Trembecki futurysta

2011-03-27 05:46

 

Obejrzałem wczoraj – by nie popaść w małyszomanię – mocno propagowaną rozmowę Premiera z artystami, którzy go dociskali o różne zaniedbania, trzymając w ręku po kilka kartek maszynopisów-list spraw niezałatwionych albo poszkapionych.

 

I nie po raz pierwszy doceniam media: po 15 minutach obcowania z D.Tuskiem via ekran sam zacząłem się zastanawiać, co mnie tak do niego zraża…

 

Jest to wszak taki przemiły gość!

Nie będę się mądrzył. Przytoczę  przypowiastkę rymowaną, którą dawno temu napisał Stanisław Trembecki, polski poeta okresu oświecenia.

 

Stanisław Trembecki

Myszka, kot i kogut

 

 

Co by to była za szkoda!

O kąsek nie zginęła jedna myszka młoda,
Szczera, prosta, niewinna; przypadek ją zbawił.
To, co ona swej matce, ja wam będę prawił:


"Rzuciwszy naszych pieczarów głębiny,
Dopadła jednej zielonej równiny,
Dyrdając jako szczurek, kiedy sadło śledzi.
Patrzę, aliści dwoje żywiąt  siedzi:


Jeden z nich trochę dalej, z milczeniem przystojnym,

Łagodny i uniżony,

Drugi zaś zdał mi się być burdą niespokojnym:
W żółtym bocie z ostrogą chodził napuszony,

 

Ogon zadarty do góry,

Lśniącymi błyskotał pióry,

Głos przeraźliwy, na łbie mięsa kawał,

Jakby go kto powykrawał;

 

Ręce miał, którymi się sam po bokach śmigał

Albo na powietrze dźwigał.

Ja, lubo z łaski boskiej dosyć jestem śmiała,

Ażem mu srodze naklena,
Bo mię z strachu drżączka wziena,

Jak się wziął tłuc z tartasem obrzydły krzykała.

 

Uciekłam tedy do jamy.

Bez niego byłabym się z zwierzątkiem poznała,
Co kożuszek z ogonkiem ma, tak jak my mamy.

Minka jego nienadęta,
I choć ma bystre ślipięta,

 

Dziwnie mi się z skromnego wejrzenia podobał.
Jak nasze, taką samą robotą ma uszka,
Coś go w nie ukąsiło, bo się łapką skrobał,

Mój duszka!

 

Szłam go poiskać, lecz mi zabronił ten drugi

Tej przyjacielskiej usługi,
Kiedy nagłego narobił kłopotu,

Wrzasnąwszy na mnie z fukiem: «Kto to tu? kto to tu?»"

 

"Stój - rzecze matka - córko moja luba,

Aż mrowie przechodzi po mnie.

Wiesz - li, jak się ten zowie, co tak siedział skromnie?

Kot bestyja, narodu naszego zaguba!

 

Ten drugi był to kogut, groźba jego pusta.

I przyjdą może te czasy,
Że z jego ciała jeść będziem frykasy,
A zaś kot nas może schrusta.

 

Strzeż się tego skromnisia, proszę cię jedynie.
I tę zdrową maksymę w swej pamięci zapisz:

Nie sądź nikogo po minie,
Bo się w sądzeniu poszkapisz."

 

*    *    *

Na polskiej scenie politycznej dnia dzisiejszego jest niemal identycznie: kocisko się wygrzewa leniwie, kogut wciąż krzyczy i ostrzega, a biedne myszki już nie wiedzą, kogo się bać, a komu ufać!

Kontakty

Publications

Trembecki futurysta

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz