Trynkiewiczologia

2014-02-06 11:17

 

Moje dotąd-milczenie w sprawie pacana, który zajmuje uwagę polskiego „orbium”, spowodowane było zdumieniem. Jedynym bowiem pytaniem, jakie mi się w tej sprawie od dawna nasuwa, brzmi: ale o co chodzi?

Wielokrotnie dawałem jasną odpowiedź na pytanie, gdzie powinni lądować ludzie, którzy podnoszą rękę na bliźniego. Podnoszą ją bijąc, opluwając, kradnąc, kalecząc, zabijając, urządzając nagonki, dokuczając. Miejscem tym jest zakład leczenia lub terapii. Bo nikt taki nie ma porządku pod sufitem. Jeśli doprowadzony został do ostateczności (z biedy kradnie w spożywczaku, z frustracji tłucze żonę, z niemocy podkłada bombę lub choćby ogień) – to przecież nie jest przestępcą (choć jest wedle norm społecznych i wedle prawa), tylko ofiarą. Jeśli natomiast ma coś z „klepkami” – to tym bardziej wymaga leczenia. Pomocy. Wielokrotny morderca, gwałciciel, tyran – podobnie. No, ale u nas za kradzież batonika a’99 groszy człowiek idzie na 5 dni do aresztu. Za próbę!

Oczywiście, w każdym przypadku ta pomoc powinna wyglądać inaczej.

Pacan Trynkiewicz jest szajbusem do kwadratu. Do życia pośród ludzi nie nadaje się, tak jak nie nadaje się ktoś kto ma odruch rzucania kamieniem we wszystko. Do siedzenia w mamrze też się nie nadaje, bo albo padnie ofiarą „grypsery” (na przykład go zatłuką albo będą gwałcić, poniżać, gnębić), albo w pojedynce ostatecznie zeświruje.

/jakiś fachowiec od życia penitencjarnego apelował do strażników więziennych, aby w tych ostatnich dniach odsiadki mniej czujnie ochraniali Trynkiewicza przed wendettą współwięźniów: czy ten ktoś jest zdrowy?/

Kiedy ktoś zostanie – jak ja – skazany na grzywnę za jakieś faktyczne lub urojone wykroczenie – to można mu tę grzywnę zamienić na prace zwane społecznymi, areszt albo umorzyć pod warunkiem odbycia rozmowy terapeutycznej lub cyklu rozmów.

Kiedy ktoś zostanie – jak Trynkiewicz – skazany na ciężkie więzienie (wcześniej na śmierć), a po 20 latach odsiadki widać, że nic mu się nie poprawiło w kondycji – to można mu karę zamienić częściowo (np. 2 lata) na psychiatryk. Jeśli pójdzie na to dobrowolnie – można zastosować przelicznik 1 dzień mamra – 1,1 dzień leczenia. Potem bada się skuteczność leczenia-terapii. Od wyników badania uzależnia się dalsze propozycje dla skazanego.

Jeśli nie idzie na to dobrowolnie – można zastosować przelicznik 1/10 albo podobny (np. „osobodzień” aresztu za grzywnę ma „widełki od 20,-PLN do 20 000,-PLN).

Jeśli panowie władcy RP dwa lata temu zorientowali się, że Trynkiewicz nadal ma swojego zajoba – to nawet jeśli prawo nie stawiało sprawy jak powyżej – można było wprowadzić prostą korektę, której istotą jest zamiana kary, a nie dodatkowe karanie czy wprost izolacja, jak to ma teraz z naruszeniem wszelkich norm, z normami przyzwoitości włącznie.

Proste?

W terapii penitencjarnej liczy się wola porzucenia drogi przestępczej. W terapii psychiatrycznej liczy się stan zdrowia obywatela dotkniętego jakimś patologiem.

A my teraz zastanawiamy się, kto komu co kiedy na co. Terapeuci, do dzieła. Najpierw Trynkiewicza, potem jego dzisiejszych oprawców…!