Z dziada pan, z orła sęp. Matolenie

2012-09-17 10:37

 

 

Niemal nie zabieram głosu w szczegółowych sprawach, które obecnie są na tapecie w tzw. przestrzeni publicznej, organizowanej przez media i polityków. Mógłbym nawet powiedzieć, że mam w nosie szczegóły. Interesuje mnie system-ustrój, bo to on jest siedliskiem, w którym sa generowane i zagnieżdżają się rozmaite patologie.

Bez zdumienia obserwuję matołów, niekiedy z ważnymi tytułami, a na pewno z doświadczeniem państwowym (i podobnym), którzy jeszcze przedwczoraj gotowi byli mnie przegonić z moją krytyką systemu-ustroju, a dziś są w tej krytyce przodownikami, zrazu półgębkiem, a kiedy już wszystko jasne – wtedy odważnie i pryncypialnie. Dziady to są, sępy.

Pisałem kilka razy na temat tzw. „ukradzionej racji”. Człowiek jakiś – powiedzmy – widzi jaśniej, wskazuje, podpowiada, ostrzega – a beneficjenci systemu-ustroju (lub konkretnej patologii, konkretnego układu) opędzają się od niego, że jest krytykant, wieczny malkontent, blokują mu dostęp do kariery i informacji, sekują zwyczajnie. A kiedy na koniec okazuje się, że miał rację – to nie zaproszą go do debaty, żeby powtórzył czy rozwinął to co wtedy głosił – tylko sami się zabierają za „uzdrowienie”, a on nadal gnuśnieje z opinią kłótnika, konfliktowca, czarnowróża. Jeszcze mu dołożą: WYKRAKAŁEŚ!

I DO TEGO, jak Redaktor opisany przeze mnie kilka dni temu, używają argumentu podłego i niegodnego: kim ty jesteś, że chcesz swoje racje umieszczać na pierwszym planie, że inicjujesz projekty na miarę ważną i szlachetną!?!

Odpowiadam: jestem NIKIM, i – uwzględniwszy, dlaczego nim jestem – poczytuje to sobie za komplement. Nie zrobiłem kariery w świecie, gdzie porządni ludzie karierę robią rzadką. Moje CV nie zawiera (w nowych czasach) żadnego poważnego obowiązku, jaki pełniłbym, gdybym akceptował ustrój-system oportunistycznie, konformistycznie, koniunkturalnie.

Że jestem NIKIM, ale mimo to nie popadłem w szarość, w apatię, w wyuczoną bezradność, we wtórny analfabetyzm obywatelski – za to NALEŻY MI SIĘ miejsce w dyspucie społecznej i nie pozwolę się odsuwać na margines. Nie chcę miejsca iluminowanego, chcę miejsca przy Ławie Dyskusyjnej, jako równoprawny uczestnik debaty.

Jeśli ci, co w zaśniedziałym, gnijącym systemie-ustroju zrobili kariery i nazwiska, nie będą chcieli odejść do drugiego szeregu albo w ogóle w cień, jeśli im sumienie pozwala nadal harcować w głównym nurcie – to ich sprawa.

Ja – swoje zrobię.