Yyy… eee…
Porażająca jest łatwość, z jaką tak zwany naród porzuca nabytą od Opatrzności zdolność przetwarzania danych, zwaną pociesznie myśleniem, a w to miejsce daje sobie zainstalować wtyczki z „gotowcami”. No, kundelki.
Wszystko się dzieje rozpostarte między jedną z dwóch możliwości:
- Albo Edukacja ma jakiś cel poznawczy, albo jej celem jest odurniające spędzenie przez niedorosłych czasu w sposób w miarę uporządkowany, by się nadto i przedwcześnie nie rozbrykali;
- Albo Nauka prowadzi do rozpoznania świata doczesnego, albo jest bezpłodną zabawą podrośniętych chłopców i starych panien;
- Albo Państwo powstaje w czyjejś służbie, albo jest racją samo dla siebie;
- Albo Rodzina ma jakąś misję do wypełnienia, albo jest ozdobnikiem, który łatwo zastąpić czymkolwiek innym;
- Albo Media informują i cieszą, albo robią glejowy kisiel z mózgów;
- Albo Kultura nas uczy i unosi, albo zniesmacza i upraszcza;
- Albo chodzimy do Pracy dokładając swój udział do społecznej puli, albo idziemy tam byle coś zarobić;
- Albo Religia porządkuje nam wartości i prostuje postawy, albo wciska nam bezkrytyczne bajki o niebie i piekle;
- Albo Sport nam buduje tężyznę i uczy zasad, albo zamienia nas w buldogów gotowych się pozabijać dla sławy i szmalcu;
- Albo Policja dba o bezpieczeństwo i porządek na co dzień, albo koszaruje wściekłe psy spuszczane raz za razem na przechodniów i mieszkańców;
- Albo Wojsko broni naszych granic i domów, albo lata za ciężki pieniądz niszczyć cudze domy za górami i lasami;
- Albo Market nas zaopatruje w dobra, albo nam wciska badziewie, byle tylko opróżnić nasze kieszenie;
- Albo Reklama nam doradza, albo nas ogłusza, z Marketingiem w zmowie;
- Albo wybieramy sobie Przedstawicieli i Reprezentantów, by działali dla wspólnego dobra, albo głosujemy na swoich panów i ciemiężycieli;
- Albo Żywność spożywamy dla odtworzenia zdrowego potencjału organicznego, albo zapychamy układ trawienny paszą tyleż tuczącą ile toksyczną;
- Albo Idee nas uszlachetniają, albo czynią z nas kiboli jakiegoś ugrupowania politycznego;
- Albo Medycyna służy leczeniu i ochronie zdrowia, albo selekcjonowaniu nas na mielonkę i na królewięta;
- Albo Polityka służy najlepszej alokacji tego co wspólne, by kwitło, i się mnożyło, albo rozdrapywaniu wspólnego przez jaczejki rozbójnicze;
- Albo Technika i Technologie nam służą, albo nas zniewalają, szkodzą nam, zagrażają;
- Albo Podatek mnożnikuje działania nasze pojedyncze instalując wokół mnożniki, albo drenuje nasze dochody bogacąc nielicznych lub jest marnotrawiony;
- Albo Kochamy bliźniego bezwarunkowo i wdzięcznie, albo deklarujemy Kochanie by zaspokoić swoje chucie i żądze oraz egoizmy;
Mógłbym tak przedłużać, tylko po co. I tak widać gołym okiem, że Człowiek ma do wyboru dwa światy.
ŚWIAT PIERWSZY:
Edukacja ma jakiś cel poznawczy, Nauka prowadzi do rozpoznania świata doczesnego, Państwo powstaje w czyjejś służbie, Rodzina ma jakąś misję do wypełnienia, Media informują i cieszą, Kultura nas uczy i unosi, chodzimy do Pracy dokładając swój udział do społecznej puli, Religia porządkuje nam wartości i prostuje postawy, Sport nam buduje tężyznę i uczy zasad, Policja dba o bezpieczeństwo i porządek na co dzień, Wojsko broni naszych granic i domów, Market nas zaopatruje w dobra, Reklama nam doradza, wybieramy sobie Przedstawicieli i Reprezentantów, by działali dla wspólnego dobra, Żywność spożywamy dla odtworzenia zdrowego potencjału organicznego, Idee nas uszlachetniają, Medycyna służy leczeniu i ochronie zdrowia, Polityka służy najlepszej alokacji tego co wspólne, by kwitło, i się mnożyło, Technika i Technologie nam służą, Podatek mnożnikuje działania nasze pojedyncze, Kochamy bliźniego bezwarunkowo i wdzięcznie, itd., itp.
ŚWIAT DRUGI
Edukacji celem jest odurniające spędzenie przez niedorosłych czasu w sposób w miarę uporządkowany, by się nadto i przedwcześnie nie rozbrykali, Nauka jest bezpłodną zabawą podrośniętych chłopców i starych panien, Państwo jest racją samo dla siebie, Rodzina jest ozdobnikiem, który łatwo zastąpić czymkolwiek innym, Media robią glejowy kisiel z mózgów, Kultura nas zniesmacza i upraszcza, chodzimy do Pracy byle coś zarobić, Religia wciska nam bezkrytyczne bajki o niebie i piekle, Sport zamienia nas w buldogów gotowych się pozabijać dla sławy i szmalcu, Policja koszaruje wściekłe psy spuszczane raz za razem na przechodniów i mieszkańców, Wojsko lata za ciężki pieniądz niszczyć cudze domy za górami i lasami, Market nam wciska badziewie, byle tylko opróżnić nasze kieszenie, Reklama nas ogłusza z Marketingiem w zmowie, w tak zwanych wyborach głosujemy na swoich panów i ciemiężycieli, Żywność spożywamy by zapchać układ trawienny paszą tyleż tuczącą ile toksyczną, Idee czynią z nas kiboli jakiegoś ugrupowania politycznego, Medycyna służy selekcjonowaniu nas na mielonkę i na królewięta, Polityka służy rozdrapywaniu wspólnego przez jaczejki rozbójnicze, Technika i Technologie nas zniewalają, szkodzą nam, zagrażają, Podatek drenuje nasze dochody bogacąc nielicznych lub jest marnotrawiony, deklarujemy Kochanie by zaspokoić swoje chucie i żądze oraz egoizmy, itd., itp.
Wbrew pozorom, Czytelniku, wybór nie jest łatwy. Bowiem, by go dokonać, trzeba korzystać z własnego umysłu, serca, duszy i sumienia, a nie „pobierać” te narzędzia przez „wtyczki” z jakiegoś nie wiadomo czego.
Przyssawszy się do „wtyczek” – dokonujemy apostazji nie tylko intelektualnej czy moralnej: w istocie rzeczy odżegnujemy się od własnej suwerenności w wyborze jakimkolwiek.
Jako studenckie pacholę, będąc starostą roku, poczułem się w obowiązku, aby na pierwszej „lekcji filozofii” zapytać profesora, z jakich to racji i pozycji będzie nas nauczał (w domyśle: indoktrynował). Ten zaś zacny człek, nie uraziwszy się, na chwilę się w sobie skupił, a potem powiedział z jasnym czołem: we wszystkim, czego uczę, staram się być marksistą. I ja już wtedy, nie mając rozumu innego jak piwny, poczułem, że mam do czynienia z filozofem, a nie nauczycielem filozofii. Odtąd też moje koleżeństwo z roku mogło sobie wybierać: wierzymy mu w każde słowo, czy za kotarą jego wywodów szukamy własnego zdania.
I tego życzę moim Czytelnikom. Niech się darzy!