Walka o ogień

2013-12-23 08:11

 

Ludzkość od swego zarania popełnia spektakularne samobójstwo, świetnie się zresztą przy tym bawiąc. Samobójstwo to polega na tym, że wysadza ona w powietrze wehikuł, którym ona jest niesiona, a lądowanie po tej wciąż trwającej rozpierdusze odbywa się w przestrzeni obcej, żeby nie powiedzieć wrogiej. To jest tak, jakbyśmy na środku oceanu najpierw spalili szalupy, a następnie wywiercili sporą dziurę w kadłubie pod linią wody. Albo podczas lotu z Marsa na Wenus bez przystanku na Ziemi nagle wyszli w przestrzeń i ostrzelali ostrzelali nasz statek kosmiczny, pozostając „sam na sam” z pełnym latających odłamków i penetrowanym przez rozmaite radiacje Kosmosem.

Mówię o powolnym, acz konsekwentnym procesie Syntetyzacji, czyli przeistaczania się świata pod wpływem działań ludzkich z naturalnego w sztuczny.

Czynimy nasz świat sztucznym, kiedy wydeptujemy ścieżkę „od-do”. Kiedy stawiamy budowlę, np. mieszkalną albo tamę na rzece. Kiedy organizujemy dźwięki w muzykę. Kiedy produkujemy tzw. mowę artykułowaną i pismo. Kiedy wynajdujemy rozmaite plastiki i polimery. Kiedy otaczamy się wynalazkami technicznymi w rodzaju sekatora, kuchenki, radioodbiornika, karabinu. Kiedy budujemy garaż na swój dziarski samochód, a w porcie wodujemy statek. Kiedy się urbanizujemy. Kiedy powstaje film. Kiedy tworzymy prawa i nakładamy na siebie jarzmo państwowe. Kiedy tworzymy systemy edukacji, ochrony zdrowia. Kiedy dokonujemy manipulacji genetycznych i dokonujemy wybuchowej syntezy jądrowej. Kiedy łączymy się jeden z drugim za pomocą radiacji.

Człowiek – w odróżnieniu od roślin i zwierząt – całą tę feerię swoich dzieł tworzy ze świadomością „skutków ubocznych”, może nie obecną od razu, ale z czasem natrętną. Nasze otoczenie ulega degradacji, a my sami ze zwierząt samodzielnych sprawnościowo przeistaczamy się w operatorów rozmaitych narzędzi, maszyn, urządzeń, gadgetów, sieci, struktur, systemów – te zaś robią wszystko „za nas” i w coraz większym stopniu „w naszym imieniu”. W dodatku jako organizmy również wytracamy naszą naturalność, przestajemy być organizmami biologicznymi.

Syntetyk to wytwór syntetyczny (sztuczny), otrzymany w procesie syntezy, nie występujący w naturze. Człowiek otacza się syntetykami i sam się syntetykiem staje. Przeobrażamy się wraz z naszą rodzoną rzeczywistością w kompozyt własnej produkcji.

Światło i oświetlenie. Bodajże najbardziej wraży dla człowieka jego sztuczny odpowiednik. Najpierw znano wyłącznie światło słoneczne oraz poświatę ognia, którą nie tak znowu prędko oswojono.

Potem człowiek zaczął eksperymentować ze światłem własnej produkcji, aż przekroczył cywilizacyjny Rubikon i skonstruował żarówkę, a wraz z nią elektryczność sieciową.

Fizycy wiedzą, że światło to nie tylko promieniowanie widzialne, ale też ultrafiolet i podczerwień, a doświadczenie potoczne już dawno nas nauczyło, że każde światło to nie tylko „lux”, ale też ciepło i inne rodzaje energii.

