Widzę różnicę

2013-09-19 07:45

 

Czy ktoś widział ławicę lub klucz ptasi, spięte jakimś jarzmem, poganiane do działania batogiem?

Każdy woźnica, każdy kulis, każda niania, każdy złomiarz, każdy kierowca, każdy inżynier od dynamiki i kinetyki wie, że pojazd kołowy prowadzi się inaczej, kiedy jest „ciągniony”, a inaczej, kiedy jest „pchany”. Ma to znaczenie na zakrętach, na nietypowych nawierzchniach, przy nierównościach terenu. Podobnie zresztą jest z „przyłożeniem siły” do samolotu czy jednostki pływającej.

Tylko sternicy nawy publicznej w Polsce nie znają tych elementarnych praw napędu.

Podpowiem.

Najlepiej ma się sprawa, kiedy „napęd” społeczny ma naturę charyzmatyczno-przywódczą. Kiedy ludzie wierzą, ufają przywódcom, są pod wrażeniem ich kompetencji, uczciwości, rzetelności, solidności, niezłomności, sprawiedliwości, zaangażowania, mają dobre doświadczenia z minionych okresów ich przewodzenia. Wtedy wystarczy, że przywódcy skierują się w jakąś stronę – a Społeczeństwo (Naród) będzie w tę samą stronę podążał(o), choć zawsze znajdą się krytycy, i dobrze, bo to najlepszy sposób na wykrycie ewentualnych pomyłek.

Bywa, że przywódcy ustawiają się nie na czele, ale w środku, pośród ludzi. Chcą w ten sposób pokazać, jak bardzo są „razem”, że są tacy sami, wszystkim równi. Może to i dobre, ale wymaga sprawnej organizacji i komunikacji: wszak ktoś musi być na czele, a skoro nie są to przywódcy – musi między przywódcami i czołem istnieć jakiś kanał przekazu, podobnie zresztą z pozostałymi, którzy patrzą na przywódców, ale iść muszą „po kierunku” marszu.

Nieco gorzej ma się sprawa, kiedy podążanie za przywódcami jest niechętne, opieszałe, niezdecydowane, marudne. Wtedy przywódcy nabierają skłonności do popędzania Społeczeństwa, pohukiwania, zanęcania, podpuszczania, namawiania. A kiedy i to zawodzi – potrafią założyć lejce czy smycze, zrazu na liderów różnych podgrupek, a z czasem na wszystkich. To zaś daje kolejne powody do nieufności i krytyki, rośnie opór przed marszem akurat w tę stronę, za tymi przywódcami. Robi się niedobrze, bo tempo marszu spada, a „skoki w bok” stają się codziennością.

Znane są sytuacje, kiedy Ludność nie widzi swoich przywódców, a jedynie wyczuwa ich obecność poprzez rozmaite komentarze (media) oraz decyzje (służby). Nie da się tego nazwać inaczej jak „powodowaniem” albo nawet „manipulowaniem”. Społeczeństwo funkcjonuje w takich warunkach niczym marionetki Wielkiego Brata, który nie wiadomo gdzie jest, za to blisko i cieleśnie dają się odczuwać nakazy i zakazy, widać kurierów i podrzędnych kierowników oraz rozmaitych „wtajemniczonych”, którzy maja uprawnienia do rządzenia, ale czynią to pod wpływem „z góry”.

Jeszcze inaczej funkcjonuje Społeczeństwo, kiedy jego przywódcy znajdują się z tyłu kolumny marszowej. Żeby w takich warunkach skłonić ludność do marszu w określonym kierunku, przywódcy wciąż wydają komendy, instrukcje, stawiają cele, ustalają reguły. Taka kolumna idzie zdecydowanie wolniej, ma też wielką skłonność do schodzenia z obranego kierunku, a nawet do własnych, samodzielnych (acz „niepożądanych”) wyborów, które następnie są przez przywódców „korygowane” po dobroci lub siłą czy batogiem.

Skrajną postacią takiego „przewodzenia od tyłu” jest „usztywnienie pochodu”, czyli opięcie Społeczeństwa sztywnym gorsetem praw, otoczenie go „kolumną porządkową”, na przykład mundurową, sądową, inspekcyjno-kontrolną, która popycha Społeczeństwo w „pożądanym” kierunku i karci srogo wszystkich, którym wpadnie do głowy jakiś inny kierunek, lub choćby zapragną poluzować jarzmo narzucone przez „przywódców”.

No, i bywa, że przywódcy są nimi jedynie z nazwy. Wehikuł społeczny toczy się to tu, to tam, wyraźnie niezborny i zdezorientowany, skłonny do swarów. Przywódcy czujnie się temu przysłuchują i jeśli tylko kolumna marszowa, a właściwie rozedrgany tłum, podąży dla jakichś powodów (racji) w którąś stronę – owi „przywódcy” szybko ustawiają się na czele i wymachują odpowiednimi proporcami. Kiedy zaś kierunek z jakichś powodów się zmienia – „przywódcy” sprawnie ustawiają się znów na czele, jakby od zawsze tę zmianę planowali. Cóż to się dzieje, kiedy Społeczeństwo ogłupiałe stanie w miejscu!

 

*             *             *

Polska w najnowszej swej historii przeszła już wszystkie opisane powyżej postacie przywództwa. Wydaje się jednak, że niczego to nas nie nauczyło.

Osobiście jestem zwolennikiem konstrukcji „samonośnych i samonapędowych”. Spółdzielczość i samorządność, czyli ustrój-system, w którym przywódcy są nie tyle „na czele”, ile „na służbie” Społeczeństwa. W którym wszelkie uprzęże i jarzma są niedopuszczalne, podobnie jak podpuszczania, połajanki, pohukiwania. W którym instynkt społeczny owocuje dynamiką „ławicową” albo „kulturą ptasiego lotu”, gdzie każdy ruch przywódcy jest natychmiast kopiowany, ale też przywódca nie wykonuje ruchów zbędnych, niepoważnych, kapryśnych, nieowocnych, nie waży się też karcić czy rządzić „stadem”. Wtedy bowiem automatycznie przestaje być przywódcą.

Czy ktoś widział ławicę lub klucz ptasi, spięte jakimś jarzmem, poganiane do działania batogiem?