Spontaniczna Narodowa Sieć Sołtysowska SNSS

2013-08-06 14:38

 

Nie jesteśmy skazani na rządy, które sprawują kontrolę nad Ludnością i Krajem, łupiąc je (nas) niemiłosiernie. Wystarczy być obywatelem, i to nie-burzycielem.

Oto artykuł 4 Konstytucji wieńczącej system prawny obowiązujący w Rzeczpospolitej Polskiej AD 2013:

  1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
  2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

Co ja odczytuję z tych dwóch zdań?

  1. Elity i inne „węższe struktury” albo „grupy interesu” nie mają prawa pozbawiać Narodu jego politycznej suwerenności w zarządzaniu Krajem i Ludnością, jeśli tak czynią – to łamią Konstytucję;
  2. Naród ma w każdej chwili i w każdym miejscu wybór co do formuły sprawowania władzy (bezpośrednio albo poprzez przedstawicieli), przy czym jeśli została wybrana jedna formuła – nie przekreśla ona formuły drugiej;

Oczywiście, warto zdefiniować pojęcie Władzy: otóż sądzę, że jest to zwieńczenie społecznych instytucji (dużych i małych, a nawet mikro), w wyniku których konkretne interesy, dobra, wartości, możliwości – stają się, są zaspokajane poprzez aktywność osób, wspólnot, społeczności, podmiotów sformalizowanych.

Jednocześnie protestuję przeciwko rozpowszechnianiu definicji takiej oto, iż Władza – to „możliwość wywierania przez jednostkę bądź grupę rzeczywistego wpływu na istotne okoliczności życia przez ukierunkowywanie własnego postępowania (władza nad sobą - indywidualna) lub postępowania innych osób (władza nad innymi - społeczna). Władza społeczna jest zdolnością ukierunkowywania zachowań innych ludzi niezależnie od tego, czy jest to zgodne z ich interesem i wolą. Tam, gdzie przeważa zgodność interesów i woli współzależnych osobników, zbędne są stosunki władcze”.

Ta druga definicja z góry bowiem nakierowuje myślenie polityczne na tzw. pozycjonowanie w strukturach, na „grę wszystkich ze wszystkimi o wszystko” (Gra WWW), w której jedni MUSZĄ wygrać z drugimi i funkcjonować jako strona silniejsza, uprzywilejowana.

Alternatywna podmiotowość obywatelska

Załóżmy, że 100% Ludności przyjmuje z zadowoleniem lub choćby z pokorą wynik oficjalnych, ceremonialno-obrzędowych głosowań personalnych (do różnych ciał kolegialnych, na różne funkcje i stanowiska), zwanych wyborami: ci co nie głosowali lub głosowali inaczej – podporządkowują się woli większości wyrażonej przy urnach. Wtedy nie ma problemu z mandatem społecznym, z tzw. legitymizacją władzy.

Ale jeśli 90, albo 70, albo 50, albo 30, albo 10, albo 5% Ludności uważa – najlepiej mając do tego podstawę – że tak ustanowiona władza (organy, urzędy, służby, urzędnicy, funkcjonariusze, plenipotenci) działają wbrew ich interesom, w sposób systematyczny, używając do tego Systemu-Ustroju – to Konstytucja nie zabrania, a wręcz podpowiada nie tylko formy korygowania wcześniejszych głosowań (np. referendum, art. 125 Konstytucji), ale też – traktując poważnie słowo „lub” w Art. 4 pkt 2 – formy alternatywnego zarządzania Krajem i Ludnością.

Jest – co prawda – kłopot z tą alternatywnością, jeśli zważyć, że „nie akceptowana” władza wciąż „doredagowuje” system prawny, wprowadzając ustawy i akty niższego rzędu, ale legalnym, zalecanym sposobem na to jest instytucja powiernictwa, choćby ograniczona do upoważnienia.

Łatwo można sobie wyobrazić, że 10% mieszkańców obwodu wyborczego (oficjalnego, urzędowego obwodu głosowania) obiera w udokumentowany sposób swojego przedstawiciela, dając mu następnie upoważnienie do reprezentowania owych 10% przed wszelkimi organami, urzędami i służbami. Odtąd obrana osoba (kilka osób) może w imieniu „swojej podspołeczności” żądać wglądu w dokumenty, żądać kierowania do siebie procedur konsultacyjnych, uczestniczyć w posiedzeniach organów, składać wnioski. Nie trzeba w tym celu zakładać stowarzyszeń i podobnych ugrupowań: obrany przez „podspołeczność” przedstawiciel działa z mocy Konstytucji. Oczywiście, to samo można robić nie obierając swojego przedstawiciela, ale – jeśli obwód wyborczy obejmuje 500-3000 osób – logistycznie byłoby to nie do udźwignięcia.

Sprawa brzmi poważniej, jeśli zamiast 10% tę formę sprawowania swojej władzy przyjmie 30, 50% Ludności obwodu wyborczego, a już opieramy się o zagadnienie „pierwszeństwa” i „wyższości”, jeśli pokusi się o to 70 czy 90%. Tylko zręczny „falandyzer” prawa, zwłaszcza Konstytucji, będzie się upierał, że mimo wszystko nadal władzę sprawują przedstawiciele obrani dużo wcześniej, na mocy głosowań zarządzonych i zorganizowanych (autoryzowanych) przez Państwową Komisję Wyborczą. W rzeczywistości będę oni niechcianą mniejszością, uzurpującą sobie władzę wbrew Narodowi, czyli wbrew Konstytucji.

Jeśli więc w Narodzie dojrzewa – lokalnie lub powszechnie – niezadowolenie z pracy przedstawicieli – Naród ma prawo „wypchnąć” ich poza nawias i ustanowić nowych, w dowolnym momencie, byle spełnić proste warunki organizacyjne, uwiarygodniające „nowy wybór”.

Doceniając wysiłek „referendalny” w różnych miejscach Polski, widzę jałowość energii wpompowanej w ten wysiłek: mnożą się nie tylko przykłady lekceważenia nawet milionów podpisów, ale też całkiem realne jest ryzyko, że wymiana w „urzędowym głosowaniu” jednej osoby na drugą okaże się „reprodukcją prostą” niechcianego „układu”, co zupełnie ośmiesza instytucję referendum, nie mówiąc o jej roszczeniowym, petencyjnym, postulatywnym ulokowaniu w Konstytucji.

Ktoś powie: nie może być tak, że Naród zmienia swoich przedstawicieli kiedy chce, kapryśnie i spontanicznie. A ja odpowiem pytaniem: a dlaczego nie może być? Czy lepiej jest, aby do końca urzędowej kadencji władał Krajem i Narodem ktoś, kogo nikt na stanowisku, na urzędzie nie chce? Przecież taki ktoś zrobi więcej szkody, niż uczyni to zmiana przedstawicieli dokonana w powszechnej zgodzie!

Kogo nie zniechęciłem – niech zajrzy do dwóch notek: „W poszukiwaniu nowego Dekretu” - https://publications.webnode.com/news/w-poszukiwaniu-nowego-dekretu/ - oraz „Ławnik Ludowy i podobne dyrdymały” - https://publications.webnode.com/news/ławnik-ludowy-i-podobne-dyrdymały/ . Może też przyda się krótka historia przejścia Ludzkości od wspólnotowości gospodarczej i społecznej do zmonopolizowanych i alienujących pod każdym względem struktur społecznych i gospodarczych, z Państwem jako Super-monopolistą - https://publications.webnode.com/news/krotka-historia-feudalizmu-podatkowego/ .

Granica między człowieczeństwem a zezwierzęceniem

Do znudzenia używam takich sformułowań, jak l’uomo senza contenuto, homo sacer, trash society, lemingizacja postaw, autystyzacja zachowań, areburyzacja obywatelstwa, glajchszaltowanie świadomości obywatelskiej, obywatelstwo a’rebours, emigracja wewnętrzna, spacyfikowana świadomość, neo-mega-totalitaryzm, wyzucie człowieka z podmiotowości, terroryzm państwowy, totalitaryzujący się system-ustrój, arogancja władzy, monopolizacja racji, itd., itp.

Jest oczywiste, że każde z tych pojęć oznacza, iż jest w nas coraz mniej biopolityki, czyli zdolności do samodzielnego budowania swojej obywatelskiej podmiotowości. Mówiąc jaśniej: postulowanie, że ludzie się mają pozbierać lokalnie i obrać nową władzę jest UTOPIĄ, marzeniem ściętej głowy. Ale mam poważny argument przeciwstawny: w 1980 roku tak zwana szara większość nie potraktowała stoczniowców jak rozrabiaków, tylko dała się porwać racjom zdefiniowanym – niedojrzale, ale celnie – w 21 postulatach. Bo w takich sprawach liczy się głęboko w trzewiach ufundowane człowieczeństwo.

Motłoch, masy, elektorat, bydło, ciemny lud, publiczność – i wiele innych obraźliwych określeń Narodu (i jego tłumnej woli) – nie zmieniają faktu, że stanowimy – wszyscy – najważniejszy (jedyny) konstytucyjny podmiot władzy. Nie wolno nam tej władzy odbierać czy ograniczać tylko dlatego, że ktoś o sprawniejszym umyśle czy większym doświadczeniu menedżerskim, o większej sprawności politycznej – ubolewa nad niskim poziomem przygotowania szaraków do samorządności, samostanowienia. Dura lex – sed lex. Trzeba było zadbać w 1997 roku o to, by w Konstytucji podzielono ludzi na Wtajemniczonych i Frajerów, i władzę oddać tylko Wtajemniczonym. Skoro tego nie uczyniono, to trzeba przyjąć ten leninowski bon-mot, że każda sprzątaczka jest tak samo upoważniona do sprawowania władzy, jak inteligent czy dyrektor.

Nie, tu nie chodzi o to, że uważam tę przysłowiową sprzątaczkę za najlepszy wariant menedżersko-polityczny. Ale mówię wyraźnie: jeśli jej interes będzie przez elity deptany – ma ona pełne konstytucyjne prawo znajdować inną drogę wyrażania i realizacji tego interesu, w alternatywie wobec systemu-ustroju, który ten jej interes depcze. I każda władza musi liczyć się z tym, że ludzka bezradność, ogłupienie i pokora, ludzkie poszanowanie dla Prawa i Państwa kończy się na granicy między człowieczeństwem a zezwierzęceniem.

Sądzę, że w świecie zwierząt „elegancja moralna” jest dużo większa niż w świecie ludzkim, choć i tam zdarzają się bezeceństwa, z wścieklizną, zbójectwem, kradzieżami i zdradami włącznie. Kiedy mówię o zezwierzęceniu – to mówię o stosunku Władzy (elit) do Społeczeństwa (Narodu, Suwerena Konstytucyjnego), który przypomina stosunek do oswojonej zwierzyny: daje się takiej zwierzynie prawo życia dotąd, aż przyjdzie czas uboju, bardziej lub mniej rytualnego, czasem rzezi, czasem brutalnego wykluczenia (np. porzucanie-podrzucanie psów). I nie patrzy się na to, czy owo życie w przedubojnej nieświadomości jest godne, szczęśliwe, dobre.

Otóż jakakolwiek jest w nas wyrozumiałość i gotowość do ustępstw – skończy się ona, kiedy poczujemy, że jesteśmy zaledwie oswojoną, zakolczykowaną, porubrykowaną, zniewoloną, hodowlaną zwierzyną, ludzkim dobrostanem Jaśnie-Władców. I nawet jeśli „dudziarze” uruchamiają swoje „nie bo nie”, czyli zachowują się jak kąsająca z rozpaczy zwierzyna – to szary człowiek zachowa się bardziej podmiotowo: wyrwie murom zęby krat, urwie się ze smyczy, stratuje swoich „panów”.

 

*             *             *

Gorąco namawiam każde 10% niezadowolonych, tym bardziej każde 30, 50, 70, 90% - by sobie obierali i upoważniali swoich rzeczywistych przedstawicieli, w rzeczywistych wyborach, począwszy od wyłaniania kandydatów, skończywszy na prawie do odwołania wybrańca, jeśli skrewi.

I niech Jaśnie Władcy zanegują taki wybór, zobaczymy co się stanie…