Wieloogon węża

2018-11-28 06:21

 

Prawie ćwierćwiecze temu umyśliłem – i ogłosiłem – istnienie kilku Potential World Economic Centers (część nie potencjalna, tylko wprost WEC): Chiny, Indie, Ameryka, Europa, Japonia, Rosja, Europa Środkowa, Arabia, Indonezja, Australia, Latinum, Afryka-Interior, Azja Centralna. Wyróżnikiem były tzw. mezotrendy gospodarcze-polityczne: jeśli handel, inwestycje i umowy polityczne skupiają się w jakiejś kontynentalnej (subkontynentalnej) przestrzeni – to mówimy o (P)WEC.

Cała polityka globalna od około pół wieku – to gra na (P)WEC: integrowanie ich (Europa), umacnianie (Chiny, Japonia), przeorientowanie (Latinum, ZSRR), dezintegrowanie (Arabia), przechwytywanie (Europa Środkowa).

Dziś mamy sytuację, w której zimnowojenna dwubiegunowość (NATO versus Układ Warszawski), poprzez epizodyczną hegemonię USA – przechodzi do permanentnej hybrydowej wojny „grupy Amerykańskiej” (Bank Światowy, MFW, NATO, Światowa Organizacja Handlu) przeciw „grupie chińskiej” (BRICS, Azjatycki Bank Inwestycyjny). W wojnie tej Ameryka oferuje globalną garnizonię na wzór Imperium Romanum (drenujące wszystko faktorie i „promujące” je forty), a Chiny oferują giga-spółdzielnię (Nowy Jedwabny Szlak i podobne globalne inwestycje. Kto ma refleks, orientację i siły – ten wybiera, pozostałych ta wojna sama „ogarnie”.

Na swoje nieszczęście Ameryka zachowuje się jak bankrut (gryzie sojuszników, aby dawali więcej i więcej), do tego jej demokratyczność jest mocno przereklamowana, więc nie ma argumentów przeciw „socjalizmowi o chińskiej specyfice”. Chyba że straceńcze Space Force.

Nie rozumie (chyba) Ameryka, że w każdą jej super-broń (super-instalację) „wycelowanych” jest kilku hakerów chińskich, indyjskich, rosyjskich, i niech no tylko czegoś spróbuje – dostanie w plecy „Black-out’em”.

Ale pożyjemy-zobaczymy.

Pożyjemy…?