Skupština

2013-05-22 06:38

 

Jugosławia powojenna – to swoista „mini-europa” w wersji słowiańskiej. Do historii przejdzie jako miejsce, gdzie różnorodność zdołano „okiełznać” formułami samorządowymi. Kto wie, czy gdyby nie autorytarna nomenklatura partyjna (opisał ją M. Đilas w dziełku „Nowa Klasa”[1]), nie mielibyśmy dziś wzorcowego rozwiązania dla przejścia od gospodarki naturalnej do gospodarki syntetycznej[2].

Terytorium Jugosławii zamieszkuje kilkanaście narodów-narodowości, obecnych jest tam kilka wyznań religijnych, dominuje tam silna więź lokalno-terytorialna, a w ludziach od zawsze płonie intensywna potrzeba obywatelskiej podmiotowości i kulturowa potrzeba wciąż-potwierdzania własnej tożsamości. Bez tych cech trudno byłoby Ante Trumbić’owi założyć w Londynie Komitet Jugosłowiański (1915), a potem rozpocząć proces państwowy poprzez Deklarację Korfu (wyspa Kerkira - 1917).

W powojennej Jugosławii demokracja ludowa (w odróżnieniu od radzieckiej dyktatury proletariatu), została zinterpretowana jako swoista, dostosowana do warunków jugosławiańskich, postać państwa o odmiennym niż radzieckie charakterze. Teoretycy jugosłowiańscy, zwłaszcza Milovan Dżilas i Edward Kardelj, dowodzili, że jugosłowiańska demokracja ludowa winna korzystać z radzieckich doświadczeń w sposób twórczy, nie kopiując ich i wnosząc własny wkład teoretyczny. Szukali korzeni zła i widzieli je w procesach biurokratyzacji ZSRR. Nie powołując się na Trockiego poszli więc w podobnym do niego kierunku. Podstawowe znaczenie w rozwoju tej linii analizy miało przemówienie Kardelja na posiedzeniu Skupštiny Jugosławii 18 maja 1949 roku,  w którym rozwinął on nową teorię okresu przejściowego. Nawiązując do Marksa i Lenina teoretyk jugosłowiański dowodził konieczności obumierania państwa socjalistycznego, co musi być świadomie prowadzonym procesem. Samorządy różnego typu winny przejmować od państwa funkcje zarządzania przygotowując stopniowo obumieranie państwa . Jeśli to nie następuje, pojawia się zjawisko biurokratyzacji, a wraz z nim różne inne negatywne procesy, także w stosunkach między państwami.

Warto wspomnieć, że w językach jugosłowiańskich słowo „skupština” ma szczególne znaczenie: łączy w sobie wyobrażenie o samorządności, przedstawicielstwie, reprezentacji – a jednocześnie ten element „bezpośredniego samostanowienia”, jaki kojarzy się z pojęciem „wiec”, charakterystycznym dla wszystkich języków słowiańskich. W tym sensie „skupština” jest narzędziem bezpośredniej kontroli społecznej zainstalowanym ustrojowo w społeczeństwo zagregowane (które trudno jest zebrać w jednym miejscu i czasie), a jednocześnie pod wieloma względami różnym od instytucji przywołujących demokrację, instalowanych symbolicznie w ateńskiej Agorze czy rzymskim Forum.

Podstawową cechą jugosłowiańskiego systemu socjalistycznego[3] jest oparcie gospodarki i państwa na rozbudowanym samorządzie. W 1950 roku uchwalona została pierwsza ustawa wprowadzająca w Jugosławii system rad robotniczych, w których ręku znalazło się zarządzanie przedsiębiorstwami przemysłowymi. W ślad za tym poszło decentralizowanie planowania i coraz większe otwarcie gospodarki na mechanizmy rynkowe. Aczkolwiek państwo zachowało wiele funkcji kontrolnych, system gospodarczy Jugosławii zaczął – już w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych – wyraźnie ewoluować w kierunku innego niż radziecki modelu gospodarczego. Samorząd stać się miał nie tylko podstawą życia gospodarczego, lecz także zasadą organizacyjną państwa. Wprowadzona została dość szeroka decentralizacja administracji, przy czym podstawowe jednostki organizacji terenowej – komuny – uzyskały samodzielność gospodarczą. W wyniku reformy administracyjnej stworzono system oparty na silnych jednostkach terenowych („komunach”), których w roku 1963 było 548, największe miasta podzielone były na komuny, zaś rada miejska kontynuowała wówczas działalność kilku komun. Najistotniejszą cechą komun jugosłowiańskich – w odróżnieniu od jednostek administracji terenowej w innych krajach socjalistycznych – jest ich autonomia, w tym prawo prowadzenia samodzielnej działalności gospodarczej. Daje to realną treść politycznym strukturom władzy na poziomie komun, to jest przede wszystkim zgromadzeniu i jego organom. 

