Zasłyszane.”Ve L’vovi”

2014-12-15 07:52

 

Na kilka godzin wpadłem do Lwowa, w ramach prac Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. Nie przestaje to być miasto piękne i natchnione, niezależnie jak jest wołane: Львів (po ukraińsku), Lwów (po polsku), Leopolis (po łacinie), לעמבעריק (Lemberg, w jidysz). To jedno z tych miast Środkowej Europy, jak Gdańsk czy Wilno albo Praga, które ma wszelkie cechy „miasta wolnego”, w rozumieniu: otwartego, międzynarodowego, ponad ograniczenia polityczne. 

/panarama współczesna Lwowa, Pedia/

 

Nie bez powodu dzisiejszy logotyp miasta nosi hasło „Otwarty na świat” (вiдкрытий для свiту)

 

/logotyp Lwowa/

 

Lwów to jest wielka metropolia, aglomeracja liczy sobie około miliona ludzi. Węzeł administracyjny, polityczny, transportowo-komunikacyjny, przemysłowy, uniwersytecki. Polacy mają swój walny, wielowiekowy udział w obecnej urodzie Lwowa, które mimo starań administracji ukraińskiej jeszcze leczy liszaje niedoinwestowania „substancji” z czasów radzieckich.

 

/panorama Lwowa – Gogenberg, 1618/

 

Kręcąc się między ludźmi biznesu kilkoro narzeczy, zasłyszałem taką oto domorosłą, ale trzeźwą ocenę sytuacji Ukrainy „na dzień dzisiejszy”:

1.       Niemcy, w absolutnej ciszy, uruchomili wspierany przez państwo fundusz gwarancyjny (inwestycyjny) scalający wysiłki poszczególnych biznesów skierowane na Ukrainę;

2.       Tego samego nie robią ani Polacy (bo nie myślą jasno), ani Rosjanie, ani Węgrzy czy Rumuni albo Słowacy;

3.       Przez Ukrainę przetoczy się fala prywatyzacji podobna to tej polskiej z początków Transformacji, i będzie to „germanizacja”;

4.       Kiedy już jakiś kawałek Ukrainy będzie zwyczajnie „niemiecki” (tak jak jest Grecja) – Niemcy zaczną ustalać z Rosją warunki zaopatrzenia w tanie surowce i w ogóle nowe więzi;

5.       Skoro w imieniu „zgermanizowanej” Ukrainy występować będzie jednolicie bundes-rząd – to Rosjanie ustąpią cenowo i pogodzą się z poważniejszym niż Kijów partnerstwem;

6.       A Polacy jak zawsze będą „nie oddawać Lwowa” i kręcić się po Majdanie upojeni zapachem zrywów narodowych;

Trochę mi się kłóci ten obraz z wizerunkiem Ukrainy, mającej rząd obsadzony wypożyczonymi znawcami finansów globalnych. Patrz: „Kuriozum” TUTAJ czy „Lenno” TUTAJ. Ale zakładam, że słuchać „ulicy” warto.

Na razie zatopiłem się w pisanych po ukraińsku „Legendach starego Lwowa”, autorstwa Il’ko Łemko, bogato ilustrowanej. 55 hrywien, czyli jakby podarowanej. Jestem przy opowieści „Na czortowskiej (czarciej) skale”.