Tym państwu nie ufam

2014-05-26 17:30

 

Jeśli ktoś komuś nie ufa, a ma w głowie zapas „oleum” – to znaczy, że będzie patrzył na ręce i wsłuchiwał się w słowa. Mam w sobie gotowość wsparcia – na moją miarę, miareczkę – każdej z osób, którą wymieniam, jeśli tylko spowodują, że mój brak ufności wobec nich okaże się przesadnym czarnowidztwem

  1. Petro Poroszenko. Zastąpi Wiktora Janukowycza, reprezentującego w Ukrainie ten sam kodeks polityczno-gospodarczy (koncentracja FUNDUSZY drogą odsuwania Ludności od możliwości sprawowania kontroli nad dobrem narodowym i własnym losem). Janukowycz okazał się za mały do tej roli, choć politycznego rozliczenia wymaga sposób odsunięcia go od stanowiska. Ale Majdan (od początku wspierany przez Poroszenkę), chyba niezbyt wyraźnie postawił sprawy społeczne i gospodarcze na stół, co jest zwycięstwem oligarchów ukraińskich. Petro wziął sobie na wychowanie dużego chłopca, dając mu na rozgrzewkę merostwo Kijowa. Zapowiada rozróżnianie terroryzmu i zbrodni od zapału rewolucyjnego. Zapowiada odbicie Krymu, ale chyba po to, by mieć z czego ustępować kiedy przyjdzie reintegrować Dzikie Pola. Zapowiada niezależne sądownictwo. Hmm… zobaczymy, czy przyjmie zaloty BJUTY, uruchomione natychmiast po ogłoszeniu wyników. Mam wrażenie, że mamy zaledwie przerwę w ukraińskim procesie;
  2. Marine Le Pen. Kontynuuje karierę europarlamentarną i poszerza swój wpływ na politykę francuską oraz europejską. Jest nazwiskiem z tej grupy, która obnaża suicydalną (samobójczą) konstrukcję Europy, w jej warstwie biurokratyczno-politycznej. Robi to „na prawnika”: bez wielkich zadym, ale konsekwentnie, wstawiając nogę w każdą uchyloną furtkę. Widać w niej niebezpieczną dojrzałość polityczną, wyniesioną z domu. Starannie skrywa takie swoje nieodzowne odruchy, które – jak dotąd – są „nie na czasie”: rasizm, pogarda dla rozdemokratyzowanych mas, nienajlepsze mniemanie o tzw. sprawiedliwości społecznej, myśl o Wielkiej Francji, w której miejsce dla obcych jest „od podwórka”. Nie chcę być reporterem buduarów, ale jej zdolność dobierania sobie mężów odpowiednio do potrzeb – imponuje;
  3. Nigel Farage. Uosobienie ewentualnego powrotu Wielkiej Brytanii do formuły dobrotliwego imperium trzymającego „należny” dystans w stosunku to „tej nieznośnej Europy”. Najbardziej mnie interesuje to, jak ów powrót do monarchistycznego konserwatyzmu (po wybrykach Majora, Blaire’a, Browna, Camerona, nie najlepiej widzianych w Pałacu) ustawi politykę globalną Wielkiej Brytanii. Commonwealth nowego typu? Wpisał się już do europarlamentaryzmu jako autor sformułowania "charyzma ofiary losu" (ang. "charisma of a damp rag") skierowanego do przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, potraktowanego tu jak urzędniczyna bankowy;
  4. Janusz Korwin-Mikke. Demagog koncepcji, którą uparcie nazywa liberalizmem, symbol walki z tzw. klasą polityczną, znakomity w wychwytywaniu absurdów biurokratycznych (nazywa je socjalistycznymi), człowiek stawiający na „bezpośredniość języka dialogu”, co w mniej wyważonych słowach niektórzy nazywają bezceremonialnością, grubiaństwem, nietaktownością, ordynarnością, nieoględnością. Jest to jedyny człowiek, który dociera politycznie do pokoleń wschodzących, a myślę, że chodzi o jego słynną obcesowość wypowiedzi, a także stanowczy brak zaufania do zeskorupiałych form państwowości przytłaczających polską rzeczywistość. Na szczęście, nie operuje sprawnie tak zwanymi językami, ale spustoszenie, jakiego dokonuje w umysłach młodzieży, zanim ta wykryje jego nihilizm – może się okazać nieodwracalne. Piszę to po wyborach, a nie przed, więc nie życzę sobie włączania mnie do antykorwinowskiej nagonki.
  5. Janusz Lewandowski, Danuta Hibner, Jacek Saryusz-Wolski – et consortes. Nad-Obywatele Europy. Ludzie gry niepojętej ani dla przeciętnego szaraka mieszkającego nad Sekwaną, Dunajem, Wisłą, Tamizą, Sprewą, Tybrem, Tagiem – ale też nawet dla europarlamentarzystów. O co i komu tam chodzi – prędzej czy później będzie jasne. Ale – przeczuwam – będzie to taka jasność, jaką ma zapaśnik, który został powalony na łopatki i dopiero wtedy zrozumiał, co kryło się w tych setkach drobnych ruchów przeciwnika, które obserwował, kiedy jeszcze stali w zwarciu jak równy z równym;

Myślę że Poroszenko postawi wizerunkowo na zimową olimpiadę we Lwowie, Le Pen zaproponuje coś w rodzaju „mi-parti-citoyenneté”, Farage wprowadzi do debaty europejskiej nową redakcję rojalizmu, Korwin-Mikke zredaguje Wielką Księgę Absurdów Europejskich, polscy mieszacze eurobiurokratyczni współ-zredagują EUROBUDŻET jako JEDYNY CEL Unii Europejskiej.

Ale nikt z nich nie zaproponował mi jeszcze roli doradcy, czy choćby stańczyka, więc umówmy się, że odgaduję.