 Samorząd stał się więc podstawą nie tylko systemu ekonomicznego, lecz także administracyjnego. W 1966 roku nastąpiło korzystne dla dalszych reform przesilenie polityczne, w wyniku którego utracił władzę dotychczasowy wiceprezydent Jugosławii Aleksander Rankowić, wokół którego skupiły się siły polityczne niechętne dalej idącym przemianom systemu jugosłowiańskiego. 

 Po jego upadku reformy zostały pogłębione. Z jednej strony rozszerzono samodzielność przedsiębiorstw i komun, z drugiej zaś – co było ważniejsze – poważnie zwiększono samodzielność republik wchodzących w skład Jugosławii. Jugosławia stała się w całej pełni organizmem opartym na zasadach samorządności.   

 Samorządność ta traktowana jest w jugosłowiańskiej teorii socjalizmu jako podstawowy warunek wyzwolenia pracy a więc realizacji podstawowego celu socjalizmu, jakim jest przezwyciężenie alienacji. Edward Kardelj wielokrotnie podkreślał, że Jugosławia nie stworzyła w tym względzie jakiegoś idealnego rozwiązania, ale zarazem kładł nacisk na to, że droga jugosłowiańska jest najbardziej ze wszystkich dotąd znanych  konkretnym krokiem na rzecz likwidacji alienacji, wyzwolenia człowieka pracy. W prawie do samorządności teoretycy jugosłowiańscy widzą nowe prawo człowieka, nie mniej ważne niż te prawa człowieka, które wcześniej zostały skodyfikowane i weszły do akceptowanych uniwersalnie norm moralnych i prawnych. „Samorząd – pisał jeden z najwybitniejszych politologów jugosłowiańskich , Jovan Džordžević – nie jest po prostu sumą nowych aktywnych i pozytywnych wolności ludzkich i praw, nie tylko jest gwarancją innych wolności i praw politycznych i obywatelskich . Jest to system społeczno-polityczny, który w sobie samym wytwarza socjologiczne podstawy i gwarancje systemu wolności i praw, które mają być chronione, ale także stale rozszerzane i wzbogacane o nowe wartości”.

W moim przekonaniu cały ten koncept – wszak nadal obecny w „bałkańskim charakterze narodowym” – ze szkodą dla idei był wciąż glajchszaltowany przez partyjną nomenklaturę jugosłowiańską, która – jak zawsze w środowiskach władzy – uznawała, jak w „Samych swoich”: demokracja-demokracją, ale racja musi być po naszej stronie i nam przynosić profity.

Koncept „skupštiny” nie jest – jak zwykło się mówić – trzecią drogą, wiodącą między „rynkiem kapitalistycznym” a „konserwatyzmem a’rebours” (zwanym socjalizmem realnym). Jest dobrym przykładem na to, jak można bez rewolucyjnego zadęcia uszanować i pielęgnować biopolityczne procesy obywatelskie, jak należałoby próbować uruchamiać samorządność zespoloną ze spółdzielczością.

Dodatkowo polecam: https://eipcp.net/transversal/0805/kuljic/po/kuljic-po.pdf



[1] Milovan Đilas, “The New Class: An Analysis of the Communist System”, Londyn, 1957;

[2] Wielokrotnie używam tych sformułowań. Gospodarka naturalna – to w moim koncepcie niekomercyjna formuła zaspokajania potrzeb ludzkich w konwencji „gospodarskiej”. Kiedy pojawiają się ludzkie dzieła oparte na takim przetworzeniu surowca i w takim środowisku gospodarczym, które „nie pamięta” Natury – mówimy o gospodarce syntetycznej. Np. tranzystor stał się cenny nie ze względu na to, co potocznie cechuje każdy „naturalny kamień” (tu: german, krzem, arsenek galu, azotek galu, węglik krzemu), ale ze względu na jego cechy pół-przewodnikowe. Idę dalej: kura „pstrokatka” dziobiąca trawkę i wypoczywająca na grzędzie, znosząca jajka w sianie – to całkiem inna, niż – syntetyczna – kura pasiona specjalnie spreparowaną karmą, znosząca jaja „na komendę”, praktycznie nie oglądająca światła dziennego;

[3] Cytuję za Jerzym J. Wiatrem: „Zmierzch systemu”, wyd. Fundacja im. Kazimierza Kelles-Krauza, Warszawa 1991;