Rozmaite zjawiska optyczne są liczne i różnego zastosowania (korzystam z Pedii): dyfrakcja, fluorescencja, fosforescencja, interferencja, luminescencja, odbicie, polaryzacja fali, prostoliniowość rozchodzenia się fal, rozpraszanie światła, rozszczepienie, sonoluminescencja, widzenie stereoskopowe, załamanie, zjawisko fotoelektryczne wewnętrzne i zewnętrzne (fotoemisja). Człowiek nauczył się podporządkowywać te zjawiska sobie: synchrotron, lampa łukowa, lampa łukowa, żarówka, dioda elektroluminescencyjna, lampa fluorescencyjna, lampa kwarcowa, lampa rtęciowa, laser, maser, fotodioda, fotokomórka, fotopowielacz, fototranzystor, matryca CCD, luksomierz, bolometr, aparat fotograficzny, filtr (optyka), interferometr, kamera, kineskop, kostka światłodzieląca, luneta, lupa, mikroskop optyczny, monochromator, noktowizor, obiektyw, okular, okulary wirtualnej rzeczywistości, okulary korekcyjne, projektor, pryzmat, przesłona, siatka dyfrakcyjna, soczewka, spektroskop, szczelina dyfrakcyjna, światłowód, teleskop optyczny, zwierciadło optyczne (lustro). Te wszystkie urządzenia zastępują człowiekowi jego naturalne oko oraz zmysł temperatury i duchowo-organiczne detektory promieniowań.

Podstawowym efektem wykorzystywania sztucznego oświetlenia jest to, że człowiek uniezależnił się od Natury w kwestii podziału doby na Dzień i Noc oraz w kwestii penetrowania przestrzeni dotąd sobie „obcych” (np. podziemia). Teraz to człowiek „uchwala”, że pora iść spać i pora wstawać. Do tego stopnia, że mieszkając kilkanaście dni w norweskim Tromsø (za północnym kołem polarnym) obserwowałem, jak goszczący mnie ludzie zapalali o określonej godzinie dziesiątki mikrolampek, zaznaczając tym samym, że już jest wieczór (a na dworze wciąż było jednostajnie jasno, przez całą dobę, bo to był maj czy czerwiec).

Sztuczne oświetlenie (patrz: Pedia) jest wynikiem dążenia ludzi do uniezależnienia się od ograniczeń narzucanych im przez Naturę. Chcąc przedłużyć swoją działalność na godziny wieczorne i nocne, a także rozszerzyć ją na obszar zamkniętych pomieszczeń pozbawionych okien, zaczęto posługiwać się różnymi dostępnymi źródłami światła. Należy spodziewać się, iż w niedalekiej przyszłości duże znaczenie uzyskają, ze względu na dużą sprawność i trwałość, źródła światła wykorzystujące diody elektroluminescencyjne (LED, a także OLED oparte na związkach organicznych).

Zdrowotne i kulturowe skutki elektryczności są nie do przecenienia. Czy są one zbawienne – czy może zgubne – zależy od tego, czy zdołamy nasze organizmy zaimpregnować przeciwko zakłóceniom naturalnego cyklu nocy-dnia. Jak dotąd – fatalnie nam to idzie, cierpi nasza psychika i kondycja fizyczna.

Nadmiar sztucznego światła w okresie jesienno-zimowym może doprowadzić do depresji i problemów z nauką - uważa profesor Samer Hattar z USA. W grupie ryzyka są przede wszystkim osoby pracujące w biurach, które w krótkie zimowe dni nie mają szans na kontakt ze światłem słonecznym.

Do takich wniosków doszedł profesor biologii Samer Hattar z Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Baltimore, prowadząc badania na myszach.

Nadmierna ilość sztucznego światła podobnie działa na ludzi, twierdzi prof. Hattar. Dzieje się tak dlatego, że komórki nerwowe oczu pod wpływem jasnego światła wpływają na układ limbiczny mózgu, czyli ośrodki sterujące nastrojem oraz zdolnością uczenia się i zapamiętywania.

- Wraz z nastaniem mroku te ośrodki wyłączają się. Sztuczne światło zmusza je do ponownej aktywacji, co powoduje zmiany w poziomie hormonów, a głównie hormonu stresu. Stres z kolei jest jednym z najsilniejszych czynników depresjogennych - wyjaśnia prof. Hattar[1]. W największej grupie ryzyka są osoby, które najmniej przebywają na świeżym powietrzu w porze dziennej, czyli pracownicy biur i urzędów, ogółem większość społeczeństwa krajów rozwiniętych. Nie dość, że aktywują mózg sztucznym światłem od samego rana, to jeszcze pobudzają go dodatkowo po powrocie do domu włączając telewizory, komputery, czy żarówki o dużej mocy.

Problemy mogą też mieć przedstawiciele tzw. "nocnych marków", którzy późno wstają już ograniczając sobie porcję dziennego światła i późno kładą się spać, długo pobudzając mózg sztucznym światłem.

Może zatem zadbajmy, przynajmniej z wiadomej okazji, by za pomocą odpowiednio dobranego światła budować w domu NASTRÓJ…?