieczeństwem czuwają tabuny firm ubezpieczeniowych: pamiętajcie jednak, że czytać, koniecznie ze zrozumieniem, należy wszystko, co podpisujecie, bo jeśli ubezpieczenie okaże się niepełne – nici z odszkodowania. Podobnie ze wszystkimi umowami abonamentowymi, lokalowymi, kredytowymi, inwestycyjnymi – a nawet z waszymi głosowaniami wyborczymi. Bo jeśli to wszystko przegapicie – ja pierwszy wam powiem: trzeba było przewidzieć powódź, grad, suszę, wichurę, bankructwo, bezrobocie, wypadek, chorobę i rozmaitych setki nieszczęść – i się od tego ubezpieczyć, więc nie pytajcie po fakcie, jak żyć, nawet jeśli będę w tym czasie premierem.

Wasza wolność i swoboda jest – słowo się rzekło – pełna. Ale ma swoją cenę. Kiedy już wpadniecie w długi – swoje lub cudze, konkretne lub spreparowane, prawdziwe lub wydumane – trzeba się poddać windykacji. Koniecznie. Najlepiej samemu zgłosić się do komornika lub firmy windykacyjnej, nie dzielić włosa na czworo (np. że nigdy w życiu nie zaciągaliście żadnych długów), tylko poprosić o „windykacje skonsolidowaną”, tak jak możecie w bankach połączyć kredyty w „kredyt skonsolidowany”. Podatki i długi – pamiętajcie – są nieuchronne jak śmierć, której nikt nikomu nie życzy.

No, i jeszcze to, o co całe pokolenia walczyły pod butem komuny. Sklepy, media, ulice są pełne wszystkiego, cokolwiek zamarzycie – tam znajdziecie. No, oczywiście, trzeba albo zarobić, albo zaciągnąć dług, bo jasne jest, że z elastycznej pensji i wielofilarowej emerytury nie da się kupić wszystkiego. Ale jakie to daje poczucie swobody w poszukiwaniu źródeł finansowania naszych marzeń?!? Zasługujecie na to, stać was na odrobinę luksusu!

Ludzieeee!

Cokolwiek się dotąd stało w naszym kraju transformowanym szczęśliwie i demokratycznie – zawsze znajdzie się coś do poprawienia. I ja wam to podaję na tacy, bo ja jestem alchemik gospodarczy najlepszy z wszystkich alchemików. Oto – uwaga, orkiestra, tusz – ogłaszam, że zmniejszę podatki wszelkie (tym razem naprawdę), do tego zniosę opłaty na ZUS i opłaty na fundusz zdrowia. Oczywiście, w tej oto książeczce, drobnym drukiem, jest napisana receptura na kraj szczęśliwości, a jeśli ktoś naprawdę ciekaw, niech sobie wygugluje, co to jest radio Erewan. Ja wam nie będę plótł o tym, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają darmo mercedesy, tylko opowiem o własnej korespondencji z kuzynem za komuny, kiedy trzeba było cenzurę oszukać. Otóż on pyta, jak się u nas w PRL żyje, a ja mu na to, że fajnie, bo taniocha, np. słoń kosztuje sto złotych. Tyle że po co mi taka góra mięsa, dokładam dwieście i mam kurczaka.

Wszystko to, co w tej książeczce, mam szczegółowo policzone i nie będzie was to prawie nic kosztowało. Oczywiście, są pewne warunki i ograniczenia, ale tym się nie przejmujcie. Po to mnie wybierzecie, żebym równie genialnie, jak sporządziłem swój alchemiczny wywar – podał go wam pośród duserów, błyskotek, reklam, muzyki, oparów kadzidła i innych dopalaczy – podał. Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatnio. Bo rynek i demokracja po to są, by dbać o człowieka. I ja tego człowieka widziałem! U Sowy…