Slumsoidalnie

2011-03-22 14:05

 

Słowo „slums” pochodzi najprawdopodobniej od irlandzkiego wyrażenia "é lom S (wym. ae s'lum), co oznacza „to ponure miejsce i bez środków do życia”. Słownik angielski z 1812 roku określa slums jako „pokój-izba”. W 1920 roku słowo to zaczęto powszechnie używać w angielskim slangu, w znaczeniu tawerny i jadłodajni, „luźnej rozmowy” lub w języka cygańskiego, albo w znaczeniu pokoju z „low going-ons” (krańcowo niski standard). W Life in London Pierce Egan słowa tego użył w kontekście „miejsca za fasadą” (slums back). Ostatecznie słowa „slum” zaczęto używać do opisu złych warunków mieszkaniowych i wkrótce stało się ono alternatywą dla wyrażenia rookeries. W 1850 roku kardynał Wiseman opisuje obszar znany jako Devil's Acre w Westminster (Londyn) w następujący sposób:

 

"Blisko opactwa Westminster leżą ukryte labirynty uliczek i zaułków, alejek i slumsów, gniazd ignorancji, spraw zastępczych, deprawacji i przestępczości, jak również biedy, nędzy i chorób, gdzie w atmosferze wisi tyfus, dokąd nawiewana jest cholera, w których roi się ludność ogromny i niemal niezliczonych, nominalnie przynajmniej katolickiego;. nawiedza brudu, których nie może dotrzeć do komisji ścieków - ciemnych zakamarkach, które bez wyżywienia oświetlenie może rozjaśnić" (tłumaczenie swobodne - JH).

 

Pozostałe nazwy, często używane zamiennie ze „slums” to  shanty town, faveli, Skid Row, barrio oraz getto i rookery, chociaż każda z nich może mieć nieco inne znaczenie.

 

Grupa ekspertów ONZ stworzyła „techniczną” definicję slumsów jako obszar, który łączy w różnym stopniu następujące cechy: brak dostępu do czystej wody, brak dostępu do kanalizacji i innej infrastruktury, słaba jakość konstrukcji budynków mieszkalnych; przeludnieni, niepewny status mieszkaniowy. Pełniejszą definicję można znaleźć w raporcie ONZ z 2003 r. zatytułowanym „Slums of the World: w obliczu biedy miejskiej w nowym tysiącleciu". Raport wymienia też różne atrybuty i nazwy, które są używane w poszczególnych krajach, nieco inne niż cechy slumsów opisane przez ONZ.

 

Zatem slums, zgodnie z definicją agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych ONZ-HABITAT, slums to zaniedbany obszar miasta charakteryzujący się niskim standardem mieszkań, nędzą i brakiem bezpieczeństwa kontynuacji (trwałości). Według ONZ, odsetek mieszkańców miast żyjących w slumsach spadł z 47 procent do 37 procent w krajach rozwijających się w latach 1990 i 2005. Jednak ze względu na wzrost populacji, a zwłaszcza wzrost ludności miejskiej, bezwzględna (nieprocentowa) liczba mieszkańców slumsów rośnie. Miliard ludzi na świecie żyje w slumsach: liczba ta może wzrosnąć do 2 miliardów w 2030 roku.

 

/korzystałem z Wikipedii, angielskojęzyczny opis hasła „slums”/

 

 

*             *             *

Urbanizacja to fenomen, którego podstawową cechą (wyzwaniem cywilizacyjnym) jest kumulacja wszelkiego społecznego zła – ale inspirowana tzw. dobrymi intencjami. Jednym słowem: ludzie skupiają swoje siedliska coraz bliżej siebie – dążąc np. do uruchomienia „korzyści skali” – ale dostają przede wszystkim dodatkowe koszty materialne, zagrożenia patologie charakterystyczne dla gęstych skupisk, do tego niezdrowe przyspieszenie życia codziennego i zwiększona ryzykowność tego życia pod każdym względem.

 

Nie jest jednak fenomenem mieszczącym się w kategorii URBANIZACJI – fenomen slumsów. Jakikolwiek sposób definiowania slumsu przytoczymy powyżej – dojdziemy do konstatacji, że slumsy „przylepiają” się do miast, a nawet miasteczek, zastępując konieczność codziennego docierania do miasta skądś z daleka.

 

W promieniu do 30 km wokół New Delhi każdego ranka z oczeretów bagnisto-trawiastych wynurzają się okutane w szarość postacie, po czym wyruszają do tego wielkiego miasta. Są to ci, których nie stać nawet na uruchomienie slumsów: w samym Delhi zaludniają w ciągu dnia właśnie slumsy, które opuszczają o zmierzchu.

 

„Filozofią społeczną” slumsu (w rozumieniu imaginarium społecznego) jest „przeżyć jeszcze ten raz”. Tu nie chodzi nawet o „dojutrość”, tylko o zachowanie szansy w każdym zderzeniu z doczesnością. Takich zderzeń może być kilka dziennie, albo kilka miesięcznie. Rytm slumsu wyznaczany jest takimi zdarzeniami (napaść jakiegoś gangu, pacyfikacja policyjna, osuwisko piaszczystej skarpy, epidemia jakiegoś choróbska, pożar, itd., itp.), dopiero wtórnym wyznacznikiem rytmu jest rytm dobowy.

 

Uwzględniwszy tę „filozofię” warto zauważyć, że wcale niemałe są tytułowe obszary slumsoidalne, rozlokowanie pośród „normalnej, pozytywnej” urbanizacji:

 

a)      spontaniczne bazary wkradające się w zaułki, nawet w centrach miast (Warszawa doświadczyła takiego bazaru na Pl. Defilad, a potem na największym stadionie w Centrum Warszawy i terenach wokół niego);

b)      rozmaite mini-biznesy usługowe na obrzeżach miast, „przy wylotowej na…”: można tam znaleźć wszystko, o czym człowiek zdoła pomyśleć, z tego połowa osadzona w patologiach;

c)       niszczejące, popadające w ruinę budynki mieszkalne, biurowe, fabryczne, niedokończone inwestycje porastające chwastem;

d)      sypiąca się ze starości albo z zaniedbania infrastruktura, działająca „na słowo honoru”, grożąca katastrofą: mosty, koleje, drogi, nabrzeża, ciepłownictwo, wodociągi, kanalizacja, sieć elektryczna, transport publiczny w wehikułach „dybiących” na życie i zdrowie pasażerów, instalacje wszelkie, melioracje, itp., itd.;

 

Jeśli teraz uświadomimy sobie z całą mocą, że slumsoidacja tym się różni od urbanizacji, że w przypadku slumsów nie można oczekiwać żadnego z potencjalnych błogosławieństw urbanizacji, za to niemal pewne jest przytrafienie się wszelkich wyobrażalnych plag urbanizacyjnych – to pojmiemy zarazem, że SLUMSOIDALNIE – to znaczy: fatalnie pod każdym względem.

 

W wielu tekstach internetowych dowodzę, że Polska „rozwija” się slumsoidalnie, ale słowa tego używam po raz pierwszy, i odtąd będę go używał często.

 

Kontakty

Publications

Slumsoidalnie

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz