Trynkowanie

2014-11-03 17:42

 

Jest takie rosyjskie powiedzonko: jeśli cos jest zakazane – to znaczy, że nie wolno, chyba że się bardzo chce – to wtedy można.

Jest też kilka dobrych zasad prawnych nazywanych demokratycznymi: nie wolno karać dwa razy za to samo, odbycie kary czyni winowajcę rozliczonym z wymiarem sprawiedliwości, nie wolno zmieniać nikomu warunków życia na gorsze bez jego nieprzymuszonego przyzwolenia.

W przypadku Mariusza T. nasze Państwo (ciekawe, kto konkretnie) zachowuje się wedle pierwszego akapitu, depcząc cały akapit drugi.

Człowiek dostał wyrok śmierci. Zmieniono jego sytuację na lepszą zamieniając karę na 25 lat więzienia. Odsiedział. W ostatniej chwili Państwo, robiąc wygibasy i stójki, wsadziło go do innego więzienia pod pozorem leczenia (a miało na to 25 lat). Po kilkunastu tygodniach okazało się jednak, że Mariusz T. w tym drugim więzieniu popełnił inne przestępstwo. Polegało ono na tym, że siedząc pod nadzorem i w zamknięciu nagle ni stąd, ni z owąd stał się dysponentem niedozwolonej pornografii.

Na całym demokratycznym świecie człowiek, który jest pod nadzorem, a tym bardziej w zamknięciu, nie odpowiada za to, co u niego się pojawia i znika. Chyba że kopie tunel ucieczkowy albo rzeźbi nóż z jakiegoś drewienka. Jak to się stało, że w komputerze pojawiła się niedozwolona pornografia? Może warto zapytać prawników, ale najpierw strażników?

Moje wyjaśnienie jest takie: każdy mający głowę wypełnioną mózgiem widział, że postąpiono wobec Mariusza T. nieuczciwie, właściwie popełniono na nim przestępstwo urzędnicze. No, to trzeba było z niego zrobić nie dość że przestępcę, to jeszcze niereformowalnego zboczka.

Nie jestem kumplem Mariusza T., nie mam żadnego interesu w stawaniu w jego obronie poza tym, że marzy mi się demokracja nieudawana. Widzę zaś „demokrację” bizantyńską, gdzie obywatel zawsze ma „do tyłu”, jakkolwiek by się obrócił.

Tyle

To samo co Mariusza T. spotyka co dnia każdego z nas, tylko w innych sprawach