Tajemnice sukcesu

2016-03-19 07:06

 

Świat jest pełen rozmaitych manuali, z których każdy zainteresowany może się dowiedzieć, ile jest atrakcyjnych sposobów na to, by być coraz zdrowszym, młodszym, bogatszym, mogętniejszym.

Nie dawajcie zarobić blagierom. Ja wam tu wszystko wyjaśnię w dwóch słowach.

Pierwsze co trzeba wiedzieć: sukces źle się czuje w pojedynkę. Sukcesowi zawsze raźniej jest, kiedy może się porównać do sukcesów obok, najlepiej jeśli są zdecydowanie mniejsze. Sukces karmi się – tak naprawdę – niepowodzeniem konkurencji. Co z tego, że zostałeś dyrektorem, skoro sąsiad został twoim prezesem?

Nie zapominać należy również, że sukces jest niepodzielny. Czy ktoś widział złotego medalistę, żeby pozwalał pokonanym odgryźć jakiś kąsek od swojego trofeum? Niech was nie zwiedzie formuła tzw. dyscyplin zespołowych. Naprawdę jesteście pewni, że wszyscy co do jednego w drużynie mają te same kontrakty?

Aha, ważne jest, by się wstrzelić w to, co najbardziej nośne, choć może i badziewiaste. Co prawda, znane są przypadki czarnoskórych skoczków narciarskich czy bobsleistów, ale umówmy się, że śnieg pada zimą, kajakowanie to sport letni, a i tak wszyscy kupują odzież, buty i pożywienie oraz elektroniczne gadgety, wszystko inne wymaga nadkładania wysiłku.

Idea olimpijska – jak najbardziej. Żadnych dopalaczy, sztuczek, ustawek, kumotania się z sędziami, innych fauli. Chyba że za pierwsze miejsce płacą 100, za drugie tylko 30, za trzecie 5, a za pozostałe – nic. A przecież wpisowe kosztuje, nieprawdaż. Zatem wygra ten, kto umie ideę olimpijską dostosować do „warunków jazdy”.

Etyka w biznesie, sporcie, medycynie, w sądzie, na scenie, w dziennikarstwie – wszędzie tej etyki pełno, jakby nic innego się w życiu nie liczyło. Więc tak szczerze: ilu kolegów z uznaniem poklepałoby się po plecach, ilu kibiców nosiłoby cię na rękach, gdybyś na dwie minuty przed końcem meczu o wszystko – przyznał się do przewinienia owocującego rzutem karnym?

Filantropia, charity, empatia. Jakie to wzruszające, zwłaszcza kiedy wszystkie media dobrze to wykadrują w High Definition i Dolby Systemie. Najbardziej podobała mi się szczerość Bronisława Pawlika, jeszcze w epoce telewizji czarno-białej, który myśląc, że już kamery wyłączone, zakomunikował po „dobranocce”: "A teraz, drogie dzieci, pocałujcie Misia w dupę, idę na wódkę".

Umiejętności, no, prawie bym zapomniał. Przecież w dowolnej dyscyplinie życiowej liczą się umiejętności! Pamiętacie zespół Milli Vanilli? Fabrice „Fab” Morvan i Robert „Rob” Pilatus może i śpiewać nie umieli, ale mieli producenta „w dechę”, więc się tu i tam, to i owo podrasowało. Bo nieważne co i jak jest, ważne co się pokaże. Reklamacje? Nie teraz, nie teraz, zaraz Grammy!

No, i nigdy nie zachowuj się jak uprzejmie proszący. To ty jesteś panem sytuacji. Jasne, czasem przed sponsorem czy menedżerem albo innym pracodawcą trzeba udać skromnisia, ale bez przesady, nie jesteś byle personelem, tylko kimś, kogo kocha sukces. Bo nawet sukces nie da się skonsumować, kiedy będziesz o niego skamlał.

Orientuj się. To takie określenie definiujące bystrzaków. Nie ty jeden wymyśliłeś sobie sukces. A zawsze prościej jest podstawić komuś nogę, niż się z nim ścigać i mocować.

Intryga. Musi się coś dziać wokół ciebie, nawet jeśli nie do końca ci wychodzi to, co robisz. Może to nawet lepiej: nie wychodzi mi, to znaczy że „coś jest nie tak”, nic wam to nie mówi, drodzy kibice, widzowie, klienci, kontrahenci?

 

*             *             *

Wszystkiego wam za darmo nie powiem. Ale kierunek znacie…? Nie, nie znacie. Kierunek jest bowiem taki, że wokół siebie rozsiewać powinniście nimb zupełnie odwrotny do nauk, jakie padają powyżej. Mówicie zatem w wywiadzie (a najlepiej w bardzo osobistym dzienniku, który „zgubicie”): nie zazdroszczę innym, sam chcę być jak najlepszy. Mój sukces to efekt ciężkiej, niewidocznej pracy całego zespołu. Nie chcę byle czego, interesuje mnie to co ekskluzywne, bo w ten sposób wskazuję innym dobrą drogę. Jako sportowiec, artysta, dziennikarz, prawnik, urzędnik, polityk (niepotrzebne skreślić) cały czas pamiętam o idei olimpijskiej, służebności, etyce, rzetelności (właściwe podkreślić). Boli mnie niesprawiedliwość na świecie, nędza, straty ekologiczne, niepotrzebne cierpienia. Chciałbym prosić wszystkich bardzo, żeby mnie wspierali, bo chcę sukcesu dla Ojczyzny. Czasem czuję się zagubiony w tym wszystkim. Nie biorę udziału w zakulisowych rozgrywkach, bo to sprzeczne z moimi zasadami, przyjętymi zresztą powszechnie.

No, i smaczek: nie czuję się wcale najlepszy, po prostu tak się złożyło, że mam udział w sukcesie nas wszystkich, każdemu życzę tego samego.

Szanowni!

Nieważne, czy szyjecie najlepsze buty: ważne, by przede wszystkim od was je kupowano. Nieważne, czy jesteście najszybsi: ważne, byście pierwsi dobiegali do mety. Nieważne, czy jesteście mądrzy: ważne, by to was cytowano i lajkowano najczęściej. Nieważne, czy cokolwiek potraficie: ważne, by wszyscy mieli takie wrażenie. Nieważne, czy na to zasługujecie: ważne, by uważano was za najbardziej godnych nagrody. Nieważne, czy mówicie prawdę i czynicie dobro: ważne, by rzesze poszły za wami jak w dym.

A teraz weźcie te swoje manuale i przeczytajcie jeszcze raz…