Trójpolówka

2010-10-18 09:29

 

W ekonomii rozróżnia się Dobra Rzadkie i Dobra Wolne. Zakłada się przy tym, że Dobra Wolne w zasadzie nie poddają się komercjalizacji, bo jest ich tyle, że dla każdego chętnego wystarczy.

 

Współcześnie dość trudno jest o dobra rzadkie, po pierwsze dlatego, że ludzi przybywa, a Ziemia nie pęcznieje, po drugie zaś, ważniejsze, dlatego że Człowiek to jednak zmyślne stworzenie i ze wszystkiego prędzej czy później uczyni rzecz wartą zabiegów.

 

Dlatego rośnie moje zdumienie, kiedy rząd sprawowany przez – tak ich nazywają – liberałów (a liberał, na czym jak na czym, ale na komercji i gospodarowaniu to się wyznaje!) – otóż rząd ten traktuje wspólną domenę społeczną jak dobro wolne, choć akurat jej ubywa a potrzebna jest coraz bardziej. Maleje zasób (podaż), rośnie zapotrzebowanie (popyt), wartość powinna wzrastać, a tymczasem rząd nie chce tym gospodarzyć, tylko eksploatuje jak średniowieczni wieśniacy!

 

Wspólną domenę społeczną nazywam Ultragospodarką: wchodzą w jej skład Administracja, Infrastruktura, Walory (inaczej: finanse) oraz Polityka. Opisuję ten fenomen w kilku miejscach, na przykład „Budżet. Realia i Wirtualia” (tutaj), albo „Innowacyjni, nowocześni, postępowi” (tutaj) „Prezydencka masa upadłościowa” (tutaj), a najzręczniej chyba w „Rachunkach uproszczonych” (tutaj). Ekonomiści wiedzą, że Ultragospodarka spełnia swoje zadanie wtedy, kiedy wspiera, przyspiesza, dynamizuje, rozwija „normalne” działania gospodarcze rozmaitych podmiotów. Jeśli nie wspiera, nie dynamizuje, nie mnożnikuje – staje się ciężarem i budzi złe emocje.

 

Trójpolówka – to taki rolniczy wynalazek z dalekiej przeszłości, kiedy to ziemi było więcej niż możliwości i potrzeb jej uprawiania. Wtedy dzielono prywatne (albo całej wioski) pola na trzy obszary: jeden uprawiano oziminą (plonuje wiosną), drugi jarym (plonuje późnym latem), trzeci ugorowano (np. w formie pastwiska). W ten sposób unikano wyjaławiania zbyt intensywnymi uprawami, bo nawozów czy środków ochrony roślin, tym bardziej selekcji nasion wtedy nie znano. W Amazonii (tej dzikiej) do dziś jeszcze – ale to już zanika – używano lepszego sposobu: wypalano kawałek puszczy, uprawiano coś na popiele (dobry użyźniacz), po czym – zebrawszy plon – porzucano, tu odrastała puszcza, a nowe poletko wypalano nieco dalej. W naszym klimacie to nie działa.

 

Nasz rząd, chyba w ramach gospodarczego segmentu polityki nazwanej przeze mnie Tuskenkampf (patrz: tutaj, albo tutaj), zakłada, że w Polsce dziwnym trafem mamy trzy zestawy Administracji, trzy komplety Infrastruktury, trzy nawy finansowe (Walory), a do tego trzy „rynki polityczne”. Zatem zachowuje się jak średniowieczny wieśniak środkowo-europejski: trochę sobie poużywa, zostawia, idzie do następnego zestawu, a kiedy się znudzi – jedzie dalej.

 

Tyle, że bez zapobiegliwości, pielęgnacji i „pańskiego oka” cała ta wspólna domena społeczna gnuśnieje, marnieje, sypie się, dziadzieje – i nie chce się sama reprodukować, nie odrasta jak puszcza amazońska! Pogorzelisko zostaje pogorzeliskiem, i tyle.

 

Premierze, i cała towarzysząca mu hałastro lowelasów!

 

Na polskich drogach giną dziesiątki tysięcy ludzi! Pociągi jeżdżą coraz wolniej, bo tory się rozklekotały. Energetyka, ciepłownictwo, telefonia, porty, lotnictwo, poczty, nawet baza turystyczna i „substancja budynkowa” – to bomby zegarowe! Walory (finanse, kredyty, budżety, ubezpieczenia, fundusze) – mają znakomite wyniki, ale biorą je z ekstensywnego drenażu dochodów ludności i mikro-biznesu, a nie z mnożnikowej polityki wspierania przedsiębiorczości! I z dziur, które rosną i będą wchłaniać wciąż więcej i więcej!

 

Chcecie mieć „smoleńskie lądowania” w każdej wyobrażalnej dziedzinie? To uprawiajcie swoją trójpolówkę! Wyborca też umie stosować płodozmian i może sobie postanowić, że zatrudni inny rząd…

 

 

 

Kontakty

Publications

Trójpolówka

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz