Usiłowanie

2010-09-08 17:57

 

Raz na jakiś czas poddawany jestem medialnemu ciśnieniu, aby zapoznać się z dobrodziejstwami, jakich doświadczam w związku z zakończoną – słyszę – Transformacją i właśnie rozpędzającą się Modernizacją.

 

Ostatnio dopadł mnie Puls Biznesu i piórem Jacka Kowalczyka, w ostatnim dniu sierpnia, można się domyślać, że nieprzypadkowo, pokazuje mi ogromny dorobek 30-lecia. Z przytoczonych w tabeli danych wynika jasno, że zatrudnienie w tym czasie zmniejszyło się z 17,8 mln do 13,8 mln, ubyło też prawie 20% linii kolejowych i o ponad połowę spadła liczba widzów kinowych (40% mniej widzów w teatrach), a także niewyobrażalnie spadła ilość wytwarzanych przez nas ścieków i odpadów. Reszta rośnie: liczba studentów, liczba samochodów, zużycie energii, liczba barów i restauracji, wodociągi, telefonia.

 

Noooooooo, teraz to ja już przestaję się dziwić, skąd się nasza Zielona Wyspa na tle Europy wzięła! Ludziom się po prostu od dobrobytu w głowach poprzewracało, porzucili pracę i cięgiem rozbijają się samochodami, szaleją w sklepach (72% wzrostu realnych zakupów), studiują na potęgę, gapią się w telewizory, buszują po internetach, przesiadują w knajpach. I wciąż wydzwaniają jeden do drugiego, albo na loterię, bo już-już wygrali kosmiczną kwotę.  Realna płaca wzrosła w tym czasie sześciokrotnie! Pan rozumie?

 

Najbardziej mnie urzekła informacja, że przeciętne lokum polskiej rodziny ma 70 metrów kwadratowych! Z innych danych – tu nie przytoczonych – wiemy, że przeciętne polskie gospodarstwo domowe liczy mniej niż 3 osoby (na wsi więcej, w miastach mniej). Na każdego mieszkańca naszego szczęśliwego kraju przypada ponad 20 metrów mieszkania! Po co Premier Kaczyński deklarował wybudowanie 3 mln. Mieszkań? Co robią setki organizacji pozarządowych walczących z bezdomnością? Co robi drugie tyle NGO’sów i kilkadziesiąt urzędów walczących z ubóstwem w kraju, gdzie sześciokrotnie wzrosły realne wynagrodzenia?

 

Bogaci do nieprzytomności Polacy wałkonią się, rezygnują z roboty, popadają w dziką konsumpcję wszystkiego – po co komu w ogóle rządy?

 

Uczono mnie w Szkole Głównej, że statystyka podobna jest do bomby zegarowej: trzeba umieć się nią posługiwać, a przede wszystkim trzeba rozumieć, co tam w niej w środku jest, co można z nią robić bez ryzyka, a co grozi wybuchem.

 

Pan Jacek przemyca między statystycznymi delikatesami podtekst, że jesteśmy dobrze rządzeni. Obrastamy w dobra – głosi jeden z między-tytułów. Co się zatem nie dopina, aż tak bardzo, że podnosi się milionom konsumentów ceny dóbr podstawowych drogą podwyżki VAT?

 

Cytowany jest tam Ryszard Bugaj, ale Pan Jacek wydaje się go nie rozumieć: „na odrzuceniu komunizmu nie można było stracić. W dodatku w latach 1990-2007 mieliśmy bardzo sprzyjające warunki zewnętrzne – dobrą koniunkturę na świecie i i postępująca integrację z krajami zachodnimi (…) rezultat jest dobry, ale nie cudowny, niektóre sprawy można było przeprowadzić lepiej”.

 

Jeszcze lepiej opisuje to – nie komunista przecież – Czesław Bielecki w innym czasie: „Polska rządzą ludzie, którzy chcą panować, grać, podróżować, ale już nie – rządzić” (w rozmowie z T. Gawińskim).

 

Większości kosztów Transformacji nie dało się uniknąć – cytowany jest też Jerzy Osiatyński, wspominając jednak odważnie o nadmiernym zróżnicowaniu dochodów, bezrobociu.

 

Mając w pamięci swoje własne notki tytułowane Tuskenkampf albo podobnie – zgłaszam organom usiłowanie.

 

Kolejne rządy usiłują zatkać wciąż rosnącą dziurę budżetową, usiłują walczyć z bezrobociem, brakiem mieszkań, nędzą (ok. 10 mln osób żyje poniżej minimum biedy lub nieco powyżej), przestępczością, fatalnie obniżającym się poziomem oświaty i studiów zwanych wyższymi, z wtórnym analfabetyzmem, z upadającym poziomem ochrony zdrowia, poziomem wyszkolenia i wyposażenia wszystkich wyobrażalnych służb. Ludzie zasilający coraz liczniejszą armię wykluczonych w różny sposób – usiłują żyć bezstresowo, choć nie wszystkim to się udaje. I usiłują  odzyskać poczucie sprawiedliwości w urzędach i sądach – ale to zajęcie bezpłodne i beznadziejne. A rzecznicy rozmaitych organów i służb usiłują wmówić nam poprzez media i panów Jacków, że jest nam fajnie.

 

Artykuł Pana Jacka jest pyszny jak szkolne wypracowanie kandydata na coś tam. Zgadłem?

 

Panie Jacku, pan się nie wygłupia!

 

 

 

 

PS

Niedawno zachwycałem się tym, że 31 sierpnia w telewizorze dawał komentarz do Sierpnia’80 (Porozumienia) sam Leszek Balcerowicz. Szyderstwo. A tu, poniewczasie, widzę że nie on jeden spośród apologetów Transformacji zabiera głos.

 

 

Kontakty

Publications

Usiłowanie

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz